Focus: Agresja to celowe działanie zmierzające do wyrządzenia szkody innej jednostce. Dlaczego zwierzęta – a w tym ludzie – są agresywne?
Jerzy Vetulani: Podstawowym celem biologicznym każdego organizmu jest przetrwanie. Nie jest ono możliwe bez podjęcia w konkretnych przypadkach zachowań agresywnych. W świecie przyrody trwa nieustanna walka, zwierzętami rządzi instynkt. Instynkt podpowiada: bądź agresywny. Zwierzę jest agresywne, gdy poluje, broni się, zabiega o partnera, walczy o pozycję w stadzie. Zwierzę nieustannie krzywdzi i jest krzywdzone, ale nie zastanawia się nad tym, dlaczego tak jest. To ludzie mogą snuć moralne refleksje. Wiadomo, że w mózgach kręgowców, a więc również u ludzi, zakończona sukcesem agresja wywołuje przyjemność. Tygrys czuje przyjemność, gdy upoluje gaura. Niedźwiedź odczuwa przyjemność, gdy wyciągnie z rzeki łososia. Ludziom zachowania agresywne również przynoszą satysfakcję: jedni lubią polowania, inni bójki na stadionach.
Czy to uczucie przyjemności towarzyszące zachowaniom agresywnym można obiektywnie badać?
– Tak, przyjemność czerpaną z agresji u ssaków można zaobserwować w mózgu za pomocą neuroobrazowania. Co ciekawe, satysfakcję czujemy także, gdy pomagamy innym. Agresja jest przyjemna, ale empatia również. Kiedy współczujemy, pomagamy, opiekujemy się, w mózgu uwalniają się substancje nagradzające. Ludzie są agresywni i empatyczni.
Empatia to przeciwieństwo agresji?
– Zjawisko empatii, definiowanej jako chęć niesienia pomocy współtowarzyszowi znajdującemu się w niebezpieczeństwie lub odczuwanie wobec niego współczucia, występuje u ludzi i innych zwierząt obdarzonych dużym mózgiem, m.in. delfinów, słoni i małp. Agresja jest w przyrodzie powszechna, natomiast empatia – o wiele rzadsza.
Pozornie agresja i empatia wydają się leżeć na przeciwległych biegunach. Jeśli ktoś jest empatyczny, nie zadaje bólu. A jeśli ktoś wyrządza drugiemu krzywdę, pewnie jest pozbawiony empatii. Z punktu widzenia neurobiologii sprawa jest bardziej skomplikowana. Okazuje się bowiem, że za agresję i empatię odpowiadają struktury zlokalizowane w tej samej części mózgu, w obszarze jądra migdałowatego.
Tam należy szukać źródeł agresji?
– Źródło agresji znajduje się w najstarszych ewolucyjnie partiach mózgu. Mówiąc metaforycznie: spoczywa na samym jego dnie. Tam na dnie znajduje się również nasza empatia. Mózg ludzki ma trzy piętra. Najstarsze nazywamy w neurobiologii poziomem gadzim. Na tym poziomie funkcjonuje agresywność razem z uczuciem głodu, chłodu i potrzebą seksu. W drodze ewolucji wykształciła się nowa część mózgu odpowiedzialna za emocje i uczucia, czyli drugie piętro. Jest jeszcze trzecie piętro mózgu, najmłodsza część, związana z intelektem. Agresywni, głodni, chętni do kopulacji – tacy byli nasi prymitywni przodkowie od zarania dziejów.
W każdym z nas siedzi człowiek pierwotny?
– Neurobiologiczne mechanizmy nie uległy tak zasadniczym przemianom jak nasz styl życia i hierarchia wartości. Zmiany w mózgu nie nadążają za rozwojem cywilizacji. To oznacza, że choć człowiek kulturalny wychowywany jest do życia w cywilizowanym świecie ograniczającym agresję, to na biologicznym poziomie jego mózg nadal potrzebuje agresji lub przynajmniej jakichś jej substratów lub sublimacji. Agresja nie ogranicza się do przemocy fizycznej. U ludzi istnieje agresja słowna, psychiczna, symboliczna, instrumentalna. Weźmy choćby sport: rodzaj sublimacji agresji. Każdy mecz piłki nożnej niesie w sobie potężny ładunek agresji. Naprzeciwko siebie stają dwie wrogie drużyny, aby stoczyć walkę o zwycięstwo. Kibice krzyczą, buczą, wyją. Zawodnicy wojują. Sport przypomina wojnę.
Wojna to apogeum agresji?
– W biologii agresja zazwyczaj jest realizowana w sposób optymalny, w celu osiągnięcia konkretnej korzyści. Zwierzę jest tak agresywne, jak tego wymagają okoliczności, zwykle ani bardziej, ani mniej. Zmieniające się wraz z rozwojem cywilizacji warunki życia ludzkiego czynią agresję mniej potrzebną niż kiedyś. Tyle teoria. W XX wieku ludzkość doprowadziła do wojen, ludobójstw i katastrof humanitarnych, w których zginęła znacząca część populacji gatunku. Zwierzęta nie zwalczają się w ramach jednego gatunku na taką skalę jak ludzie. Jeszcze pod koniec XIX wie-ku wydawało się, że po setkach lat rzekomego postępu tak „nieludzka” wojna jak konflikt za-inicjowany przez hitlerowskie Niemcy nie ma prawa bytu. A jednak.
