Msituni, co w języku suahili oznacza “w lesie”, urodziła się z przeprostem nadgarstków – kości, które są równoważne z tymi występującymi w ludzkim nadgarstku. Defekt ten uniemożliwiał zwierzęciu zginanie przednich nóg i utrudniał chodzenie. Eksperci ds. dzikiej przyrody jednoznacznie twierdzą, że szanse na przeżycie Msituni w naturze byłyby praktycznie zerowe, bo zwierzę po prostu nie mogłoby wstać.
Czytaj też: Potrafi świecić piórami w nocy. Nie wiedzieliśmy, że w Polsce mamy tak niezwykłego ptaka
Dr Matt Kinney z San Diego Zoo Safari Park mówi:
Cieszymy się, że mamy zasoby i wiedzę, aby wkroczyć i zapewnić tej młodej żyrafie szansę na życie. Bez tych ratujących życie ortez, które zapewniają wsparcie, stanie sprawiałoby tej samicy coraz więcej bólu i w końcu doprowadziłoby do punktu, w którym zwierzę by się położyło. I tak prawdopodobnie by odeszło.
Żyrafa z własnymi ortezami – takie sytuacje zdarzają się coraz częściej
Dla specjalistów z Hanger Clinic, ogólnokrajowego dostawcy protez i ortez w USA, przypadek Msituni był nietypowy. Na co dzień ich klientami są ludzie i to znacznie niżsi od żyrafy. Eksperci podjęli jednak wyzwanie i skonsultowali się z opiekunami żyrafy, aby stworzyć ortezy dostosowane do jej potrzeb. Zespół wykonał odlewy przednich nóg Msituni i wyprodukował ortezy z grafitu węglowego.
Dr Ara Mirzaian z Hanger Clinic dodaje:
Czuję ogromne poczucie spełnienia. Nigdy wcześniej nie pracowałem z dziką przyrodą – to jedna z tych rzeczy, które zdarzają się raz w życiu i trzeba po prostu delektować się chwilą.
Oprócz deformacji kości, Msituni cierpiała na wiele poważnych dolegliwości. Personel medyczny zajmujący się dziką przyrodą leczył ją za pomocą dożylnych antybiotyków z powodu nieprawidłowości we krwi i zapewnił specjalistyczne przedłużacze kopyt, aby naprawić nieregularną pozycję jej tylnych nóg. Ostatecznie zabiegi zakończyły się sukcesem: Msituni nie otrzymuje już antybiotyków, ortezy zostały zdjęte, a jej nogi są teraz prawidłowo ułożone, co doprowadzi do osiągnięcia przez nią prawidłowej wagi i wzrostu.
Zwierzę radzi sobie naprawdę dobrze – do tego stopnia, że zostało wprowadzone do stada żyraf na 60-hektarowym obszarze sawanny w rezerwacie w Afryce Wschodniej. Msituni ma w stadzie przyjaciela pod postacią samca Nuru, który jest zaledwie cztery dni młodszy. Matka nie przyjęła Msituni z powrotem, ale inna samica ją adoptowała.
Czytaj też: Żyrafy na liście krytycznie zagrożonych gatunków. Naukowcy mówią o “cichym wymieraniu”
Przy okazji, eksperci z San Diego Zoo Wildlife Alliance przypomnieli, że w rodzimych siedliskach żyje mniej niż 100 000 żyraf, a w ciągu ostatnich 20 lat liczba tych zwierząt spadła o ponad 40 proc. Chociaż kłusownictwo jest dzisiaj intensywnie ścigane, to zwierzętom na wolności zagraża stała utrata siedlisk w niektórych regionach. Dlatego właśnie uratowanie każdego życia – a zwłaszcza takiego jak Msituni – cieszy zoologów.