W krajach rozwiniętych żyje ponad 204 mln kotów domowych i zaledwie 173 mln psów. Statystyka, choćby pobieżna, nie pozostawia wątpliwości. Koty zyskują przewagę, zasiedlając nasze domy, podbijając serca i panosząc się na portalach społecznościowych w internecie. Dlaczego? Powodów jest wiele, ale najważniejszy z nich wynika ze zmian, jakie zachodzą w naszej cywilizacji. Wystarczy przyjrzeć się profilom socjologicznym posiadaczy psów i kotów. Zrobił to prof. Stanley Coren z University of British Columbia, znawca psychiki zarówno ludzi, jak i zwierząt. Według niego właściciele kotów częściej żyją samotnie i zazwyczaj w mieszkaniu. Z psami zwykle idą w parze dom i rodzina. Posiadanie kilku kotów przestało być domeną zdziwaczałych starszych pań. W społeczeństwie jest coraz więcej singli i bezdzietnych par, dla których te zwierzęta stają się swoistym ekwiwalentem dzieci.
Sprzyjają też temu cechy osobowości kotów. „Podstawowa różnica między kotem i psem wynika z milionów lat odmiennej ewolucji. Kot jest drapieżnikiem pierwszego rzędu. W jego pojęciu to on jest królem i w sferze mentalnej rządzi światem, a wszystkie inne stworzenia, w tym człowiek, powinny mu się podporządkować. Psy również polują, ale robią to w sforach, dzięki czemu w ich naturze leży współpraca, również z nami” – mówi dr Remigiusz Cichoń, lekarz weterynarii, specjalista chorób psów i kotów, wykładowca psychologii zwierząt w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu. Samolubny, chodzący własnymi ścieżkami kot bardziej przypomina dziecko niż uległy, przyjacielski pies. I bardziej pasuje do epoki egoistów, indywidualistów i zapatrzonych w siebie narcyzów.
Psy kontra koty – odwieczna rywalizacja
Udomowienie psa nastąpiło co najmniej 15 tys. lat temu. Prawdopodobnie polującym ludzkim grupom zaczęły towarzyszyć przyciągane jedzeniem wilki. Mniej agresywne i płochliwe osobniki mogły bardziej zbliżyć się do człowieka. Badania genetyczne wykazały, że udomowienie psa nastąpiło niezależnie, w różnych miejscach na świecie. I od samego początku były to zwierzęta użytkowe – polujące, stróżujące, a w Azji zapewne także hodowane na mięso. Towarzyszyły rozwojowi naszej cywilizacji rolno-miejskiej i były ważnym jej elementem.
Koty natomiast – urodzeni egoiści – w pewnym sensie przyszły już na gotowe. Według znanych dziś znalezisk zostały udomowione kilka tysięcy lat temu na terenie Żyznego Półksiężyca – obszaru, który rozciąga się od Egiptu przez Syrię po Mezopotamię. Owszem, polowały na myszy, ale w wielu cywilizacjach, np. w starożytnym Egipcie, były otaczane boską czcią. Nasi przodkowie doceniali ich urodę, grację i niezależność, choć – zwłaszcza w średniowiecznej Europie – doszukiwali się też powiązań tych zwierzaków z szatanem. Tak czy inaczej, kot pozostał do dziś stworzeniem tajemniczym i mistycznym, co trudno byłoby powiedzieć o psie.
Może to po części wynikać ze sposobu, w jaki oba gatunki odczytują nasze zachowanie. Psy są w tym bardzo dobre – i być może zbyt dobre. Podobnie jak my potrafią współpracować, są empatyczne (reagują np. na płacz człowieka), rozumieją polecenia i chętnie je wypełniają. Jednym słowem – nuda. „Pies czuje się członkiem naszej rodziny. Koty są z nami głównie dla wygody – dzięki temu dostają jedzenie bez większego wysiłku” – tłumaczy dr Cichoń. Oczywiście chodzi o wysiłek fizyczny, bo w sensie intelektualnym koty, choć może ustępują psom inteligencją podobną do ludzkiej, biją je na głowę sprytem.
