Przyszli ojcowie niechętnie poddają się badaniu nasienia. Dziś w ponad 95 proc. przypadków, argumentem, dla którego zgłaszają się do laboratorium jest podejrzenie bezpłodności. Profilaktyka praktycznie nie istnieje. Powodem w 89 proc. przypadków jest wstyd przed wizytą w klinice lub laboratorium, a w 79 proc. obawa przed wynikiem – wynika z sondy Gyncentrum. Tymczasem poznanie kondycji swoich plemników może mieć wpływ na udane ojcostwo, a także zdrowie dziecka i partnerki.
– Takie badanie powinni wykonać mężczyźni, którzy myślą w przyszłości o dziecku, nie tylko ci, którzy już się o nie starają. Co więcej, poddawać powinni mu się także panowie, którzy już mają dzieci i planują kolejne. Zwłaszcza 40-latkowie, a także ci, którzy palą papierosy lub narażeni są na działanie szkodliwych czynników, w tym szczególnie różnego rodzaju toksyn, uszkadzających DNA plemników – wyjaśnia dr n. biol. Wojciech Sierka z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum w Katowicach.
Do tej grupy ryzyka specjaliści zaliczają także mężczyzn, którzy prowadzą siedzący tryb życia, którzy poddawani byli zabiegom w obrębie układu rozrodczego, przeszli skręt jądra, wnętrostwo lub terapię steroidami płciowymi.
Czego dowiemy się o sobie?
Świadomość problemu wśród mężczyzn est wciąż niska. Aż 97 proc. mężczyzn jest zdania, że badanie to dotyczy wyłącznie osób bezpłodnych. 87 proc. nie widzi powodów, dla którego konieczne byłoby poddawanie się mu w celach profilaktycznych. Innego zdania są specjaliści zajmujący się andrologią.
– Badanie pozwala nie tylko wykluczyć lub wykryć niepłodność, daje ono także mężczyźnie wiedzę o kondycji jego nasienia i całego organizmu. Dzięki niemu jesteśmy w stanie ustalić ruchliwość plemników, ich ilość, budowę, poznać ich żywotność, a nawet zajrzeć do ich DNA, poznając np. ryzyko chorób genetycznych, które możemy przekazać dziecku – tłumaczy dr Sierka.
– Badając płyn nasienny z kolei jesteśmy w stanie wykryć we wczesnej fazie stan zapalny gruczołu krokowego lub stan zapalny pęcherzyków nasiennych. Badanie powinno być także ważne dla mężczyzn aktywnych seksualnie. Posiew i antybiogram, który często składa się na diagnostykę nasienia, pozwalają na wykrycie bakterii i grzybów, które mogą być przenoszone drogą płciową – dodaje biolog.
Wstyd i… intymne pomieszczenie
Blokadą jednak jest wciąż wstyd. Mężczyźni obawiają się wyników badań, samego badania i krępujących spojrzeń. Już sama myśl o konieczności oddania nasienia w laboratorium jest kłopotliwa dla 90 proc. mężczyzn – wynika z sondy Gyncentrum. Tymczasem – jak przekonują eksperci – są to obawy na wyrost.
– Badanie nasienia to podstawowe badanie każdego meżczyzny, takie jak badanie krwi czy moczu. Samo oddanie nasienia odbywa się w intymnym, zamkniętym i odseparowanym pomieszczeniu kliniki. Dla pracowników kliniki czy laboratorium takie badania to codzienność, nas to nie dziwi. Wbrew miejskim legendom badanie to nie jest także ani bolesne, ani w żaden sposób inwazyjne, pozwala natomiast na dokonanie szerokiego spektrum oceny zdrowia, zarówno męskiego nasienia, jak i całego organizmu – przekonuje dr Sierka.
Przykład idzie z Katowic
O tym jak wyglądają takie badania mogą od 1 czerwca przekonać się mieszkańcy Śląska. W regionie startuje kampania profilaktyczno-edukacyjna „Zdrowy Tata!”, w ramach, której można poddać się bezpłatnemu badaniu nasienia. Realizuje je Klinika Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum. Więcej informacji na stronie: www.zdrowytata.pl.
Sondę przeprowadzono na grupie 300 mężczyzn w wieku 18 – 50 lat w dniach od 4 do 23 maja 2014