Seksowanie kurcząt to trudna sztuka. Wymaga niezwykłej koncentracji i chirurgicznej precyzji. Ptaka trzyma się w lewej ręce i delikatnie ściska, tak by wycisnąć delikatnie jego stek, czyli wspólne ujście układu wydalniczego i rozrodczego. Jeśli uścisk będzie za mocny, całe wnętrzności kurczęcia znajdą się na zewnątrz i dalsze ustalanie płci będzie niepotrzebne.
Następnie trzeba go odwrócić i rozchylić kciukiem i palcem wskazującym fałdki, kryjące stek, któremu należy uważnie się przyjrzeć. (…) W prostych przypadkach – takich, które łatwo wyjaśnić – sekser szuka przypominającej paciorek wypukłości wielkości główki od szpilki. Jeśli ten „paciorek” jest wypukły, oznacza to samca, którego umieszcza się z lewej strony. Jeśli płaski lub wklęsły, kurka dostaje się do przejścia po prawej. To dosyć łatwe. Badania pokazały, że można tego nauczyć amatorów i to zaledwie w ciągu paru minut. Jednak w przypadku około 80 proc. kurcząt paciorek trudno zidentyfikować, brak też innych cech, które pozwoliłyby na odróżnienie kurek od kogutków. (…)
Dlaczego seksowanie kurcząt jest tematem do tego stopnia fascynującym, że poświęcono mu kilka filozoficznych książek, a ja właśnie od niego rozpocząłem swoje badania pamięci? Chodzi o to, że nawet najlepsi sekserzy nie potrafią powiedzieć, co w najtrudniejszych przypadkach motywuje ich decyzję. Tej umiejętności nie można wytłumaczyć. Po prostu twierdzą, że po trzech sekundach „wiedzą”, czy to kogucik, czy kurka, ale nie mogą wyjaśnić, skąd pochodzi ta wiedza. (…) Wyszkoleni sekserzy postrzegają świat – a w każdym razie świat genitaliów kurcząt – zupełnie inaczej niż my wszyscy. Kiedy patrzą na kurze kupry, widzą rzeczy, których laik nie dostrzeże. A co seksowanie może mieć wspólnego z moją pamięcią? Bardzo wiele.
Ekspert w dziedzinie ekspertów
K. Anders Ericsson [profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym Florydy, autor artykułu „Wybitna pamięć – ukształtowana, a nie wrodzona” – przyp. red.] stworzył naukowe podstawy tzw. teorii sprawnej pamięci, która wyjaśnia, jak i dlaczego możemy poprawić naszą pamięć. W 1981 roku przeprowadził on wraz z Billem Chase’em klasyczne już doświadczenie na studencie Carnegie Mellon, uwiecznionym w literaturze jako SF. Chase i Ericsson płacili SF, by spędzał parę godzin w tygodniu w ich laboratorium, wciąż poddając go temu samemu prostemu testowi pamięci. (…) SF starał się zapamiętać tyle czytanych co sekunda liczb, ile to możliwe. Na początku zapamiętywał jedynie siedem cyfr. Do końca eksperymentu – czyli po dwóch latach i dwustu pięćdziesięciu męczących godzinach ćwiczeń – jego możliwości wzrosły dziesięciokrotnie. Zachwiało to dawnymi przekonaniami, że możliwości naszej pamięci są ustalone na dobre.
Ericsson uważa, że to, w jaki sposób SF tego dokonał, stanowi klucz do zrozumienia procesów będących podstawą wszelkiej bardziej zaawansowanej wiedzy – poczynając od mnemonistów (mistrzowie zapamiętywania), poprzez mistrzów szachowych, aż po sekserów. (…)
Dlaczego starzy kelnerzy nie muszą zapisywać zamówień? Dlaczego najlepsi skrzypkowie na świecie błyskawicznie zapamiętują nowe utwory? Jak to możliwe, że znawcy futbolu mogą tylko zerknąć na mecz i z dużą precyzją określić, co działo się na boisku do tej pory? Można założyć, że osoby z dobrą pamięcią do potraw zaczynają pracować w restauracjach, ci gracze, którzy dobrze pamiętają grę, trafiają do najlepszych drużyn piłkarskich, a osoby, które lubią się przyglądać kurzym kuprom, w końcu lądują w szkole sekserów Zen-Nippon. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Łatwiej uwierzyć, że ten proces ma odwrotny charakter. Że jeśli chcemy osiągnąć sukcesy w jakiejś dziedzinie, to musimy zapamiętać określone szczegóły związane z tą dziedziną. Tylko na czym to polega? I czy można to w jakiś sposób uogólnić, by wszyscy mogli poprawić swoją pamięć?