Z badań wynika, że zwierzaki te w toku ewolucji opracowały skuteczny sposób manipulowania swoimi właścicielami. Analizując serię nagrań wideo, uczeni z University of Sussex odkryli, że koty chcąc nakłonić człowieka, aby je nakarmił, wydają dźwięk o wyjątkowej kompozycji. W przyjazny dla ucha pomruk wplatają miauczenie przypominające do złudzenia płacz dziecka. W efekcie powstaje wyjątkowo trudna do zignorowania mieszanka, dzięki której koty „żerują” na naszej wrodzonej wrażliwości na potrzeby dzieci. A takie nietypowe miauczenie stosują tylko wobec swojego opiekuna, który – oczywiście – z radością daje się na nie nabrać.
Zwierzęta w sieci – pupile internetu
Radość jest tu zresztą słowem kluczowym, jeśli chodzi o popularność kotów. Ich zachowania dostarczają bowiem ludziom rozrywki, czego efekty widać na potęgę w internecie. Jeszcze niedawno w popkulturze dominowały psy: od Reksia, Pluto, Szarika i Lassie po „101 dalmatyńczyków” i bernardyna Beethovena. Dziś koty rządzą niepodzielnie, zwłaszcza na Facebooku, YouTube i w serwisach z memami (obrazki z zabawnymi dopiskami). I najczęściej nie są to jakieś światowe gwiazdy wykreowane przez przemysł filmowy czy reklamy, lecz domowi ulubieńcy.
Z czego to wynika? Oczywiście znów z dopasowania kociej natury do współczesnych czasów. Kociaki potrafią być słodkie, rozczulające i zabawne, ale też można przypisać im niemal dowolne ludzkie cechy – skłonność do snucia spisków, znudzenie, lenistwo, złośliwość, agresywność… Z łatwością można uchwycić coś takiego na zdjęciu czy filmie, a potem podzielić się nim ze znajomymi, którzy podadzą go dalej. Koty można podziwiać, ale można się też z nich pośmiać. Psy w tej konkurencji przegrywają niemal na całej linii – są zbyt przewidywalne i nieskomplikowane.
Zwierzaki budzą też nasze instynkty opiekuńcze. Internet zalewają wzruszające zdjęcia porzuconych, bezdomnych czy skrzywdzonych przez człowieka futrzaków, czekających na kogoś, kto je przygarnie. Tu rywalizacja jest dość wyrównana, ale psami zajmują się głównie schroniska, natomiast apele o kocią adopcję rozpowszechniają zwykli internauci. Kolejny punkt dla kotów, które potrafią skutecznie chwycić nas za serce.
Kryzysowe zwierzaki
Zwycięstwo kota nad psem w odwiecznej rywalizacji o względy ludzi ma także bardziej prozaiczne przyczyny. Pies jest nie tylko towarzyski, ale też ruchliwy – większość ras wymaga regularnego wyprowadzania na spacer czy wręcz „wybiegania”, żeby dobrze funkcjonować. Kot tymczasem dobrze sobie radzi w czterech kątach nawet niewielkiego mieszkania, korzysta z kuwety i w zasadzie może spokojnie żyć bez kontaktów ze światem zewnętrznym. To wypisz, wymaluj dominujący model życia w krajach rozwiniętych – ludzie przenoszą się do miast, poświęcają się absorbującej czasowo karierze i coraz mniej chętnie ruszają się poza swoje cztery kąty, zwłaszcza piechotą. Dla takiego domatora, zwłaszcza jeśli nie stać go na dom z ogródkiem i jest zbyt zajęty, by wygospodarować czas na długie spacery, kot jest zwierzęciem idealnym.
Różnica nawyków i gabarytów sprawia też, że posiadacze kotów mniej szkodzą naszej planecie. Robert i Brenda Vale, autorzy książki „Time to Eat the Dog: The Real Guide to Sustainable Living”, wyliczyli, ile ekologicznie „kosztuje” roczne utrzymanie domowego zwierzęcia jedzącego gotową karmę. Średniej wielkości pies potrzebuje 164 kg mięsa plus 95 kg produktów zbożowych. Odpowiada to plonom uzyskiwanym z 0,84 hektara pola uprawnego i ma skutki ekologiczne porównywalne z użytkowaniem dwóch samochodów terenowych. Nawet piesek zabawka typu chihuahua zostawia ślad ekologiczny rzędu 0,28 hektara rocznie. Tymczasem przeciętny kot wyżywi się karmą z zaledwie 0,15 hektara, a skutki ekologiczne jego posiadania są nieco mniejsze niż jeżdżenia Volkswagenem Golfem.
