Historia całego ciągu wydarzeń związanych z odkryciem owym figurek zaczęła się jeszcze w maju 2022 roku. Wówczas poszukiwacz zabytków – Krzysztof Kozłowski – za pozwoleniem Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (LWKZ) prowadził badania na terenie niewielkich Kluczkowic. Natrafił on na dwie figurki skromnych rozmiarów, które były wykonane z brązu. Pierwotnie opisał je jako faraona i boginię. Pan Krzysztof nieco się pomylił w opisie, ale nie był daleki od prawdy.
Czytaj też: Katastrofa tego statku była dopiero wstępem do koszmaru. Śmierć poniosło ponad 100 osób
Znalezisko przekazano do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. Miejsce, gdzie odkryto figurki przebadał sztab pracowników Wydziału Inspekcji Archeologicznej. Nie zostało ono podane do publicznej informacji, co się powszechnie czyni w takich przypadkach. W ten sposób zapobiega się ewentualnemu rozkradzeniu danego miejsca lub jego rozkopaniu przez nieuprawnione do tego osoby.
Analiza figurek przyniosła zaskakujący wynik. Okazało się, że mamy do czynienia z przedstawieniem Ozyrysa – egipskiego boga śmierci i odrodzonego życia, Wielkiego Sędziego zmarłych oraz popiersiem Bachusa, który był rzymskim bogiem wina i winnej latorośli, a także patronem zabaw, płodności i dzikiej natury. W mitologii greckiej tego bożka nazywano Dionizosem.
Odnalezienie egipskiej i rzymskiej figurki na terenie lubelskiej wsi brzmi co najmniej kuriozalnie. Nie dziwi zatem fakt, że trzeba było skonsultować sytuację z kolejnymi ekspertami. Jak widzimy, lista zaangażowanych w badania podmiotów ciągle rośnie. Tym razem do pracy dołączyli przedstawiciele Muzeum Narodowego w Lublinie i badacze z Wydziału Archeologii UW. Potwierdzili oni autentyczność figurek. Skąd zatem one się tam wzięły?
Starożytne figurki w Kluczkowicach. Jakim cudem trafiły do Polski?
Wróćmy do samych Kluczkowic, w których odkryto artefakty. Ta niewielka miejscowość w powiecie opolskim znajduje się zaledwie kilka kilometrów na wschód od koryta Wisły. Na jej terenie zlokalizowany jest pałac rodu Kleniewskich. Była to ziemiańska rodzina pochodząca z Lubelszczyzny. Ich siedziba przetrwała do dzisiaj i imponuje swoimi rozmiarami. Skoro prawdopodobnie Kleniewskim w przeszłości pieniędzy nie brakowało, to może starożytne figurki były ich własnością, którą sobie przywieźli z Egiptu lub Rzymu albo zakupili z innego miejsca? Takie wstępne przypuszczenia rodziły się w głowach ekspertów zajmujących się tym odkryciem.
Nim dowiemy się, skąd i kiedy dokładnie Kleniewscy zdobyli figurki, poznajmy sam ich wiek. Posążek Ozyrysa pochodzi z I tysiąclecia p.n.e. a popiersie Bachusa z I w. n.e. Zatem obydwa przedmioty liczą blisko lub ponad 2000 lat.
Kolejną postacią, które istotnie wspomogła w badaniach starożytnych artefaktów był dr Łukasz Miechowicz – społeczny opiekun zabytków powiatu opolskiego. Przeprowadził on kwerendę źródłową, która potwierdziła, że figurki wschodziły w skład prywatnej kolekcji Kleniewskich, która była przechowywana w kluczkowickim pałacu do czasów II wojny światowej.
Czytaj też: Przez wieki to była zapomniana starożytna cywilizacja. Znamy przyczynę upadku azjatyckich megamiast
Figurkę Ozyrysa przywiozła do Polski (a raczej na teren ówczesnego Królestwa Polskiego) Maria Kleniewska, która w 1904 roku wróciła z podróży do Egiptu. Jej pamiętniki zdradzają, że spędziła tam aż cztery miesiące.
