Urodzona dwa razy: najpierw w rodzinnym duńskim Vejle jako Einar, potem jako Lili w klinice w Dreźnie. Przeszła do historii medycyny, trafiła do prac naukowych z dziedziny seksuologii i socjologii. W poświęconej jej biografii „Man into Woman” (1933) przyznawała, że długo czuła się kobietą tragicznie uwięzioną w męskim ciele. Wprawdzie z braćmi bawił się w dzieciństwie jak chłopak, ale większą przyjemność sprawiało mu prowadzenie wózka dla lalek należącego do siostry. W młodości – przy jego drobnej budowie, z zaczesanymi gładko włosami – Einara brano częściej za kobietę przebraną w męski strój niż za biologicznego mężczyznę. Jego żona Gerda mówiła, że mogłaby swoimi ramionami podwójnie objąć jego drobne chłopięce ramiona. I to w dużej mierze za sprawą żony doszło do drugich narodzin Wegenera.
LILI WKRACZA NA SCENĘ
Einar i Gerda poznali się w Kopenhadze w Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Pobrali się w 1904 r.: on miał 22 lata, a ona 19. Akceptowali swe odmienności (Gerdzie przypisuje się skłonności do kobiet). Einara ceniono jako malarza pejzaży i architektury. Sztukę Gerdy – graficzki, portrecistki i prasowej ilustratorki o frywolnym zacięciu – uważano za niższych lotów. Jednak to jej portrety kobiet i prace w stylu art déco kolekcjonerzy pokochali. Dziś obrazy Gerdy z Einarem/Lili osiągają niebotyczne ceny. Porównywane są z pracami Tamary Łempickiej, artystki polskiego pochodzenia, która wykreowała ideał kobiety epoki.
Skąd Einar wziął się na portretach? Zaczęło się przypadkiem, niedługo po ślubie pary. Słynna aktorka duńska Anna Larsen nie mogła wziąć udziału w sesji do portretu. „Czy Andreas [drugie imię Einara] nie mógłby pozować do dolnej części obrazu? Jego nogi i stopy są tak ładne jak moje” – zaproponowała Gerdzie przez telefon. Einar dał się na-mówić żonie na nałożenie pończoch i sukni. Poczuł się w nich swobodnie i dobrze, jakby nosił je od zawsze. Do tego peruka, makijaż… Gerda i Einar zaniemówili z wrażenia. „Czy to możliwe, żebym tak dobrze wyglądał?” – spytał Einar. Larsen, która później zobaczyła „modelkę”, była zachwycona. Gerda zaproponowała zaś: „Nazwijmy ją Lili”.
MORDERCZYNI GERDA Gerdę nazywano morderczynią za to, że dodawała Einarowi odwagi w poddaniu się operacji zmiany płci. Po unieważnieniu małżeństwa wyszła za mąż za włoskiego pilota i dyplomatę Fernando Portę, wyjechała z nim do Maroka. Nie mogła się jednak pogodzić ze śmiercią Lili. Rozwiodła się, wróciła do Kopenhagi, zamieszkała w maleńkim mieszkaniu, zaczęła pić. Umarła samotnie 28 lipca 1940 r. Po jej śmierci ukazała się w prasie maleńka notatka. Jej prace znajdują się w paryskim Centrum Pompidou. Niewielkie gwasze artystki można kupić za kilka tysięcy euro. Na aukcje trafiają też portrety Lili, zdecydowanie droższe. Do maja można oglądać w Arken w Danii największą dotąd wystawę artystki: 178 prac, w tym wiele z Lili. Kurator wystawy przyznaje jednak, że Gerda jest niedoceniana w ojczyźnie.
CORAZ CZĘSTSZE WIZYTY
Na obrazach z Einarem jako modelką zwraca uwagę delikatna twarz, drobna budowa, rozmarzone oczy i pozy przyjmowane z niewymuszonym wdziękiem. Tę odkrytą w nim kobiecość potwierdzają fotografie w sukienkach i kapeluszach. Zamiana w Lili – najpierw niewinna przebieranka – z czasem zaczęła żyć własnym życiem. Pewnego lata Wegenerowie „zaprosili” Lili na bal artystów w Kopenhadze w ratuszu. Ku uciesze Gerdy i Einara wywołała sensację. Jeden z gości chciał ją nawet pocałować. Zdziwił się sile, z jaką został odepchnięty.