Choć może to brzmieć absurdalnie, taki argument zyskuje coraz bardziej na znaczeniu w związku z rosnącą od lat świadomością ekologiczną mieszkańców krajów rozwiniętych. Mniejsze w porównaniu z psimi potrzeby kota oznaczają, że jest nie tylko łatwiejszy, ale też tańszy w utrzymaniu – a to w dzisiejszych czasach rzecz bardzo ważna. W krajach borykających się ze skutkami kryzysu ekonomicznego spada liczba zwierząt domowych, ale przede wszystkim psów, które są swoistym wskaźnikiem dobrobytu.
Chińczycy posunęli się nawet do tego, że w dużych miastach, takich jak Pekin czy Szanghaj, wyznaczyli urzędowy limit – najwyżej jeden pies na rodzinę i to nie za duży (może mieć co najwyżej 35 cm wzrostu, gdy osiągnie wiek dojrzały). Kot radzi sobie lepiej niż pies, bo jest bardziej ekonomiczny także z innego powodu. Łatwiej jest mu się dożywiać na własną rękę (a w zasadzie łapę). Domowe psy są obwiniane o płoszenie dzikich zwierząt, np. ptaków, ale rzadko zdarza im się coś upolować na spacerze czy nawet wtedy, gdy są głodne i bezdomne. Co innego koty – to urodzeni mordercy. Nawet te mieszkające z ludźmi nie stronią od „dzikiego białka”, jeśli mają okazję je zdobyć. Dożywiają się nie tylko myszami i innymi drobnymi gryzoniami, ale też ptakami (zwłaszcza zimą, gdy można polować przy karmnikach) i jaszczurkami. Niektóre osobniki są w stanie upolować nawet bażanta czy zająca! Analizując zawartość kocich żołądków, dr Dagny Krauze-Gryz z SGGW oszacowała, że jeden osobnik łowi przeciętnie 30 ofiar miesięcznie. A mówimy tu o potulnych domowych kiciusiach! Te bezdomne zapewne polują jeszcze intensywniej, co sprawia, że kotu jest łatwiej niż psu przetrwać bez opieki człowieka.
Zwierzak na zdrowie
Kiedyś podstawowym kryterium wyboru zwierzęcia domowego była jego użyteczność. Dziś to już praktycznie bez znaczenia. Większość psów nie bierze udziału w polowaniach, nie ratuje ludzi przysypanych przez lawiny ani nie węszy za narkotykami na lotniskach. Koty też niemal całkowicie straciły pracę przy polowaniu na myszy.
A w nowych warunkach, kiedy liczy się urok osobisty, subtelne manipulowanie ludźmi czy dobre prezentowanie się na zdjęciach i filmach zamieszczanych w internecie, kocia przewaga staje się bezdyskusyjna.
Nawet to, że koty statystycznie częściej powodują alergie u ludzi, nie zniechęca zbytnio ich właścicieli.
Inna sprawa, że posiadanie domowego zwierzęcia – akurat niezależnie od gatunku – przynosi nam korzyści mentalne. Wykazali to m.in. naukowcy z Miami University i Saint Louis University. Z ich badań wynika, że właściciele psów czy kotów są szczęśliwsi, zdrowsi i lepiej dostosowani do otoczenia. Inne badanie pokazało, że ów pozytywny wpływ domowego pupila na psychikę jest między innymi wynikiem zaspokajania przez niego potrzeby przynależności, podnoszenia samooceny i zwiększania poczucia sensu życia u posiadacza.
Uczeni nie byliby jednak sobą, gdyby przy okazji nie sprawdzili, czy występują jakieś różnice psychologiczne między właścicielami psów i kotów. I znaleźli je! Po poddaniu specjalistycznym testom 4,5 tys. osób prof. Sam Gosling z University of Texas w Austin odkrył, że ludzie preferujący psy są bardziej ekstrawertyczni, ugodowi i sumienni niż zwolennicy kotów, których z kolei opisał jako bardziej neurotycznych. Wygląda więc na to, że do takich właśnie osób należy przyszłość naszej cywilizacji – o ile wierzyć kocim instynktom.
Warto wiedzieć:
Koci celebryci
Wierne i przyjacielskie psy nie dostają już głównych ról w kasowych filmowych produkcjach. W popkulturze dominuje dziś wizerunek samolubnego i wygodnego kota – ulubieńca zapatrzonych w siebie właścicieli.
