Nie ma drugiego zwierzęcia, z którym wiązałyby nas równie silne więzi jak z psem. Domowe pupile nierzadko traktujemy jak członków rodziny i przypisujemy im ludzkie uczucia. Mimo to jeszcze przed pięćdziesięciu laty naukowcy nie poświęcali im zbyt wiele uwagi. Co najwyżej używali do medycznych, czasem okrutnych eksperymentów, np. przeszczepiania głowy. Ostatnio to się zmieniło: etolodzy i antrozoolodzy (naukowcy badający rolę, jaką w życiu ludzi odgrywają zwierzęta) rzucili nowe światło na istotę naszych wzajemnych relacji. Dzięki nim wiemy dzisiaj o psach więcej niż o jakichkolwiek innych stworzeniach zamieszkujacych ziemię. Czy są rzeczywiście tak mądre jak się potocznie uważa? Czy potrafią odczytywać nasze emocje? A czy my rozumiemy ich uczucia? Na czym polega więź łącząca nas z tymi niezwykłymi stworzeniami?
O czym szczeka pies?
Daniel Mills, specjalista w dziedzinie etologii z kliniki weterynaryjnej Lincoln University w Wielkiej Brytanii, starał się zobaczyć świat oczami psa. Punktem wyjścia jego badań było założenie, że prawa strona twarzy lepiej oddaje emocje, które staramy się wyrazić. Dlatego skupiamy się na niej podświadomie, obserwując swojego rozmówcę. Używając oprogramowania, które śledzi ruch oczu, Mills udowodnił, że nie tylko ludzie zachowują się w ten sposób – także psy skupiają uwagę na prawej stronie ludzkich twarzy. Żaden inny ssak nie przejawia takiego zachowania – ani wobec przedstawicieli własnego gatunku, ani wobec ludzi. Nawet szympans, z którym z punktu widzenia ewolucji jesteśmy spokrewnieni. Czyżby psy świadomie próbowały odczytywać nasze emocje? Dowody zdają się to potwierdzać. Jest dużo większe prawdopodobieństwo, że pies podejdzie do kogoś, kto się uśmiecha niż do kogoś, kto wykazuje zdenerwowanie. Wyczuwanie, w jakim człowiek jest nastroju, jest dla niego ważną umiejętnością. Według Millsa właśnie to jest podstawą silnego związku między naszymi gatunkami.
Czy my równie dobrze potrafimy odczytać stan psychiczny psa? Czy umiemy chociażby zrozumieć, jakie informacje przekazuje nam swoim szczekaniem? Eksperymenty tego rodzaju prowadził z kolei etolog Ádám Miklósi z uniwersytetu Eötvös Loránd na Węgrzech. Stworzył system mierzący trzy cechy: częstotliwość, ton i odstępy między kolejnymi szczeknięciami. Podczas badań naukowiec zaaranżował sytuacje wywołujące u psa szczekanie ze złości, strachu, radości i ekscytacji. Kiedy później ochotnicy odsłuchiwali nagrania, byli w stanie prawidłowo powiązać brzmienie dźwięku z emocjami odczuwanymi przez psa.
W swoim naturalnym środowisku wilki, dzicy kuzyni psów, szczekają tylko w celach ostrzegawczych. Według niektórych ekspertów psy mogły w toku udomowienia wytworzyć skomplikowany repertuar wokalny mający na celu porozumiewanie się z ludźmi. Ale porozumiewają się z nami, nie tylko szczekając.
Hormon miłości
Szwedzka psycholog, Kerstin Uvnäs Moberg bada rolę, jaką zwana hormonem miłości oksytocyna odgrywa w tworzeniu się relacji między ludzkimi matkami i ich dziećmi. Pod wpływem tego hormonu produkowanego w podwzgórzu – ośrodku zlokalizowanym w podstawie mózgu – tworzy się więź między matką a noworodkiem. Moberg wysnuła hipotezę, że oksytocyna może grać podobną rolę w tworzeniu się związku psa z właścicielem. Aby to udowodnić, pobrała ich krew przed sesją wspólnej zabawy i pieszczot, a potem w jej trakcie. I u ludzi, i u psów poziom oksytocyny znacząco się podniósł – dokładnie tak, jak podczas kontaktu matki z niemowlęciem. Jako że hormon ten obniża ciśnienie tętnicze i zmniejsza poziom stresu, niektórzy naukowcy uważają, że pies może dosłownie przedłużyć nam życie.
