Każą ci wejść do kartonowego pudła i posiedzieć tam trochę w zamknięciu. Albo proszą, żebyś pospacerował po boisku, tyle że nie wolno ci chodzić jakkolwiek – masz się trzymać wyraźnie wyrysowanych linii: dwadzieścia kroków do przodu, potem skręt w lewo, piętnaście kroków i znowu skręt w lewo – i dalej tak, jak prowadzą ślady. A potem dostajesz do rozwiązania zestaw ćwiczeń sprawdzających, jak bardzo jesteś pomysłowy i twórczy. Zadania rozwiązujesz razem z ludźmi, którzy – podczas kiedy ty siedziałeś w ciasnocie i chodziłeś wyznaczonym szlakiem – robili, co chcieli. Jak myślisz, komu pójdzie lepiej?
Naukowcy z Singapore Management University obmyślający to badanie musieli się świetnie bawić. No i dowiedli, że określenie „wyjście poza schemat” można rozumieć dosłownie. Bo kiedy jest się za bardzo skupionym na śledzeniu wskazówek i przestrzeganiu zasad (a jeszcze dodatkowo ogranicza nas ciasna przestrzeń, w której żyjemy), trudno być twórczym. Albo skupiam się na tym, by odgadnąć, jak powinno być – często nieświadomie zakładając, że istnieje jedno jedyne prawidłowe rozwiązanie problemu, albo pozwalam sobie swobodnie krążyć tu i tam w poszukiwaniu tego rozwiązania, popełniać błędy i eksperymentować.
W obu tych trybach naraz nie da się funkcjonować, ale wierzę, że można się nauczyć przełączać na ten drugi (pewnie nie wszyscy muszą się tego uczyć, są tacy, którym żadne procedury skrzydeł nie podetną). Anita Szarlik w tekście „Zabawa na całego” pisze o jednym ze sposobów tego przełączania się – o zabawie.
Zdaniem psychologa Petera Graya, „w zabawie umysł jest czujny, ale nie spięty. Bawienie się czymś lub z kimś wymaga świadomego kontrolowania własnego zachowania, więc pociąga za sobą aktywny i czujny stanu umysłu. (…) Z drugiej strony praktyczna bezcelowość zabawy przynosi wolność od jakiejkolwiek zewnętrznej presji”. Życzę Państwu dobrej zabawy!