Czy istnieją jakieś badania na temat agresji terytorialnej?
– Od pół wieku badam szczury. Tysiące tych inteligentnych stworzeń musiałem zabić własnymi rękami, czułem litość tylko przy kilku pierwszych. Później przełamałem wrodzoną empatię i zabijałem setki szczurów, zwykle za pomocą gilotynki. Ten sposób wydawał mi się najszybszy i najbardziej humanitarny, jak rewolucjonistom francuskim. Na szczurach właśnie prowadzono eksperymenty, które miały ujawnić mechanizmy agresji terytorialnej, gdy jedna strona atakuje terytorium drugiej. Do terrarium zamieszkanego przez szczury wpuszczano nowe osobniki. Stare odczuwały to jako zamach na własne terytorium. Szczury zadomowione atakowały pierwsze – wpadały w obronny szał.
Czy empatia może hamować agresję?
– Zwykle nie kopiemy leżącego i nie strzelamy do poddających się. Podobnie jest np. u psów. Gdy dwa samce się gryzą, ten przegrany kładzie się na plecach, odsłania brzuch i tętnicę szyjną, czyli dwa najczulsze punkty. W ten sposób oddaje się we władanie agresora. Ten jednym kłapnięciem szczęk może zabić ofiarę. Ale zazwyczaj tego nie robi. Docenia akt pokory. Gdybyśmy założyli, że pies ma psychikę podobną do ludzkiej, powiedzielibyśmy, że lituje się. Żeby jednak pies mógł być zdolny do odczytania komunikatu zawartego w geście odsłonięcia brzucha i szyi – musi posiadać empatię, czyli pewien rodzaj wrażliwości i umiejętności współczucia. Akty empatii hamują akty agresji.
Czy agresja oraz empatia mają coś wspólnego z seksem?
– Jednym z głównych źródeł agresji jest właśnie seksualność. W przyrodzie to zwykle samce walczą o samice. Do rozrodu dopuszczany jest ten, który okaże się silniejszy lub sprytniejszy od przeciwnika. Dla gatunku lepiej jest, jeśli kolejnym pokoleniom zostaną przekazane geny silniejszych i sprytniejszych niż geny słabszych. Brutalny jest świat lwów: stada lwich samic i samców napadane są przez grupy młodych osobników. Młode zabijają dorosłe samce i zagryzają ich potomstwo, w ten sposób eliminują geny przegranych. Zwycięskie lwy zapładniają uległe lwice, aby dać im geny agresorów. Agresywność jest dziedziczona, więc kolejne pokolenie ma szansę być jeszcze agresywniejsze. W ten sposób gatunek może stawać się coraz silniejszy, lepiej radzić sobie w walce o przetrwanie.
Lew nie może być łagodny jak baranek?
– Jeśli lew będzie potulnym kotkiem, może stać się łatwym celem ataku innych lwów. Brak agresji to dla lwa ryzyko klęski – może zostać zabity albo stoczyć się w hierarchii stada, a wtedy żadna samica nie będzie chciała go do siebie dopuścić. W lwim stadzie toczy się walka o najwyższą pozycję – samca Alfa. Jaki jest ten samiec Alfa? Agresywny. Konkurentów do bycia samcem Alfa jest zwykle bardzo wielu. Walka o tę pozycję często jest niezwykle zacięta. Lwy szarpią się, tarmoszą, uderzają, lecz zwykle nie ranią. Wyłaniają najsilniejszego w potyczkach rytualnych. Nie można oceniać agresji lwa w kategoriach ludzkiej moralności. Agresywny lew nie jest ani zły, ani dobry. Żyje lwim prawem. Ludzie antropomorfizują świat przyrody. Wyobrażają sobie, że może ten lew ma ludzkie cechy i uczucia, że rozważa, co jest dobre, a co złe, i wybiera zło. Jest złym moralnie lwem. Takie myślenie jest bezsensowne.
Lew nie jest ani dobry, ani zły?
– Konrad Lorenz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny, autor moich ulubionych książek na temat zwierząt, prowadził studia nad psychologicznymi mechanizmami czynności agresywnych. Ważne dzieło na ten temat opublikował pod trafnym tytułem „Tak zwane zło”. Już sam tytuł sugeruje, że mówienie o złu w przypadku zwierząt jest naukowo wątpliwe. Jako naukowiec nie wartościuję rzeczywistości, a jedynie relacjonuję fakty zaobserwowane na podstawie doświadczeń.
Czy kiedyś żyjące istoty przestaną być agresywne?
– W Starym Testamencie, w Księdze Izajasza, jest ładny fragment na temat powszechnej zgody wszystkich stworzeń boskich: „Cielę i lew i owca pospołu mieszkać będą, a dziecię małe pędzić je będzie. Cielę i niedźwiedź będą się paść, społem lęgać będą dzieci ich, a lew jako wół plewy będzie jadał”. W tym proroctwie lew nie zjada cielaka ani owcy. W świecie panuje pokój. Jednak na spełnienie tego proroctwa nie liczę.
