Najnowsze szacunki dotyczące bałtyckiej populacji fok szarych podało na swojej stronie internetowej fińskie Centrum Zasobów Naturalnych. Według tych danych w 2014 r. akwen zamieszkiwało 32,2 tysiąca tych morskich ssaków, podczas gdy rok wcześniej ich liczbę oszacowano na 29,5 tysiąca.
„Foki liczy się w okresie ich linienia, czyli na przełomie maja i czerwca, kiedy to najłatwiej je zaobserwować, gdyż w tym czasie zwierzęta te niechętnie wchodzą do wody” – mówi prof. Krzysztof Skóra, szef działającej w Helu Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Szacunki mówiące o 32 tysiącach fok szarych w Bałtyku oznaczają, że od 2003 roku liczba tych ssaków w akwenie podwoiła się.
„Trend ten zadawala, ale nie ma jeszcze pewności, czy wydobyliśmy ten gatunek z zagrożenia” – ocenił prof. Skóra, przypominając, że na przełomie XIX i XX wieku w Bałtyku żyło ok. 100 tysięcy fok szarych, a u schyłku lat 70. ubiegłego wieku było ich tylko 3-4 tys.
„Aby uznać, że osiągnęliśmy cele zaleceń ochronnych Komisji Helsińskiej, musimy jeszcze zadbać o lepszy stan zdrowia fok i zapewnić im miejsca odpoczynku oraz rozrodu w tych częściach Bałtyku, w których były obecne jeszcze kilkadziesiąt lat temu” – dodał prof. Skóra.
Morski drapieżnik, jakim jest foka, spełnia w Bałtyku bardzo pożyteczną przyrodniczą rolę „naturalnego higienisty, który selekcjonuje ryby tak, by przetrwały te najsilniejsze – najzdrowsze”. „A my – ludzie, przecież jesteśmy zainteresowani łowieniem i jedzeniem jak najlepszych ryb. Foki dokonują dla nas ich wstępnej selekcji, a jedząc – testują ich jakość. Zdrowie fok jest odbiciem zdrowia ryb, np. zawartości w nich substancji toksycznych” – podsumowuje prof. Skóra.