Problem polegał przede wszystkim na tym, że nie były to ślady pozostawione metr pod wodą, kiedy można by było zakładać, że to zbłąkane kopytne testowały swoją umiejętność pływania. Ślady zostały bowiem sfotografowane na głębokości ponad 450 metrów pod powierzchnią wody, a tam już żadne znane zwierzęta posiadające kopyta raczej by się nie dostały.
Dziesięć lat trzeba było, aby naukowcy z Narodowego Instytutu Badań Wody i Atmosfery w Nowej Zelandii (National Institute of Water and Atmospheric Research) znaleźli w końcu wyjaśnienie tej morskiej zagadki.
Powszechnie wiadomo, że człowiek ma tendencje do rozpoznawania znanych mu kształtów nawet tam, gdzie w rzeczywistości ich nie ma. Wystarczy tutaj wspomnieć, chociażby wzgórze, które na zdjęciu z sondy kosmicznej przypominało ludzką twarz. Twarz na Marsie okazała się jedynie grą światła i cieni, bowiem sfotografowana o innej porze dnia nie przypominała już zupełnie niczego.
Całkiem możliwe, że i tutaj naukowcy za bardzo zasugerowali się pierwszym wrażeniem, że widzą odciski kopyt na dnie morza.
Teraz jednak naukowcom udało się przedstawić zaskakująco prostą alternatywę. Kształty widoczne na dnie morza to w rzeczywistości odciski dolnej części pyska jednego z gatunków grenadiera, ryby żyjącej w głębinach morskich. Otwory znajdujące się w środku “odcisków kopyt” doskonale pasują.do miejsca, w którym znajduje się otwór gębowy, którym grenadier zasysa pokarm z dna morskiego.
Badacze przyznają, że takich śladów zbyt wielu dotąd nie obserwowano, ze względu na to, że ryby te zostawiają po sobie ślady właśnie na bardzo dużych głębokościach. Więcej, w literaturze tematu nie ma żadnych udokumentowanych zachowań żywieniowych grenadierów.
Paradoksalnie tajemnicze odciski na dnie morza umożliwiły naukowcom ustalenie nowych faktów o żywieniu tych zwierząt. Analiza odcisków wskazuje, że grenadiery polują, wpychając pysk w muł, a następnie gwałtownie zasysając ofiarę znajdującą się przy otworze gębowym. Tam, gdzie odciski są płytsze, najprawdopodobniej doszło do zassania przez rybę kraba czy innego pożywienia znajdującego się na powierzchni. Tam, gdzie są z kolei głębsze, zapewne dochodziło do próby wyciągnięcia pożywienia spod mułu.
Naukowcy przyznają, że nagrania wykonywane za pomocą oprzyrządowania Deep Towed Imaging System (DTIS) ukazują dno morskie w niespotykanej dotychczas rozdzielczości. Nic zatem dziwnego, że na samym dnie badacze bezustannie widzą ślady, których nie są w stanie zidentyfikować, nie mówiąc już o znalezieniu przekonujących dowodów na ich pochodzenie. Dopasowanie odcisków kopyt do pysków grenadierów jest tym wyjątkowo rzadkim przypadkiem, kiedy faktycznie udało się (choć po dziesięciu latach) znaleźć przekonujące rozwiązanie choć jednej zagadki.
Poszukiwanie pożywienia na dnie ciemnego oceanu nie jest zadaniem łatwym. Gatunki ryb takich, jak grenadiery musiały w toku ewolucji rozwinąć bystry wzrok, zdolność węszenia i specjalne organy na podbródku. Pływając tuż nad dnem, wykorzystują wszystkie te narzędzia do poszukiwania wszelkich ryb, robaków czy skorupiaków, które mogłyby stanowić ich pożywienie.
Gdy naukowcy zaczęli nakładać kształt pysków gatunków grenadiera, okazało się, że przedstawiciele trzech gatunków idealnie pasują do większości odcisków.
Naukowcy z NIWA chcą teraz wykorzystać swoje nowe odkrycie to identyfikacji najważniejszych siedlisk i stref żerowania grenadierów. Podmorskich koni nie ma, ale też jest fajnie.