Prowadzone przez Ericssona i jego kolegów z uniwersytetu laboratorium, sprawdzające ludzkie możliwości, służy między innymi do badania pamięci (i nie tylko) ekspertów z określonych dziedzin. Ericsson jest prawdopodobnie jednym z najbardziej znanych na świecie ekspertów w dziedzinie ekspertów. Stał się nawet dość sławny, a to za sprawą badań, które pokazały, że eksperci potrzebują co najmniej dziesięciu tysięcy godzin ćwiczeń z danej dziedziny, by osiągnąć najwyższy poziom. (…)
Magiczna siódemka
W 1956 roku psycholog z Harvardu profesor George Miller opublikował artykuł, który stał się pozycją klasyczną w badaniach pamięci. Zaczynał się od pamiętnego wstępu: „Prześladuje mnie pewna liczba całkowita. Chodziła ona za mną przez siedem lat, wkradła się do moich najbardziej osobistych danych i szczerzyła się na mnie ze szpalt naszych najpopularniejszych dzienników. Ta liczba potrafi się ukrywać – czasami jest nieco mniejsza, czasami troszkę większa, ale zawsze można ją rozpoznać. Częstotliwość jej ataków nie może być dziełem przypadku. Ukrywa się za tym, że zacytuję słynnego senatora, określony plan, pewien wzór, który nią rządzi. I albo rzeczywiście jest ona niezwykła, albo cierpię na zwidy lub manię prześladowczą”.
Tak naprawdę opisywana liczba prześladuje nas wszystkich. Artykuł Millera nosił tytuł: „Magiczna siódemka plus, minus dwa – o niektórych ograniczeniach dotyczących przetwarzania informacji”. Miller odkrył, że nasze możliwości przetwarzania informacji i podejmowania decyzji są ograniczone tym, że potrafimy myśleć mniej więcej o siedmiu rzeczach jednocześnie. Kiedy w naszej głowie pojawia się nowa myśl albo wrażenie, nie przechodzi natychmiast do pamięci długotrwałej. Znajduje się raczej w zawieszeniu, w tak zwanej pamięci operacyjnej, kilku systemach mózgowych, nakierowanych na to, co dzieje się w naszej świadomości w danej chwili.
Bez patrzenia wstecz – zachęcam czytelników, by nie zaglądając do tekstu powtórzyli pierwsze trzy słowa tego zdania. „Bez patrzenia wstecz”. To łatwe. Teraz bez patrzenia wstecz spróbujmy powtórzyć trzy pierwsze słowa wcześniejszego zdania. Jeśli okaże się, że jest to trudniejsze, dzieje się tak dlatego, że nasza pamięć operacyjna nie obsługuje już tej części tekstu.
Pamięć operacyjna odgrywa bardzo ważną rolę, ponieważ filtruje to wszystko, co dociera do nas w postaci wrażeń ze świata zewnętrznego przed przeniesieniem tego do pamięci długotrwałej. Gdyby się to nie działo, zalewałyby nas nieistotne informacje (…). Wcale nie musimy pamiętać dłużej większości rzeczy przechodzących przez nasz umysł, wystarczy, że je odbierzemy i, jeśli jest to konieczne, odpowiednio zareagujemy. Podział na pamięć długotrwałą i operacyjną jest tak dobry, że na tym modelu oparto budowę większości komputerów. Ich pamięć długotrwałą gromadzą twarde dyski, natomiast operacyjną wykorzystuje do bieżących zajęć procesor.
Tak jak w przypadku komputerów nasze możliwości zależą od tego, iloma rzeczami naraz możemy się zajmować. Jeśli czegoś nie powtarzamy, to umyka zwykle z naszej pamięci. Wszyscy doskonale wiedzą, że nasza pamięć jest ułomna. Jednak artykuł Millera zakreślił granice tej ułomności. Niektórzy potrafią myśleć jednocześnie o pięciu rzeczach, są też tacy, którzy mogą myśleć o dziewięciu, ale „magiczna siódemka” wydaje się wyznacznikiem możliwości pamięci operacyjnej większości z nas. Żeby całą sprawę pogorszyć, tych siedem rzeczy zostaje nam w głowie tylko na parę sekund, a czasami, gdy jesteśmy rozkojarzeni, w ogóle do niej nie „wchodzi”. Właśnie to powszechne ograniczenie powoduje, że tak bardzo podziwiamy wyczyny mnemonistów.