Innym psim darem jest niezwykła zdolność reagowania na nasze najdrobniejsze gesty. „Czasem mam wrażenie, że Molly czyta nam w myślach – mówi właścicielka hawańczyka. – Wie, że zamierzamy wyjść z domu, zanim jeszcze zdążymy podnieść się z kanapy. I patrzy nam głęboko w oczy, śledząc na każdy nasz ruch, każde drgnienie twarzy. To niesamowite.”
John Bradshaw, dyrektor instytutu antrozoologii na uniwersytecie w Bristolu (Wielka Brytania), autor książki „Dog Sense”, potwierdza, że psy rozumieją nasze gesty lepiej niż przedstawiciele jakiegokolwiek innego gatunku. Czy świadczy to o ich inteligencji?
Specjalistka od psychologii kognitywnej Monique Udell z uniwersytetu na Florydzie także uważa, że kategorie rozumowania psów są bliższe ludzkim niż np. szympansim. Zdolność właściwego zareagowania na gest właściciela – który zachęca psa np. żeby przyniósł zabawkę – jest dowodem jego rozwiniętej społecznej inteligencji, pisze Udell w magazynie Learning & Behavior.
Kochaj mnie!
„Nietrudno zgadnąć, skąd wzięły się te szczególne psie zdolności. W procesie udomowienia człowiek stał się członkiem jego stada. – twierdzi John Bradshaw. – Do tego stopnia, że gdyby dać mu wybór, pies wybrałby raczej towarzystwo człowieka niż przedstawicieli własnego gatunku”.
Co, poza wzajemnym zrozumieniem, sprawia, że tak dobrze reagujemy na czworonogi, szaleńczo machające ogonami na nasz widok? Psychiatra z Uniwersytetu Oksfordzkiego Morten Kringelbach utrzymuje, że wynika to z naturalnej ludzkiej skłonności do opiekowania się istotami zachowującymi się podobnie jak dzieci. Z pomocą magnetoencefalografu zmierzył on reakcje mózgu (a dokładniej aktywność kory okołooczodołowej położonej tuż nad brwiami) ochotnika podczas oglądania zdjęć szczeniaków. Reakcja mózgu była identyczna jak wtedy, gdy pokazywano mu zdjęcia właśnie małych dzieci.
Miłość, którą czujemy do psów, czasami przeradza się w chorą relację. Niektórzy traktują psa jak pokrytego sierścią człowieka i uważają na przykład, że sprawią mu przyjemność, zakładając mu na głowę urodzinową czapeczkę. Niczym w przypadku nadmiernie wrażliwego dziecka dbają o to, by nie sprawić mu najmniejszej przykrości. „Te zwierzęta cierpią z powodu naszych nierealistycznych oczekiwań w stosunku do nich” – pisze Stephen Budiansky w książce „Cała prawda o psach”. „Na skutek zachowań swoich właścicieli cierpią na liczne zaburzenia. Istnieją ludzie, którzy uważają, że ich pupile czują się winne, jeśli załatwią się na dywan. Tacy, który próbują z psami dyskutować. Inni desperacko pragną, by psy ich uwielbiały. Psy takich ludzi są z gruntu nieszczęśliwe”.
Być może przyczyną niekonwencjonalnych zachowań w stosunku do psów są coraz gorsze relacje z przedstawicielami własnego gatunku. Bywają sympatyczne przykłady: François Mitterrand zażyczył sobie, by jego wierny czarny labrador był obecny na jego pogrzebie. Ale są tacy, którzy pozwalają psu jeść z ust i spać w swoim łóżku. Istnieją nawet ludzie, którzy czują do psów pociąg seksualny. „Wielu zoofilom zaciera się różnica między człowiekiem i zwierzęciem i przypisują tym drugim zalety, których nie znajdują u ludzi, na przykład uczciwość”– tłumaczy Budiansky.
