Zamiast czekolady, alkoholu czy kawy dziesięciominutowy spacer i spotkania towarzyskie, choćby wirtualnie – badaczka ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej sprawdziła, jak osoby depresyjne i lękowe poprawiają sobie nastrój. Zbadała też nieznane dotychczas różnice między depresją a lękiem.
Zaburzenia związane z obniżeniem nastroju stanowią jeden z najbardziej rozpowszechnionych problemów psychicznych. Szacuje się, że dotyczą co piątego dorosłego oraz nawet 50 proc. dzieci i młodzieży. Dr Magdalena Nowicka ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej sprawdziła, jak często osoby te stosują zabiegi obniżania i podwyższania nastroju oraz jaki charakter mają te działania – automatyczny czy kontrolowany.
Badanie pokazało, że wszyscy dotknięci problemami depresyjnymi i lękowymi mimowolnie uruchamiają poznawcze i behawioralne mechanizmy zmierzające do pogorszenia nastroju.
Podczas gdy w depresji są to przede wszystkim zabiegi związane z nasilaniem przeżywanego już nastroju negatywnego (np. utrzymywanie przekonania, że po jednym niepowodzeniu zaraz przyjdą następne), w przypadku lęku chodzi o osłabianie pozytywnego nastroju (np. przypisywanie swoich sukcesów innym i przekonanie o własnej niekompetencji).
Zabiegi obniżania nastroju są uruchamiane przez osoby depresyjne automatycznie. Jednak, jak wykazała Nowicka, zarówno osoby depresyjne, jak i lękowe potrafią uruchomić kontrolowane strategie poprawy nastroju (np. wybrać się na spacer bądź do kina).