Oczywiście śmierć rzadko kiedy może być oceniana pozytywnie, lecz nie da się ukryć, że są mniej i bardziej przyjemne sposoby na jej poniesienie. W tym przypadku mowa o tym pierwszym, ponieważ naukowcy przypuszczają, jakoby zmarły opuścił nasz świat na skutek… zaparć.
Czytaj też: Dlaczego starożytne posągi są często pozbawione głów?
Względem pierwotnych rozmiarów, jego okrężnica spuchła aż sześciokrotnie. Na kilka miesięcy przed śmiercią mieszkaniec Ameryki żywił się głównie konikami polnymi. Szczątki nieszczęśnika zostały znalezione w kanionach Lower Pecos w południowym Teksasie. Obszar ten jest bogaty w różnego rodzaju ludzkie pozostałości, o czym najlepiej świadczy fakt, iż do tej pory znaleziono tam około 150 zmumifikowanych ciał.
Tymi, które wywołały szczególnie dużo emocji wśród archeologów były zwłoki mężczyzny sprzed około 1200 lat. Naturalna mumifikacja sprawiła, iż zachowały się one w wyjątkowo dobrym stanie. Dość powiedzieć, że czaszkę zmarłego wciąż pokrywają włosy, a wewnątrz jego ciała można było wykryć resztki kału. To zapewniło naukowcom możliwość przeprowadzenia szczegółowych ekspertyz i sprawdzenia, w jakich okolicznościach doszło do śmierci.
Mężczyzna znaleziony na południu Teksasu zmarł około 1200 lat temu. Naukowcy sądzą, że cierpiał on na chorobę Chagasa
Zebrane w tej sprawie informacje zostały niedawno zaprezentowane na łamach Journal of Paleopathology. Ilość dostępnych dowodów okazała się na tyle duża, że członkowie zespołu badawczego byli w stanie ocenić, czym żywił się zmarły na kilka miesięcy przed śmiercią. Istotną rolę odegrała też analiza włosów, na podstawie której można było wyciągnąć wnioski dotyczące wchłaniania składników odżywczych przez organizm tego człowieka.
Porównując zgromadzone dane, autorzy badań doszli do kilku zastanawiających wniosków. Przede wszystkim, bezpośrednią przyczyną śmierci była choroba Chagasa, którą wywołuje pierwotniak Trypanosoma cruzi. Na skutek jej powikłań chory nie był w stanie odpowiednio wchłonąć białek, przez co został unieruchomiony. Najprawdopodobniej musiał wtedy zdawać się na łaskę otoczenia, które dostarczało mu głównie… koników polnych.
Czytaj też: Minęło 2500 lat, a te naszyjniki wciąż zachwycają. Niezwykłe znalezisko na terenie naszego kontynentu
Niestety, to, co nieuniknione, czyli śmierć, musiało w końcu nadejść. Zdaniem badaczy mężczyzna zmarł w wieku od 35 do 45 lat. Według nich w układzie jelitowym doszło do wielkich komplikacji. Analizy sugerują jakoby układ pokarmowy chorego stało się wysoce niedrożny, co przełożyło się na wzrost ciśnienia. Najkrócej rzecz ujmując: mężczyzna cierpiał na bardzo poważne zaparcia. Tego typu wnioski wyciągnięto dzięki wykorzystaniu skaningowej mikroskopii elektronowej. Trzeba przyznać, że rozwój technologiczny jest naprawdę imponujący: mimo upływu około 1200 lat od śmierci tego człowieka, naukowcy wciąż są w stanie zbierać szczegółowe informacje na temat tego, jak wyglądały jego ostatnie chwile (a nawet miesiące poprzedzające koniec agonii).