Einar w przebraniu kobiecym pokazywał się w towarzystwie Gerdy w Duńskim Teatrze Królewskim, w modnych knajpkach nad kanałem Nyhavns, na spacerach, wernisażach, spotkaniach kopenhaskiej socjety… Mężczyźni starali się o względy nieznanej piękności. Lili była przedstawiana jako kuzynka Einara z Jutlandii. De facto stała się nieodłączną częścią życia Wegenerów. „Oni byli oboje rodzicami Lili. Oboje chcieli jej u siebie. Kiedy którejś nocy im się nieco nudziło, Gerda zwykła mawiać: »Niech Lili wpadnie na noc« i Einar wskakiwał w damskie ubrania” – stwierdza Nikolaj Pors, duński pisarz i scenarzysta, doskonale znający biografię pary artystów.
Gerda zdawała się nie mieć problemu z Lili. Ta „bywała” w ich domu coraz częściej. Miała nawet swoją szafę i własne stroje. Póki co nikt w Kopenhadze nie przypuszczał, że drobna femme fatale z obrazów może być mężczyzną – ba, samym Einarem. Jednak ta przebieranka mogła się w końcu wydać i zakończyć niewyobrażalnym skandalem. Ta perspektywa sprawiała, że parze artystów robiło się w Danii za ciasno, duszno, zbyt prowincjonalnie.
ZA CIASNO DLA TROJGA
W 1910 r. Einar zaczął zmagać się z atakami melancholii – dziś powiedzielibyśmy, że cierpiał na depresję. Miał krwawienia z nosa, był stale zmęczony, tracił chęć do życia, nie malował. Nie wiedział, kim jest – mężczyzną, kobietą, obojgiem? Szukał pomocy u duńskich lekarzy, ale ówczesna medycyna nie znała jeszcze problematyki tożsamości płciowej. Przyznawał przed nimi, że „ma w sobie kobietę”. Ale ci pytali tylko, czy uprawia seks z żoną i czy ma dzieci. Kazali mu się rozbierać, sprawdzali genitalia i uznawali za jak najbardziej „w porządku”. Nalegali, by przestał się przebierać. Pojawiły się sugestie o schizofrenii, pewien lekarz stwierdził histerię, inny zalecił zastosowanie lobotomii – modnej wówczas jako metoda leczenia psychiatrycznego.
W szanowanym Instytucie Radiologii w podkopenhaskim Rungsted poddano Einara naświetlaniom promieniami Roentgena, które w medycynie początków XX w. uznawano za panaceum na wszystko. Einar miał jakoby raka, stąd krwawienia. „A jeśli ma diabła w sobie, to też go wypędzimy” – obiecał duński medyk, którego nazwiska Einar nie chciał pamiętać. Promienie X omal Wegenera nie zabiły. Zamiast lepiej, czuł się coraz gorzej.
Kiedy więc w 1912 r. Gerda (jako znana już ilustratorka) dostała zaproszenie od znajomego marszanda z Paryża, nie zastanawiali się. „I tak nasza trójka została przeniesiona do Paryża: Gerda, ja i Lili” – wspominał Einar. Pierwszą noc spędzili w „Hotel d’Alsace”, w pokoju, w którym zakończył życie słynny „odmieniec” Oscar Wilde. W stolicy Francji mogli czuć się swobodnie w światku artystycznym otwartym na seksualność. Frywolne rysunki Gerdy mogły bez ograniczeń ukazywać się w popularnych magazynach, jak „Vogue” czy „La Vie Parisienne”; stała się modną rysowniczką. Lili zaś była coraz odważniejsza. Kokietowała i prowokowała w klubach nocnych. Według biografii „Man Into Woman” (napisanej przez przyjaciela Ernsta Ludwiga Hartherna-Jacobsena pod pseudonimem Niels Hoyer) stała się atrakcją paryskich scen, po traumie I wojny światowej przesiąkniętych dekadencją, seksem i sztuką.
Kiedy „Vogue” zaproponował Gerdzie zilustrowanie książki „Przygody Casanovy”, wyruszyła z Einarem/Lili w podróż po Włoszech. Właśnie wtedy, w latach 20., Einar zaczął poważnie myśleć o wyjściu ze swej podwójnej egzystencji. „Czuł się jak człowiek zmuszony do noszenia kostiumu, który go dusił i w którym czuł się śmiesznie” – oceniają dziś transseksualiści.
Tymczasem Gerda odnosiła sukcesy: kulminacją była prestiżowa wystawa światowa w 1925 r. w Paryżu, gdzie zdobyła trzy nagrody. Einar czuł zaś, że jako mężczyzna i artysta umiera. Tylko jako Lili czuł się dobrze. „Lili była »żywa«, była szczęśliwą kobietą o błyskotliwych wypowiedziach. Kiedy jej nie było, Einar straszliwie cierpiał na depresję, która ściągała go w dół, aż po stany apatii” – mówiła Gerda. Einar znów szukał pomocy u lekarzy, tym razem francuskich. Bezskutecznie. W 1929 r. dał sobie rok na rozwiązanie problemów. Jeśli się nie uda, gotów był odebrać sobie życie.