1. Maru rządzi
Ten tłuściutki kociak urodził się w Japonii i prawie natychmiast, w 2008 r., zadebiutował w internecie. Jego zabawy w wannie i skoki do kartonów miały do tej pory na YouTube 46 mln wyświetleń. Jest też bywalcem najpopularniejszych telewizyjnych show na całym świecie.
2. Bohater przeszłości
Reksio – trochę nieśmiały łaciaty kundelek, mieszkaniec wiejskiego podwórka, bohater jednego z najbardziej kultowych filmów animowanych dla dzieci lat 70. i 80. – nie budzi już takich emocji jak kiedyś. Oglądalność na YouTube nawet najlepszych odcinków tej serii nie przekracza 200 tys. wyświetleń. Według danych Wirtualnych Mediów wieczorynki z Reksiem ogląda dziś dwa razy mniej dzieci niż cztery lata temu, a 30 proc. widzów telewizyjnych bajek stanowią… emeryci.
3. Puszek okruszek
Kot w butach ze „Shreka” ma cechy ludzkie i to wcale nie te najszlachetniejsze: pojawia się w drugiej części przygód ogra jako płatny zabójca, ale sprytem i osobistym urokiem (czyż koty nie są czarujące?) szybko zaskarbia sobie sympatię. Druga część przygód „Shreka” miała w Polsce rekordową oglądalność (w pierwszy weekend obejrzało ją w kinach 615 tys. osób – więcej niż kinowy hit „Władca pierścieni”).
Kot w butach ze „Shreka” ma cechy ludzkie i to wcale nie te najszlachetniejsze. (Fot. DR)
4. Już nie wróci
Lassie, owczarek szkocki, to ikona popkultury lat 40. i, jak pisały amerykańskie media, najbardziej spektakularna psia kariera w historii filmu. „Lassie Come Home”, film z 1943 r. z Elisabeth Taylor, był wzruszającą opowieścią o przyjaźni psa i człowieka. Ale dziś to już temat niemodny, o czym świadczyła słaba popularność brytyjskiego remake’u z 2005 r.
Lassie, owczarek szkocki, to ikona popkultury lat 40. i, jak pisały amerykańskie media, najbardziej spektakularna psia kariera w historii filmu. (Fot. Materiały prasowe)
Instrukcja obsługi zwierzęcia domowego
Nasi ulubieńcy różnią się sprawnością swoich zmysłów i tym, jaki robią z nich użytek.
pies
zmysły
kot
Najważniejszy zmysł, co najmniej kilka tys. razy czulszy niż u człowieka. Lepiej wyczuwa zapachy mokrym nosem. Psa można wytrenować do szukania np. narkotyków lub ludzi.
węch
Znacznie słabszy niż u psa. Pomaga za to w komunikacji i rozpoznawaniu innych osobników. Za jego pomocą kot decyduje też o tym, co je. Ludziom się nie wysługuje.
Słabszy niż u kota. Pozwala słyszeć częstotliwości i tonacje niesłyszalne dla ludzi (od 16 Hz do 50 000 Hz). Zasięg słuchu – do 80 metrów. Położeniem ucha steruje aż 17 mięśni. Zmysł ten przydaje się np. psom-przewodnikom ludzi.
słuch
Doskonały. Pozwala precyzyjnie określić odległość i źródło dźwięku. Jednym uchem steruje 30 mięśni. Każde ucho porusza się niezależnie. Umożliwia rozpoznanie brzmienia niektórych słów, co nie znaczy, że koty będą reagować na wołanie.
Słabszy niż u człowieka. Pies ma problemy z rozpoznawaniem kształtów rzeczy nieruchomych – lepiej reaguje na ruch. Nie ma możliwości widzenia rzeczy dwuwymiarowych. Pole widzenia – do 250 stopni. Rozróżnia kolory: ciemnoniebieski, jasnoniebieski, jasnożółty, ciemnożółty, szary, bardzo ciemny szary.
wzrok
Potrzebuje sześć razy mniej światła niż człowiek. W nocy działa równie sprawnie jak w dzień. Widzenie jest nieostre, kot rozpoznaje raczej kształty niż szczegóły. Pole widzenia – do 285 stopni. Rozróżnia kolory: żółty, zielony, niebieski. Koty mają trzecią powiekę, która chroni przed uszkodzeniami i oczyszcza oko.
