Choć gryzonie zawzięcie przebierające łapkami w kołowrotku wydają się czerpać z tego przyjemność, część naukowców obawia się, że szaleńcze biegi to nic innego jak stereotypia – niekontrolowane patologiczne zachowanie wynikające z życia w niewoli i związanego z tym stresu.
Holenderscy neurofizjologowie z Uniwersytetu w Lejdzie Johanna H. Meijer i Yuri Robbers postanowili rozwiać te wątpliwości i przeprowadzili prosty eksperyment: wynieśli kołowrotki z laboratorium. Jeden ustawili w krzakach w mieście, drugi na dzikich wydmach. Chcieli w ten sposób sprawdzić, czy zwierzęta żyjące na wolności będą z nich korzystały.
Zamontowane przy karuzelkach kamery zarejestrowały spore zainteresowanie zabawkami. Do kołowrotków wchodziły głównie myszy (rekordzistka kręciła się 18 minut), poza tym ryjówki i szczury, a nawet żaby, ptaki i ślimaki. Początkowo naukowcy kładli jedzenie przy kołowrotkach, w końcowej fazie eksperymentu usunęli przynętę. Zauważyli wtedy, że choć liczba wizyt przy zabawce znacznie się zmniejszyła, to te zwierzaki, które pojawiały się w pobliżu, korzystały z niej o 42 proc. częściej.
Według holenderskich naukowców zwierzęta korzystają z kołowrotka, ponieważ taka aktywność sprawia im przyjemność (a nie dlatego, że liczą na nagrodę, ani dlatego, że przebywają w zamknięciu).