ODWAŻNI LEKARZE Z NIEMIEC
Do grona paryskich przyjaciół Einara i Gerdy należała żydowska bogata kolekcjoner-ka i malarka Marie-Anna von Goldschmidt-Rothschild. Miała kontakty z najlepszymi lekarza-mi w Berlinie i Dreźnie. Były to nowoczesne jak na owe czasy ośrodki z otwartymi na wyzwania specjalistami. Jednym z nich był modny przystojny ginekolog z Drezna, szef kliniki dla kobiet Kurt Warnekros. Pacjentki uwielbiały lekarza porównywanego do Clarka Gable’a. Żartowano, że niektóre tylko dlatego zachodzą w ciążę, żeby on był przy rozwiązaniu. Zamożne elity znały go jako świetnego położnika, który wprost z opery, we fraku, przyjmie trudny poród.
Warnekros przybył do Paryża na prośbę baronowej w 1929 r. Einar nie miał wielkich nadziei, ale zgodził się na spotkanie w hotelu. Opowiedział lekarzowi o swoich problemach i podwójnym życiu oraz pozwolił się zbadać. Usłyszał, że naświetlania promieniami X były wyniszczające i niepotrzebne, jednak możliwa jest operacyjna zmiana płci.
Einar zdawał sobie sprawę, że wyniki operacji mogą być niepewne, ale musiał podjąć ryzyko. Miał wówczas 48 lat. Wspierała go – choć nie bez obaw – Gerda. W liście do przyjaciela Einar pisał w styczniu 1930 r.: „I tak Lili będzie tą, która zwycięży!”. Wyjaśniał, że czeka na leki, które musi przyjąć, by organizm przygotować do operacji. Wyjawił, że planuje wyjazd do Berlina: „Siedzę i płaczę, kiedy piszę ten list. To wydaje się cudem, że nie śmiem w to uwierzyć”. W stolicy Niemiec Einarem miał zająć się – na prośbę Warnekrosa – inny niemiecki lekarz Magnus Hirschfeld. Ten założyciel Instytutu Seksuologicznego w Berlinie w 1919 r. (zamkniętego przez nazistów w 1933 r.) był jednym z pierwszych liderów ruchu na rzecz równouprawnienia homoseksualistów, twórcą pojęcia „transseksualizm”. To w jego instytucie duński malarz przeszedł w lutym 1930 r. pierwszą operację – kastrację.
Po okresie rekonwalescencji wiosną i latem nastąpiły kolejne operacje, już w drezdeńskiej klinice Warnekrosa. Einar/Lili została tam przyjęta formalnie już jako kobieta. Warnekros przeszczepił pacjentce żeńskie narządy płciowe. W jednym z wywiadów opowiedział potem o badaniu przed operacją: „Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że choć jej zewnętrzne cechy płciowe były męskie, to były to tylko cechy wtórne, w rzeczywistości – miała anatomię kobiety”. To mogło dowodzić, że Einar był osobą interseksualną. „[Warnekros] stwierdził, że nie jestem mężczyzną, jakiego chciano ze mnie uczynić, ale w przeważającej mierze właśnie kobietą” – podkreślał Einar/Lili. Lekarz był dumny, że umożliwił „biednej kobiecie” szczęśliwe życie. Następnie podjął się też eksperymentalnego na owe czasy zabiegu wszczepienia jajników. Jednak za słabo jeszcze znano funkcjonowanie systemu immunologicznego oraz mechanizmy powodujące odrzucanie transplantów i związane z tym ryzyko. Nie udało się.
A DLACZEGO ELBE? Elbe (Elba) to rzeka przepływająca przez Drezno, gdzie Einar poddał się operacji. To w tym mieście pochowano też Lili. Dziś jest ikoną dla osób transseksualnych i ruchów LGBT. Prace Einara Wegenera można oglądać w duńskim Muzeum Sztuki w Vejle.
ZMIANA KSZTAŁTÓW
Po dwóch operacjach w Dreźnie, długich cierpieniach, nieodłącznej morfinie, Lili opuściła klinikę. Lekarze zauważyli, że operacje i leczenie hormonalne wpłynęły na zmianę rysów twarzy i kształtów pacjentki, która miała też wyższy tembr głosu. Była już oficjalnie traktowana jako kobieta i nosiła się tylko „po kobiecemu”. „Czuję się jak budowniczka mostów. Tylko nie wiem, czy ta część na drugim brzegu jest przyszłością, czy przeszłością? Czy ja mam w ogóle przeszłość, czy tylko przyszłość bez przeszłości?” – pisała w pamiętnikach Lili.