Czucie poprzez wąsy czuciowe, czyli wibrysy (nad oczami i pod dolną wargą). Wrażenia dotykowe są odbierane całym ciałem. Zazwyczaj psy dają się bez oporów głaskać i przytulać.
dotyk
Czucie poprzez wąsy (wibrysy). Posiada dodatkowe włoski czuciowe na policzkach, wewnętrznej powierzchni przednich łap, nad oczami i na podbródku. Sam decyduje, kiedy chce się przytulić.
Uzależniony od węchu. Psy lubią smak słodki, a nie lubią kwaśnego i gorzkiego.
smak
Słabiej wykształcony niż u ludzi. Koty lubią smak słony, a nie lubią słodkiego.
Pod jednym dachem
Czy można nauczyć koty i psy pokojowego współżycia? Owszem, ale decydując się na taki krok, trzeba pamiętać o pewnych zasadach. Naukowcy z uniwersytetu w Tel Awiwie wykazali, że oba gatunki najłatwiej zawierają rozejm, jeśli kot pojawia się w domu przed psem oraz kiedy zwierzęta są dostatecznie młode. Bezpieczna granica dla kota to pół roku, natomiast dla psa – rok. Skąd biorą się tarcia między nimi? Badacze z Izraela twierdzą, że jednym z głównych powodów są odmienne języki ciała zwierząt. Np. pies merda ogonem, kiedy jest szczęśliwy, a kot rusza nim, gdy się złości. Odwrócona głowa u kota oznacza agresję, u psa – uległość. Nic dziwnego, że zwierzęta nie potrafią się porozumieć. Jeśli jednak poznają się odpowiednio wcześnie, to mogą nauczyć się „obcego języka”.
Zagadka 7. piętra
Aby wylądować na czterech łapach, koty potrafią manipulować ruchami obrotowymi przedniej i tylnej części ciała podczas lotu. Według badań prof. Nilufer Aytug z tureckiego uniwersytetu Uludağ, kocięta nabywają tę umiejętność już w trzecim lub czwartym tygodniu życia. I dlatego często udaje im się przeżyć nawet bardzo długie spadanie.
Nowojorscy weterynarze przebadali obrażenia i śmiertelność wśród kotów, które zostały przywiezione do ich szpitala w następstwie upadku z wysokości od 2. do 32. piętra. Upadki przeżyło 90 proc. zwierząt. Co ciekawe, badania te wykazały, że częstotliwość występowania urazów i zgonów była największa dla upadków z wysokości około 7. piętra, a następnie malała dla większych wysokości.
Skąd takie różnice?
Istnieją trzy główne zmienne, decydujące o częstotliwości występowania obrażeń i upadków śmiertelnych w takiej sytuacji. Są to: prędkość osiągnięta przez kota przy upadku, droga hamowania oraz powierzchnia kota, na jaką rozkłada się siła uderzenia. Koty odnoszą przy upadku stosunkowo niewielkie obrażenia (w porównaniu ze swoimi właścicielami), ponieważ osiągają mniejszą prędkość graniczną (czyli taką, przy której siła grawitacji równoważona jest przez siłę oporu aerodynamicznego) i są w stanie dużo lepiej zamortyzować towarzyszący upadkowi wstrząs. Spadający kot ma wyższy stosunek powierzchni ciała do masy niż spadający człowiek i dlatego osiąga prędkość graniczną rzędu 100 km/godz. (mniej więcej o połowę niższą niż człowiek). Kot jest również w stanie obrócić się tak, że siła uderzenia rozkłada się na cztery łapy, a nie tak jak u nas – na dwie nogi. A ponieważ koty są bardziej zwinne niż ludzie, potrafią wylądować uginając łapy i rozproszyć siłę uderzenia w miękkiej tkance.
Jak jednak wyjaśnić paradoksalny wzrost przeżywalności przy upadkach z wysokości powyżej 7. piętra? Przyspieszający kot ma skłonność do napinania ciała, co zmniejsza jego zdolność do amortyzowania upadku. Jednak po osiągnięciu prędkości granicznej (co następuje po pokonaniu dystansu mniej więcej siedmiu pięter) siła wypadkowa działająca na kota znika, co sprawia, że zwierzę się rozluźnia – jego ciało staje się bardziej giętkie, a także wzrasta powierzchnia, na którą rozkłada się siła uderzenia podczas lądowania.