Porcjowanie informacji
Ogłupiające ćwiczenie z zapamiętywania powtarzane przez SF z Carnegie Mellon, które ciągnęło się przez dwa lata i zajęło aż 250 godzin, znane jest jako test powtarzania cyfr. Pozwala on ustalić standardową pojemność pamięci operacyjnej danej osoby, jeśli idzie o cyfry. Większość osób wypada w nim tak jak SF na początku – potrafią zapamiętać tylko siedem plus, minus dwie cyfry z całego ciągu. Większość zapamiętuje je, powtarzając je bez przerwy w pętli fonologicznej, co jest ładną nazwą dla głosu, który odzywa się w naszej głowie, kiedy do siebie mówimy. Pętla fonologiczna zachowuje się jak echo, blokując krótkotrwałą pamięć, z której cyfry uleciałyby, gdybyśmy ich nie powtarzali. Kiedy SF zaczynał ćwiczenia, także korzystał z pętli fonologicznej, by zachować informacje. I przez dłuższy czas nie mógł poprawić swojego wyniku. Jednak potem coś się zmieniło. Po wielu godzinach ćwiczeń jego wyniki zaczęły się stopniowo poprawiać. Jednego dnia zapamiętał dziesięć cyfr. Następnego aż jedenaście. Liczba zapamiętanych cyfr stopniowo rosła. SF dokonał odkrycia. Nawet jeśli jego pamięć krótkotrwała była ograniczona, znalazł sposób na przekazywanie informacji wprost do pamięci długotrwałej. Służyła do tego technika zwana porcjowaniem (ang. chunking).
Porcjowanie to sposób na zmniejszenie liczby rzeczy do zapamiętania poprzez zwiększenie ich wielkości. Właśnie z jego powodu rozbija się numery telefonów oraz kart kredytowych na części. To dzięki porcjowaniu fachowcy z różnych dziedzin często dysponują tak doskonałą pamięcią.
Klasyczne wytłumaczenie tego, na czym polega porcjowanie, wiąże się z językiem. Gdyby ktoś nas poprosił o zapamiętanie ciągu złożonego z dwudziestu trzech liter: GŁOWARAMIONAPALCEKOLANA, byłoby nam bardzo ciężko, gdybyśmy nie zauważyli wchodzących w jego skład słów. Wystarczy jednak rozbić te dwadzieścia trzy litery na cztery porcje: GŁOWA-RAMIONA-PALCE i KOLANA, a zadanie robi się dziecinnie proste. A jeśli ktoś zna całą rymowankę: „Głowa, ramiona, palce, kolana, ćwiczymy razem już od rana”, to może potraktować ten ciąg jako jedną porcję. To samo można robić z liczbami. Trudno zapamiętać ciąg złożony z dwunastu cyfr: 120741091101. Lepiej więc podzielić go na cztery porcje: 120, 741, 091, 101 – a wówczas staje się nieco łatwiejszy. A jeśli zamienimy go na dwie porcje: 12/07/41 [dzień ataku na Pearl Harbor – przyp. red.] i 09/11/01 [atak na wieże WTC w Nowym Jorku – przyp. red.] wręcz nie można go zapomnieć. Można je nawet zamienić w jedną i zapamiętać jako „dwa niespodziewane ataki na Stany Zjednoczone”.
Zauważmy, że porcjowanie polega na przekształcaniu informacji, które wydają się nieistotne, w takie, które nabierają sensu w świetle tego, co już przechowujemy w naszej pamięci. Gdybyśmy nie znali dat ataku na Pearl Harbor i wieże WTC, nigdy nie udałoby nam się poporcjować tego ciągu dwunastu cyfr. Dla osoby mówiącej językiem suahili rymowanka byłaby jedynie zbitką przypadkowych liter. Innymi słowy, kiedy chodzi o porcjowanie – czy szerzej, o naszą pamięć – to, co już wiemy, określa to, czego możemy się nauczyć.
Chociaż SF nigdy nie uczył się porcjowania, w końcu dotarło do niego, na czym ono polega. A ponieważ lubił biegać, zaczął myśleć o ciągach liczb jak o wskazaniach stopera. Na przykład liczba 3492 zamieniła się w „3 minuty 49 i 2 dziesiąte sekundy” – czyli był to prawie światowy rekord w biegach na jedną milę. A 4131 stało się „4 minutami 13 i jedną dziesiątą sekundy”, czyli przeciętnym wynikiem w biegach na jedną milę. SF nie wiedział nic o liczbach, które miał zapamiętać, ale znał się na bieganiu. Odkrył, że może wziąć dowolną, niewiele dlań znaczącą informację, przepuścić ją przez filtr swojej wiedzy i uzyskać jakieś znaczenie, przez co łatwiej mu było przechować ją w pamięci. Wykorzystał dawne doświadczenia do kształtowania obecnych. Użył skojarzeń z pamięcią długoterminową, aby móc inaczej spojrzeć na liczby.