Niemniej ciekawa historia wiąże się z popiersiem Bachusa. Mianowicie zdaje się ono nie pochodzić bezpośrednio z Rzymu lub regionu śródziemnomorskiego, a z bogato wyposażonego grobu przedstawiciela kultury przeworskiej, na który natknął się w okolicy Kluczkowic ks. Antoni Chotyński w 1906 roku. Chotyński był ówczesnym kapelanem w pobliskiej parafii i utrzymywał kontakty z rodziną Kleniewskich. To im miał przekazać odkrytą figurkę Bachusa.
Figurki Ozyrysa i Bachusa niejedynym tego typu znaleziskiem
Co ciekawe, jak się dowiadujemy jeszcze z facebookowej informacji Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, popiersie Bachusa nie jest jedynym, jakie odkryte w Europie, a nawet w Polsce. Tego typu wizerunki rzymskiego bożka montowano na trójnogach. Jedno z popiersi znaleziono jeszcze w XVIII w. niedaleko Wezuwiusza we Włoszech. Natomiast jeśli mowa o Polsce, to podobne znalezisko, choć wybrakowane znajdowało się we Wrocławiu w jednym z „grobów książęcych” z III/IV w. n.e. Jak podaje LWKZ: „popiersie stanowiło zwieńczenie jednej z czterech nóg brązowej podstawy z zawieszoną misą, najprawdopodobniej służącej do celów kultowych”.
Kiedy rozpoznano dokładną historię i pochodzenie figurek, postanowiono jeszcze raz zbadać miejsce odkrycia w Kluczkowicach oraz podjąć próbę odnalezienia rzekomego grobu z okresu kultury przeworskiej. Kolejne instytucje były zaangażowane w te działania: Instytut Archeologii i Etnologii PAN, Nadleśnictwo Kraśnik oraz Towarzystwo Starożytnicze w Chodliku, jak również Opolskie Stowarzyszenie Eksploratorów „Topór”. Trzeba przyznać, że siły robocze rzucone na poszukiwania były ogromne. Cieszy również współpraca tak różnych sektorów od leśnictwa, przez naukę, po poszukiwaczy zabytków.
Efektem badań było znalezienie drugiej brązowej figurki przedstawiającej Ozyrysa. Tutaj znalazcą okazał się Andrzej Kołodziej. Eksploracja terenu musiała się spotkać z żywym zainteresowaniem samych jego mieszkańców. Jedna osoba z Kluczkowic przekazała ekspertom wybrakowaną paradną broń białą. Przyglądając się zdjęciom, możemy stwierdzić, że jest to być może szpada. Jej dokładne pochodzenie nie zostało zbadane, ale wiek określono na około XVII-XIX wiek.
Czy w trakcie wykopalisk znaleziono ów starożytny grób, o którym wspominał ks. Antoni Chotyński? Niestety nie. I na tym w zasadzie skończyły się bardzo intensywne badania nad wyjątkowym znaleziskiem z niewielkich Kluczkowic. Teraz artefakty zostaną poddane szczegółowym badaniom naukowym, zapewne na potrzeby publikacji w czasopismach. Następnie przedmioty staną się prawdopodobnie elementem wystawy w Muzeum Narodowym w Lublinie.
Czytaj też: Co ma wspólnego Budda i starożytny Egipt? Polacy donoszą o bardzo nietypowym znalezisku
Trzeba przyznać, że przykład odkrycia z Kluczkowic pokazuje, jak skuteczne i płodne może okazywać się współpraca ekspertów z różnych dziedzin. Gdyby nie poszukiwacze-amatorzy, liczni naukowcy, historycy, opiekunowie zabytków oraz konserwatorzy nie poznalibyśmy tak fascynującej historii starożytnych figurek.