Jak nie zagubić się w wirtualnym świecie, oddając dane na temat naszych preferencji i życia osobistego firmom oraz instytucjom państwowym? Odpowiedzi na te pytania przynosi książka “Pożeracze danych. O zawłaszczaniu naszych danych i o tym, jak odzyskać nad nimi kontrolę”.
Książka “Pożeracze danych. O zawłaszczaniu naszych danych i o tym, jak odzyskać nad nimi kontrolę” jest jak kompleksowy, oparty na solidnej argumentacji i rzetelny przegląd środków militarnych wrogiej armii. Autorzy opisują w niej proces profilowania użytkownika sieci, aby sprzedawać z zyskiem jego dane, mając za nic jego prywatność. Takie firmy, jak Apple, Google i Facebook tworzą przed swoimi klientami iluzję luksusu, życia wśród znajomych czy bezpłatnego dostępu do usług internetowych na najwyższym poziomie. Sądząc po popularności Facebooka, który ma ponad miliard zarejestrowanych użytkowników czy sympatii do Apple, która objawia się długimi kolejkami klientów, chcących kupić nowe produkty tej firmy, iluzja działa i ma się dobrze. Tyle, że czas przez nas poświęcany na życie w internetowej społeczności social media czy złotówki, które wydajemy na nowe sprzęty, to nie wszystko.
Płacimy też własnymi danymi, informacjami o naszych zainteresowaniach, preferencjach kulinarnych czy seksualnych, chorobach i słabościach. W internecie często dzielimy się sprawami, o których wielu wstydziłoby się wspomnieć nawet własnemu terapeucie. Otwarcie, bo często nieświadomie, zasilamy nimi jednak serwery firm usługowych, które dysponują coraz większą mocą obliczeniową i inteligentnymi algorytmami. Dane krążą później w wirtualnej przestrzeni, służą do profilowania internautów i często nachalnego wpychania im reklam.
Cały proces potęgują urządzenia codziennego użytku, które służą do kontaktu z rodziną czy przyjaciółmi, czyli smartfony. Rzecz jasna trudno odmówić im przydatności czy użyteczności. Tyle, że ten kij ma dwa końce. Bo “mądre telefony” swojej mądrości użyczają także operatorom sieci, dostawcom oprogramowania i twórcom aplikacji, jak też instytucjom państwowym, np. policji czy służbom specjalnym.
Constanze Kurz i Frank Rieger precyzyjnie objaśniają, jak za pomocą telefonu komórkowego można śledzić jego użytkownika, definiować jego nawyki, wskazywać odwiedzane przez niego miejsca i osoby, z którymi się kontaktuje. W tym kontekście telefon komórkowy jest jak podsłuch, który na własne życzenie mamy stale włączony. Dane, które w ten sposób udostępniamy, są niemalże bezcenne dla firm i instytucji, które je analizują. Już teraz trwają prace nad technologiami, które poprzez rozmaite czujniki wchodzące w interakcje ze smartfonem czy tabletem posłużą za potężną maszynerię do reklamowania usług czy produktów. W ten sposób zbliżamy się do świata przedstawionego w filmie “Raport mniejszości” – za szeroką wolność konsumenckiego wyboru płacimy, jak twierdzą autorzy książki, wolnością osobistą.
Książka “Pożeracze danych” to kompendium wiedzy o tym, jak dbać o własne bezpieczeństwo w Internecie. Dla specjalistów zajmujących się tą tematyką jej lektura nie będzie zbyt odkrywcza. Ale dla zwykłego zjadacza internetowego chleba może być jak łyk świeżego powietrza. Bo odkrywa procesy, które niejako podskórnie zachodzą w internecie. I daje wiedzę, która pozwala uniknąć wtłoczenia w rolę nieświadomego trybika w marketingowej maszynie.
Constanze Kurz, Frank Rieger, “Pożeracze danych. O zawłaszczaniu naszych danych i o tym, jak odzyskać nad nimi kontrolę”, wydawnictwo Muza, Warszawa 2013, przełożyła Małgorzata Sparenberg.