W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Proceedings of the National Academy of Sciences zespół naukowców przygląda się znacznie większemu kataklizmowi, do którego doszło ponad 3,2 miliarda lat temu na powierzchni naszej planety. Wnioski, do jakich w swojej pracy dochodzą naukowcy, mogą zaskakiwać.
Jak powszechnie wiadomo, na początkowym etapie formowania się Układu Słonecznego, tworzące go planety poddane były silnemu bombardowaniu. Dysk protoplanetarny, z którego formowały się planety, wciąż był jeszcze pełen mniejszych i większych odłamków skalnych, które bezustannie uderzały w coraz większe planety.
Czytaj także: Ups! To nie jedna, a dwie planetoidy doprowadziły do zagłady dinozaurów. Odkryto drugi krater
3,26 miliarda lat temu w powierzchnię Ziemi uderzyła planetoida, przy której ta, która doprowadziła do zagłady dinozaurów, była naprawdę niewielkim kamykiem. Warto jednak pamiętać, że sama Ziemia w tym czasie wyglądała zupełnie inaczej. Na jej powierzchni zasadniczo można było znaleźć jedynie jednokomórkowe bakterie.
Ślady zderzenia noszącego oznaczenie S2 można znaleźć do dnia dzisiejszego w skałach Pasa Zieleńcowego w Barberton w RPA.
Od lat naukowcy pieczołowicie analizują próbki skalne tego regionu, przyglądając się ich składowi chemicznemu, zawartości izotopów i ogólnej geochemii. W ten sposób dowiadujemy się coraz więcej o czasach, w których skała o wielkości kilku Mt Everestów znalazła się na kursie kolizyjnym z młodą Ziemią.
Co do zasady, przyjmuje się, że skała odpowiedzialna za S2 była nawet 200 razy większa od tej, która zabiła dinozaury. Trudno zatem sobie wyobrazić, jak potężne zmiany zarówno lokalne, jak i globalne spowodowała ona na Ziemi. Można jednak śmiało założyć, że w miejscu uderzenia ocean dosłownie został odparowany, a z dna oceanicznego trafiło do atmosfery planety mnóstwo materiału skalnego, który na jakiś czas zapylił całą atmosferę, uniemożliwiając zachodzenie procesu fotosyntezy na powierzchni planety.
Czytaj także: Jak wyginęły dinozaury? Pojawił się nieznany wcześniej scenariusz
Według badaczy jednak to właśnie w tym okresie na Ziemi znacznie wzrosła liczebność populacji mikroorganizmów odżywiających się żelazem i fosforem. O ile żelazo pochodziłoby właśnie spod dna oceanicznego, o tyle fosfor mógłby pochodzić z samej planetoidy. Wniosek jest jeden, planetoida nie tylko nie doprowadziła do zagłady istniejącego już życia na Ziemi, ale także zintensyfikowała powstawanie nowych populacji organizmów, być może pozwalając życiu rozwinąć się w pełni.
Póki co naukowcy nie zamierzają kończyć swojej pracy w Pasie Zieleńcowym Barberton. Jak przekonują, znajdują się tam ślady jeszcze siedmiu innych uderzeń planetoid w Ziemię, które także warto sprawdzić pod kątem ich wpływu na ewolucję życia na powierzchni naszej planety.