Pracująca w informatycznej firmie w USA Madalyn Parker wysłała do swojego przełożonego wiadomość pisząc bez ogródek, że potrzebuje wziąć dwa dni wolnego by skupić się na swoim zdrowiu psychicznym. Prośba o zwolnienie „na nerwy” to wciąż temat tabu, a zdrowie psychiczne dla wielu szefów i szefowych nie jest żadnym wytłumaczeniem. Tym razem jednak było inaczej.
W odpowiedzi otrzymała nie tylko zgodę, ale i wyrazy wsparcia:
„Chciałbym Ci osobiście podziękować za wysyłanie takich wiadomości.
Za każdym razem, gdy to robisz używam ich jako formy przypomnienia tego jak ważne jest wykorzystywanie urlopu zdrowotnego dla zdrowia umysłowego – trudno mi uwierzyć, że nie jest to standardowa praktyka we wszystkich miejscach pracy” – napisał jej szef.
Programistka umieściła wiadomość na Twitterze, także odpowiedź się tam znalazła, zatem rozmowa była widoczna dla innych internautów. Reakcje posypały się lawinowo. Świadczy to tylko o tym, jak zdrowie psychiczne w pracy jest ważne, a jednocześnie nie wystarczająco wybrzmiewa jako problem, który należy traktować poważnie.
When the CEO responds to your out of the office email about taking sick leave for mental health and reaffirms your decision. pic.twitter.com/6BvJVCJJFq
— madalyn (@madalynrose) 30 czerwca 2017
Kwestia stresu czy nawet depresji w pracy to wcale nie wymysł znudzonych korposzczurów, które nie mają na noc narzekać.
Z danych opublikowanych w 2017 roku przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy wynika, że około 30%. pracowników w Europie narzeka na stres, a tylko w Austrii 42% przechodzących na emeryturę „białych kołnierzyków” (pracownicy umysłowi) robi to z powodu chorób wywołanych stresem w pracy.
Według brytyjskiej Health and Safety Executive około 45% nieobecności pracowników ma związek ze złym stanem psychicznym (wywołanym atmosferą/warunkami pracy/specyfiką zadań).
W przychodniach (historia prawdziwa z polskiego dużego miasta) można usłyszeć, że ktoś, kto prosi o zwolnienie L4 z powodu skołatanych nerwów „powinen iść na zakupy, odpuścić, kupić sobie nową sukienkę” (akurat tutaj przedmiotem „fachowej” porady była kobieta). Od starszego pokolenia możemy natomiast usłyszeć: „ale jeśli okażesz słabość zaraz cię zwolnią, przecież najważniejsze to utrzymać pracę”. Nie za wszelką cenę.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową profesor Mirosława Marody z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że badania statystyczne pokazują w Polakach „spory ładunek lęku”.
– Mamy tu (…) do czynienia z uogólnionym, egzystencjalnym lękiem – tłumaczy odnosząc się do wyników badań „Wartości w dobie (globalnego) kryzysu. Pytano w nim o postawy życiowe Polaków, hierarchię wartości między pracą, życiem prywatnym, rodzinnym i spełnianiem indywidualnych pasji, czy wreszcie o preferencje i animozje społeczne. Z jednej strony pozytywnym wynikiem jest rosnące docenianie wartości czasu poza pracą oraz życia prywatnego. Kolejne pokolenia nie mają ochoty się wykańczać w pogoni za awansem. Z drugiej jednak strony w odpowiedziach na kwestionariusze i wywiady jasno widać, że coś jest nie tak.
– Wypowiedzi badanych sugerują, że źródłem tego lęku może być rozpadanie się rzeczywistości, w której do tej pory żyliśmy – tłumaczy profesor – To się przejawia np. w tym, że ludziom trudno dziś określić co to znaczy odnieść sukces w życiu, a co jest porażką. Badani mają też dylematy w jaki sposób pokierować dziećmi. Albo jak wieść życie rodzinne w rzeczywistości, w której większość czasu pochłania praca.