Jesienią 1930 r. artystka wróciła do Danii. Miała sprawy do uporządkowania. Przede wszystkim musiała zalegalizować nową tożsamość: Lili Ilse Elvenes. Przeszła z Gerdą wiele upokorzeń. Nie tylko zmiana płci nie mieściła się w ówczesnych kanonach prawnych, ale Lili jako kobieta nie mogła pozostawać w związku małżeńskim z inną kobietą. Urzędnicy twierdzili, że powinny były… anulować małżeństwo przed operacjami Einara! Teraz nie chcieli udzielić im rozwodu. Ostatecznie sam król Christian X anulował małżeństwo 6 października 1930 r., by uciąć tę wówczas moralnie niejednoznaczną i niewygodną dla państwa sytuację prawną dwóch kobiet.
Tymczasem wśród kopenhaskiej socjety, niewtajemniczonej w szczegóły problemów Wegenerów, krążyły już plotki o „zniknięciu” Einara. Kiedy Gerda i Lili pokazały się publicznie na wernisażu, potraktowano je jak niemile widzianych gości. Nikt nie chciał z nimi rozmawiać, tylko o nich plotkowano. Wtedy zaprzyjaźniona dziennikarka zaproponowała Lili swoistą „spowiedź”, wyjaśnienie na łamach prasy pod niewiele ukrywającym pseudonimem Lili Elbe. Rozmowa ukazała się w dzienniku „Politiken” w trzech częściach w lutym 1931 r. pod sążnistym tytułem „Życie pomiędzy dwiema egzystencjami. Przeszłość jako mężczyzna i przyszłość jako kobieta. Lili Elbe opowiada o malarzu Einarze Wegenerze i o sobie”.
Lili odsłoniła przed czytelnikami swój intymny świat: opowiedziała o mężczyźnie, pragnącym zostać kobietą, o związku z żoną, o życiu „we trójkę”, o swoim bólu, o kastracji, a nawet o pragnieniu bycia matką. W kolejnych artykułach pojawili się miejscowi lekarze – opowiadali, jak z zainteresowaniem badali Lili. Zaś 28 lutego 1931 r. ukazał się w „Ekstra Bladet” tekst stawiający już tylko na sensację: „Mężczyzna, który stał się kobietą. Profesor Warnekros opowiada. Lili Elbe powstała dzięki wysiłkom nieznanym dotąd w annałach medycyny”. Pomimo tego zainteresowania tematem Lili obrazy Einara przestały cieszyć się powodzeniem. Gerda też z trudem wiązała koniec z końcem. Dawni przyjaciele w ogóle nie chcieli się spotykać z Lili. Miała wrażenie, że oskarżają ją o „zabicie” Einara.
Na szczęście na ulicy pozostawała anonimowa. Pewnego dnia jakaś starsza kobieta, gapiąc się na kogoś innego, wysyczała Lili do ucha: „Niech mi pani powie, czy ta kobieta z wielkimi stopami i karkiem, która wygląda jak mężczyzna, to nie jest Lili Elbe?”.
Tak wyobrażała sobie kobietę, będącą wcześniej mężczyzną. Kiedy grupka mężczyzn skomplementowała Lili, artystka poznała wśród nich kolegę z akademii. Nie wiedział, z kim ma do czynienia.
ZOSTAĆ MATKĄ
Lili zerwała z przeszłością. Na spotkaniu ze starszym bratem przyznała nawet, że nie pamięta, gdzie są pochowani rodzice. Myślała o nowym życiu. Miała wyjść za mąż za marszanda Claude’a Lejeune – wieloletniego bliskiego przyjaciela, który od początku „wierzył w Lili” (jak mawiała Gerda). Ale chciała to zrobić tylko pod warunkiem, że mogłaby zostać matką. Wymieniała listy w tej sprawie ze swoim lekarzem. Ten przyjął ją ponownie do kliniki w Dreźnie. Tam Lili poddała się kolejnemu zabiegowi.
Czy był to faktycznie obiecany przez Warnekrosa przeszczep macicy, do dziś nie wiadomo. Lili zmarła 13 września 1931 r., kilka dni po zabiegu. Nie przetrwała historia jej choroby, nie ma dokumentów – spłonęły wraz ze szpitalem i Dreznem w lutym 1945 r. Sam lekarz nie pozostawił komentarza naukowego odnośnie przyczyn jej śmierci.
Po ostatniej operacji zdążyła napisać do siostry: „Teraz wiem, że śmierć jest blisko. Ostatniej nocy śniłam o mamie. Wzięła mnie w ramiona i nazwała Lili… I tata tam był…”. Trzy miesiące wcześniej napisała do jednego z przyjaciół: „To, że ja, Lili, jestem pełna życia i mam prawo do niego, udowodniłam żyjąc przez 14 miesięcy (…). Może to smutne, że 14 miesięcy to niewiele, ale dla mnie jest jak całe i szczęśliwe ludzkie życie”.
Focus Historia 2/2016