Jak się okazuje, za całym zamieszaniem stał statek kosmiczny. Na szczęście (lub ku rozpaczy niektórych) nie taki o pozaziemskim pochodzeniu, lecz nasz własny, zaprojektowany przez inżynierów z NASA. Chodzi o ICESat-2, satelitę zajmującego się obserwacjami Ziemi.
Czytaj też: Jest prawie identyczna jak Ziemia. Odkryta egzoplaneta to skarbnica wiedzy
Wiązki lasera zostały zaobserwowane po raz pierwszy 28 stycznia. Uwiecznili je naukowcy związani z Subaru-Asahi Star Camera wchodzącego w skład Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Japonii. Światła pojawiały się na niecałą sekundę, po czym znikały, dodając całej sprawie jeszcze więcej tajemniczości.
Czym w ogóle zajmuje się satelita ICESat-2, poza podnoszeniem ciśnienia poszukiwaczom pozaziemskich cywilizacji? Przede wszystkim jego zadaniem jest śledzenie zmian w zakresie pokrywy lodowej oraz wszystkim, co jest związane z tzw. kriosferą naszej planety. Poza tym statek kosmiczny zarządzany przez NASA skupia się na zachowaniu chmur czy topografii lądów.
W realizacji tych zadań pomaga mu wysokościomierz, a jego działanie wymaga użycia laserów wystrzeliwanych w kierunku powierzchni Ziemi. Kiedy już wiązka dotrze do celu i zaczyna powracać do źródła, instrumenty ICESat-2 obliczają, jak dużo czasu było potrzebne na przebycie drogi. Wysokościomierz ATLAS (Advanced Topographic Laser Altimeter System) może wystrzelić aż 10 000 impulsów na sekundę.
Zielone światła okazały się być wiązkami lasera wystrzeliwanymi przez statek kosmiczny ICESat-2
Szczyt Mauna Kea znajduje się na wysokości 4207 metrów nad poziomem morza, a tamtejsze niebo jest tak przejrzyste, że nieczynny wulkan okazuje się jednym z najlepszych miejsc do prowadzenia obserwacji. W tym przypadku ich efekt nie był może szczególnie spektakularny, bo za efektownym pokazem stał “tylko” ziemski sprzęt, ale lokalne obserwatoria już niejednokrotnie udowodniły, iż są w stanie uwiecznić nawet odległe obiekty.
Czytaj też: Odkryli nowy rodzaj lodu, który skrywa rozwiązanie pewnej zagadki
Niestety, ze względu na rosnące zanieczyszczenie światłem oraz wzrastającą liczbę satelitów rozmieszczanych na orbicie okołoziemskiej, możliwości obserwacji nieba stają się coraz bardziej ograniczone. Astronomowie apelują więc o walkę z całym procederem, ostrzegając przed jego drastycznymi konsekwencjami, które można odczuć już teraz.