Jakie zwierzęta są najbardziej empatyczne?
– Łagodne są konie, u których przewodnikiem stada bywa stara klacz, a nie najsilniejszy ogier. Słynnym przykładem empatycznego zachowania małpy w stosunku do człowieka było wydarzenie z 16 sierpnia 1996 roku, kiedy w zoo na przedmieściach Chicago trzyletni chłopczyk wpadł do betonowej fosy otaczającej wybieg dla goryli. Do leżącego chłopca ruszyła ośmioletnia gorylica Binti Jua. Małpa delikatnie podniosła z ziemi nieprzytomnego trzylatka, z wyczuciem próbowała ocucić go zimną wodą, następnie przeniosła go do bramki opiekuna – bez zrobienia najmniejszej krzywdy. Małpy są również współczujące dla innych małp, potrafią nieść pomoc słabszym i potrzebującym, opiekują się młodymi, ale i starymi.
Czy istnieje jakieś nieagresywne plemię ludzkie?
– Najłagodniejsi ludzie świata, malajscy Semangowie, przez wieki darzyli się nawzajem szacunkiem i pokojem. W ich języku nie było nawet słowa „zabić”. Można było o nich powiedzieć: ci ludzie są najspokojniejszym ludem świata, najbliższym ideałom pacyfizmu. Ale ten łagodny lud stał się niesłychanie agresywny podczas wojny z Japończykami. Brytyjscy instruktorzy nauczyli Semangów bić się, a ci stali się armią najbardziej krwawych żołnierzy. Istnieją kultury agresywne, jak Indianie Yanomami. Tam liczba zabitych wrogów wyznacza pozycję społeczną.
Brutalność zależy nie tylko od genów?
– Zależy w dużym stopniu od środowiska, wychowania. Łatwo to zrozumieć na przykładzie psów. Istnieją rasy agresywne i empatyczne, choćby dobermany i bernardyny. Ale mimo genetycznej mieszanki, która czyni z dobermana lepszy materiał na psa agresywnego, wiele będzie zależeć od tresury. Łatwo da się zrobić z dobermana psa kanapowego, ale i z bernardyna nie tak trudno zrobić agresywną bestię. Jeżeli sięgniemy do przykładów z historii ludzkości, widzimy, że człowiek również może zostać wychowany do empatii lub agresji. Szkoły janczarów wychowywały okrutnych wojowników, podobnie jak Hitlerjugend kształtowały przyszłych nazistowskich żołnierzy bez skrupułów. Młody chłopak w służbie Hitlera musiał wziąć sobie pieska, wychować go na swojego pupilka, a następnie zabić. Odwrotnym przykładem, pozytywnym, może być przedwojenne harcerstwo polskie, które uczyło młodych ludzi empatii, a agresji dawało ujście w podchodach, wartach i pracy fizycznej. Dziś młodzież musi znajdować ujście naturalnej agresji gdzie indziej. Rządzi prawo: skoro nie mogę być agresywny, przynajmniej pooglądam agresję. Dlatego ludzie wlepiają wzrok w filmy pełne przemocy lub oglądają boks.
Jeszcze grają w krwawe gry komputerowe.
– Wiem, bo sam grałem namiętnie. Ze strzelanek najbardziej lubiłem „Wolfensteina” oraz „Doom”. Teraz już nie mam czasu, ale wnuk lubi „Call of Duty”. W tych grach idzie się do przodu i strzela do wszystkiego. Wirtualna krew bryzga na ekran. Oczywiście, że lubimy agresję – czynną i bierną. Tak działa nasz mózg. Zanim powstała telewizja i konsole do gier, ludzie chętnie chodzili na publiczne egzekucje kary śmierci.
Pan profesor bywa agresywny?
– Czasami, kiedy jestem pochłonięty pracą, a ktoś – najczęściej żona – mi przerywa, jestem agresywnie opryskliwy. Ale potem żałuję i wyrażam skruchę. Natomiast całe życie byłem agresywny intelektualnie. Kiedy rozpocząłem pracę na Uniwersytecie Vanderbilta w Stanach Zjednoczonych, zostałem doceniony przez kadrę akademicką za „agresywną postawę na seminariach”. Po dwóch miesiącach zostałem nawet awansowany na stanowisko research professor. Dlaczego? Ponieważ celnie zbijałem argumenty w dyskusjach. Wytykałem błędy. Amerykanie traktują taką agresję jako motor postępu.
Lepiej być agresywnym czy współczującym?
– Warto współczuć. Nie warto jednak zupełnie rezygnować z agresji. Agresja jest niezbędna do przetrwania, tak samo jak empatia. Aby żyć wśród ludzi, musimy atakować i bronić się, ale może przede wszystkim współpracować i wspierać się nawzajem.
Jerzy Vetulani (ur. 21 stycznia 1936, zm. 6 kwietnia 2017) – profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik. Jeden z najczęściej cytowanych polskich naukowców w dziedzinie biomedycyny i pełnym pasji popularyzatorem nauki.