Hau Hitler
Wielkim miłośnikiem psów był Adolf Hitler, który uczył swoje owczarki niemieckie, Blondie i Bellę, mówić – uważał, że są do tego zdolne. Doktor Jan Bondeson z Cardiff University w książce „Amazing Dogs: A Cabinet of Canine Curiosities” opisuje założone jeszcze w latach 30. z inicjatywy führera specjalne centrum – Tier-Sprechschule ASRA koło Hanoveru – gdzie uczono psy… czytać. Celem tej edukacji, kontunuowanej podczas wojny, było uczynienie z nich samodzielnych strażników obozów koncentracyjnych, tak aby ludzką obsadę móc posłać na front. „Dokonywano bardzo dziwnych eksperymentów” – pisze Bondeson. Opisuje przypadki psów, które ponoć nauczyły się literować, uderzając łapami (każdej literze przypisana była liczba uderzeń), i takiego, który na pytanie, kim jest Adolf Hitler szczekał coś, co brzmiało jak „mój führer”. Poważnie traktowano też eksperymenty rozwijające zdolność telepatycznego porozumiewania się psów i ich panów.
Wychować człowieka
Stephen Budiansky uważa, że „zrozumienie, że psy kierują się wyłącznie psią motywacją, percepcją i instynktem jest wyrazem szacunku dla ich prawdziwej natury. Powinniśmy widzieć je takimi, jakimi są i nie zmuszać do bycia tym, czym chcemy, kierując się zachciankami naszej spaczonej i ograniczonej wyobraźni”.
Narzucanie psom naszej wizji świata jest powodem wielu frustracji – dodaje John Bradshaw. – Jednym z typowych problemów jest nieumiejętność postępowania wobec psów w przypadku ich niewłaściwego zachowania. Na przykład właściciel karci psa, który skacze na gości, ale jest to działanie z gruntu nieskuteczne, ponieważ każda forma uwagi, nawet negatywna, jest dla psa nagrodą. W takiej sytuacji należy zwierzę ignorować, choć na początku może to być źle odbierane przez gości. Doradzam skrzyżowanie ramion na piersi i patrzenie w inną stronę. Zwierzę natychmiast wyczuje tę zmianę w języku ciała.”
Innym błędem jest oczekiwanie, że pies będzie nam towarzyszył, wtedy gdy mamy na to ochotę, i nie będzie przeszkadzał, gdy jesteśmy zajęci. Wymagamy, by zachowywał się jak grzeczne dziecko i zarazem był samodzielny jak dorosły. Wymagania te są problematyczne dla współczesnych psów, które poprzez swoje ewolucyjne dostosowanie pragną kontaktu z człowiekiem. Nie mają takiego poczucia czasu jak my, więc pozostawione same czują się porzucone. „Należy ćwiczyć z psem, by powoli przyzwyczajał się do naszej nieobecności” – radzi Bradshaw. – „W ten sposób nauczy się, że choć właściciel wyszedł, w końcu wróci”.
Na bezrobociu
Nasze relacje z psami bardzo się zmieniły w ciągu ostatnich dekad. „Sto lat temu większość psów pracowała. Każda rasa została stworzona w konkretnym celu. Miały za zadanie pomagać w polowaniu, stróżowaniu itp. Obecnie przybywa psów, które są wyłącznie maskotkami – mówi Bradshaw. – Psy usiłują dostosować się do ograniczeń, które narzuca się zwierzęciu towarzyszącemu, jak na przykład zakaz brudzenia w domu, choć przecież dawniej miały do dyspozycji całe pastwisko”. Jakby tego było mało, „wiele ras wciąż wykazuje cechy, które kiedyś wyselekcjonowaliśmy jako ważne, a teraz próbujemy je stłumić, jakby nigdy nie istniały. Przykładem jest choćby pies pasterski, stworzony do pilnowania stad. Teraz próbuje zaganiać dzieci i biega za rowerami, co dla właściciela jest udręką i koszmarem”. Wszystkie kłopoty z psami, twierdzi Bradshaw, są wynikiem dezorientacji i frustracji, których doświadczają na skutek negowania przez nas ich psiej natury.