Ciemna strona zielonego paliwa lotniczego. To, co ukrywają linie lotnicze, może Cię zaskoczyć

Choć zrównoważone paliwo lotnicze (SAF) ma potencjał zmniejszenia emisji CO2 nawet o 70 proc., obecna skala produkcji i technologiczne ograniczenia sprawiają, że ta wizja pozostaje odległa. Czy SAF to rzeczywiście zbawienie dla klimatu, czy tylko zielona iluzja, zbyt krucha, by ocalić naszą planetę?
Fot. Unsplash

Fot. Unsplash

Zrównoważone paliwo lotnicze (SAF) to syntetyczny płynny nośnik energii, produkowany z surowców innych niż paliwa kopalne. Może pochodzić z olejów roślinnych, tłuszczów zwierzęcych, odpadów komunalnych, osadów ściekowych lub być wytwarzane z wodoru i wychwyconego dwutlenku węgla przy użyciu energii odnawialnej. Jednak, mimo obiecujących deklaracji, rzeczywista redukcja emisji przy jego użyciu to obecnie jedynie marzenie.

Czytaj też: Odpady zamienione w biopaliwo. To żadna alchemia, a krok do dekarbonizacji przemysłu lotniczego

Brytyjska kanclerz Rachel Reeves nazwała SAF “gamechangerem”, obiecując wsparcie rządu dla rozbudowy lotnisk i twierdząc, że paliwo to może zmniejszyć emisje o 70 proc. Jak jednak czytamy w The Conversation, choć całkowite zastąpienie paliw kopalnych przez SAF mogłoby przynieść taką oszczędność, produkcja na taką skalę jest obecnie nierealna. W najlepszym przypadku, do 2030 roku możliwe jest osiągnięcie 7 proc. redukcji emisji.

Zrównoważone paliwo lotnicze nie wystarczy, by naprawić nasz klimat

Produkcja SAF wiąże się z licznymi wyzwaniami. Ograniczona dostępność odpadów, takich jak zużyty olej kuchenny, oraz konieczność konkurowania z rosnącym zapotrzebowaniem na energię odnawialną w sektorze pojazdów elektrycznych i centrów danych, sprawiają, że zwiększenie produkcji jest trudne. Do tego dochodzi problem finansowy – koszty produkcji SAF są znacznie wyższe niż w przypadku tradycyjnego paliwa lotniczego, a wielu potencjalnych producentów już boryka się z problemami finansowymi lub wycofuje się z rynku, jak Shell.

Czytaj też: Ropa naftowa zamieniona w wartościowe paliwo. Ten materiał potrafi zdziałać cuda!

Co ciekawe, spalanie SAF emituje podobną ilość CO2 co paliwa kopalne. Kluczem do redukcji emisji jest sposób, w jaki liczone są emisje w całym cyklu życia paliwa – od surowca po spaliny. SAF uznawane jest za bardziej ekologiczne, ponieważ zakłada się, że emisje powstałe w jego produkcji to emisje, które i tak by wystąpiły (np. w wyniku rozkładu odpadów). Jednak jak pokazuje raport Royal Society z 2023 roku, w zależności od sposobu produkcji, SAF może przynieść zarówno 111 proc. redukcji emisji, jak i… 69 proc. wzrostu emisji w porównaniu do paliw kopalnych.

Zrównoważone paliwo lotnicze wcale nie jest tak obojętne dla klimatu, jak nam się wydawało /Fot. Unsplash

Wielka Brytania, choć odpowiada tylko za 1 proc. światowego ruchu lotniczego, stanowi 16 proc. globalnego rynku SAF. Od stycznia 2025 roku na dostawców paliwa lotniczego nałożone zostały obowiązki stopniowego zwiększania udziału SAF – od 2 proc. w 2025 roku, przez 10 proc. w 2030, aż do 22 proc. w 2040. Jednak obecnie 97 proc. brytyjskiego SAF pochodzi z zużytego oleju kuchennego, głównie importowanego z Chin i Malezji, a jedynym producentem komercyjnym w kraju jest rafineria Phillips 66 Humber.

Nawet jeśli uda się osiągnąć zakładane 10% udziału SAF w paliwach lotniczych do 2030 roku, oszczędność emisji wyniesie zaledwie 7 proc. Wzrost liczby pasażerów i rozbudowa lotnisk mogą jednak sprawić, że te skromne oszczędności zostaną zniwelowane przez większy ruch lotniczy. SAF ma potencjał, ale bez znaczących inwestycji, przełomów technologicznych i globalnej koordynacji, pozostanie jedynie dodatkiem do konwencjonalnych paliw, a nie ich realną alternatywą.

Choć SAF może odegrać rolę w redukcji emisji sektora lotniczego, jego wpływ jest ograniczony przez obecne realia produkcji i kosztów. Jeśli Wielka Brytania i świat chcą poważnie myśleć o osiągnięciu celów klimatycznych, muszą skupić się nie tylko na alternatywnych paliwach, ale także na ograniczaniu samego latania tam, gdzie to możliwe.