Tak właśnie robią wszyscy fachowcy. Używają pamięci, by móc inaczej patrzeć na świat. W ciągu kolejnych lat życia tworzą bank doświadczeń, które mają wpływ na sposób postrzegania nowych rzeczy. (…) Kiedy absolwent szkoły seksowania kurcząt Zen-Nippon patrzy na kurzy kuper, jego wyszkolony zmysł obserwacji pozwala mu szybko, niemal automatycznie zebrać informacje potrzebne do określenia płci kurczęcia. Tak naprawdę zna on ją, zanim jeszcze ta informacja dotrze do jego świadomości. Ta wiedza jest czasami okupiona wielkimi wyrzeczeniami. Podobno osoby uczące się seksowania muszą sprawdzić około 250 tys. kurcząt, zanim nabiorą w tym jako takiej wprawy. Zatem nawet jeśli sekser mówi o intuicji, to wynika ona z wieloletniej pracy. Przechowuje on w pamięci steki przeróżnych kurcząt, co pozwala mu błyskawicznie określić, czy ma do czynienia z kurką czy kogucikiem. W większości przypadków ta umiejętność nie wynika z rozumowania, ale rozpoznawania określonych wzorów. Polega ona na odbieraniu wrażeń i pamięci, a nie analizie.
Na stronie Joshui Foera znajdziecie m.in. filmową relację z jego wystąpienia na konferencji TED, przekonującego, że każdy może poprawić swoją pamięć.
Podkręć swój mózg
Im częściej trenujesz mózg i więcej zapamiętujesz, tym bardziej pojemną i trwalszą masz pamięć. Zadbaj o codzienny, przynajmniej dziesięciominutowy jogging mózgu. Jak to robić? Oto kilka przykładów: ile razy możesz odjąć 1 od 25? Pomnóż w pamięci: 22×47, 368×222. Nie masz czasu na takie zabawy? Nie szkodzi. Pamięć możesz ćwiczyć w ciągu zwyczajnych czynności. Robisz zakupy w sklepie osiedlowym lub supermarkecie? Biorąc produkty z półek, sprawdzaj, ile kosztują, i dodawaj w pamięci ceny. Przy kasie przekonasz się, czy zrobiłeś to prawidłowo.
Łańcuchowa Metoda Skojarzeń
Można ją opisać równaniem: obraz+emocje=pamięć
Ta metoda opiera się na tworzeniu obrazów i skojarzeń między pojęciami, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Żeby wymyślane obrazy zapadły ci w pamięć, muszą być żywe, szczegółowe, wyraźne, barwne. Łatwo też zapamiętujemy rzeczy czy sytuacje zabarwione erotyzmem, absurdalne, śmieszne i niecodzienne. Niech wszystko w twoim obrazie się porusza, tętni, drży, grzmi, śmieje się, skacze itp. Na przykład by zapamiętać listę zakupów: „kawa mielona, kieliszki do wina, łosoś wędzony”, układasz historyjkę: „Idziesz drogą wiejską, niosąc ciężki worek kawy mielonej na grzbiecie. Ledwo idziesz, jest gorąco, kropelki potu spływają ci po skroniach. Nagle czujesz, że worek staje się coraz lżejszy. Zatrzymujesz się, a za tobą stoi wielki kieliszek do wina, który kawałkiem szkła harata twój worek i kawa wysypuje się na ziemię. Wściekasz się! Wyciągasz z kieszeni resztki wędzonego łososia i rzucasz nimi w kieliszek”.
Zakładkowa Metoda Zapamiętywania
Każdej cyfrze przyporządkuj jakiś symbol, np.
jedynka – świeczka,
dwójka – łabądź,
trójka – piersi itd.
Poprzez regularne powtarzanie zapamiętaj te symbole. Stworzysz w ten sposób zakładki pamięciowe, z którymi będziesz łączyć w wyobraźni to, co chcesz zapamiętać, np. rok 1794 – data bitwy pod Racławicami (1-świeca, 7-chorągiewka, 9-łyżka, 4-krzesło). Teraz musisz stworzyć historię złożoną z powyższych czterech elementów, powiązanych z wydarzeniem, które masz zapamiętać: Wielka armia świec toczy bitwę z wielką armią chorągiewek – biją się łyżkami. Patrzy na nich Kościuszko, który siedzi na ogromnym krześle i trzyma transparent z napisem – Racławice.
Dla głodnych wiedzy:
Prezentowany fragment pochodzi z książki Joshuy Foera „Jak zostałem geniuszem pamięci” (tłum. Krzysztof Puławski), która w maju ukaże się nakładem wydawnictwa Media Rodzina. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.