Tak skończy nasza galaktyka. Teleskop Gemini obserwuje galaktyczny kataklizm

Nasza galaktyka, Droga Mleczna, to galaktyka spiralna z poprzeczką centralną. Jej średnicę szacuje się na około 100 000 lat świetlnych. W okrągłym, płaskim dysku znajduje się od 100 do 400 miliardów gwiazd. Jedną z tych gwiazd jest Słońce, wokół którego krąży między innymi nasza planeta. Wokół Drogi Mlecznej z kolei krążą liczne znacznie mniejsze od niej galaktyki karłowate. W Gwiazdozbiorze Andromedy jednak gołym okiem można dostrzec czającego się w pobliżu olbrzyma, który na dodatek leci prosto na nas.
Tak skończy nasza galaktyka. Teleskop Gemini obserwuje galaktyczny kataklizm

Mowa tutaj oczywiście o galaktyce Andromedy, znanej także pod oznaczeniem M31. Jest to najbliższa nam galaktyka dyskowa. Mało tego, jest to galaktyka dwa razy większa od naszej. Dokładnie obserwacje tworzących ją gwiazd wykazały już jakiś czas temu, że M31 się do nas zbliża i za kilka miliardów lat galaktyki najpierw przez siebie przelecą, po czym zawrócą, zwrócą się ku sobie i ostatecznie się ze sobą połączą, tworząc galaktykę eliptyczną, którą dzisiaj nazywa się już Milkomedą.

Gdy dochodzi do zderzenia dwóch galaktyk, ich uporządkowane dyski i ramiona pod wpływem grawitacji drugiej galaktyki ulegają znaczącej deformacji. Mało tego, w centrum nowopowstałej galaktyki odnajdują się supermasywne czarne dziury, które rozpoczynają swoisty taniec grawitacyjny, stopniowo się do siebie zbliżając.

Czytaj także: Galaktyki mają silniki. Ten udało się zlokalizować

Gdybyśmy zatem chcieli zobaczyć, jak kiedyś będzie wyglądała Droga Mleczna łącząca się z Galaktyką Andromedy, to wystarczy znaleźć galaktyki, które już teraz przechodzą ten etap swojej historii. Doskonałym przykładfem może być tu galaktyka NGC 7727 widoczna z Ziemi w kierunku gwiazdozbioru Wodnika i oddalona od nas o zaledwie 90 milionów lat świetlnych.

Powyższe zdjęcie zostało wykonane za pomocą teleskopu Gemini South znajdującego się w Chile. W kadrze wyraźnie widzimy rozległe pasma pyłu i gazu międzygwiezdnego owijające się wokół łączących się ze sobą centrów łączących się ze sobą galaktyk. To, co kiedyś było dwiema względnie uporządkowanymi galaktykami, teraz jest mieszaniną aktywnych obszarów gwiazdotwórczych oraz gęstych pasów pyłowych.

Przyjrzyjmy się temu co najciekawsze. Dwa bliźniacze jądra galaktyczne widoczne na zdjęciu skrywają w swoich czeluściach dwie supermasywne czarne dziury. Astronomowie zdołali je znaleźć za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego. Jedna z tych czarnych dziur ma masę aż 154 milionów mas Słońca, a druga, znacznie mniejsza jedynie 6,3 milionów mas Słońca. Dla porównania supermasywna czarna dziura w centrum naszej galaktyki przypomina tę drugą, a jej masa to 4,2 miliona mas Słońca.

Choć całość wciąż wygląda tak, jakby do zderzenia dopiero co doszło, to naukowcy są przekonani, że proces łączenia obu galaktyk rozpoczął się już miliard lat temu. Aktualnie dwie czarne dziury dzieli odległość około 1600 lat świetlnych. Nie zmienia to jednak faktu, że galaktyki stopniowo będą się do siebie zbliżały i już za około 250 milionów lat połączą się w jedną większą czarną dziurę, emitując przy tym olbrzymie ilości energii w postaci fal grawitacyjnych.

Czytaj także: Spektakularne zderzenie galaktyk okiem Jamesa Webba. Nas też to czeka

Ewidentnie zderzenie wciąż trwa i galaktyka nie zdołała się jeszcze uformować w dużą, jednorodną galaktykę eliptyczną. Tutaj wciąż widzimy niezwykle jasne obszary gwiazdotwórcze, w których intensywnie powstają nowe gwiazdy. Więcej, naukowcy znaleźli nawet 23 obiekty, które najprawdopodobniej są młodymi tworzącymi się właśnie gromadami kulistymi, które przez kolejne miliardy lat będą ze sobą podróżowały wokół nowej galaktyki, utrzymywane razem siłą grawitacji.

Co czeka widoczną na zdjęciu galaktykę? Z czasem w jej wnętrzu wszystko się uspokoi i z tego całego chaosu powstanie jedna wielka galaktyka eliptyczna zdominowana przez starsze gwiazdy. Taki sam los czeka zresztą także i Milkomedę, w której będą wciąż znajdowały się szczątki po nas i po naszym układzie planetarnym. Na szczęście jest to odległa przyszłość i raczej nie powinna wywoływać w nas żadnych obaw.