Aplikacja o nazwie “Papa” pozwala na sprowadzenie do domu ludzi, którzy porozmawiają, posłuchają, po prostu pobędą z osobą samotną. Działa to na tej samej zasadzie co Uber, Pyszne.pl i inne podobne usługi.
– Są bardzo mili, rozmawiam z nimi i dowiaduje się, co robią, co studiują i tak dalej – mówi 87-letnia Marilyn Sumkin w rozmowie z The Wallstreet Journal – To dla mnie bardzo ważna usługa.
Za każdą godzinę takiego czasu “Papa” odprowadza 10$ dla danego młodego człowieka. Wśród tego, co robią „wnuki do wynajęcia” są zakupy, pomoc w porządkach lub po prostu wspólne spędzanie czasu. Samotny klient za tę samą godzinę zapłaci 17$.
Aplikacja wchodzi na rynek w dobrym rynkowo i smutnym społecznie momencie. Amerykańskie media mówią o „śmiertelnym kryzysie samotności”, który dotyka starsze osoby, w tym dziesiątki milionów starzejących się osób z pokolenia Baby Boomers. To smutna ironia, że pokolenie powojennego wyżu demograficznego, dla którego często priorytetem było założenie rodziny, zgromadzenie majątku i znalezienie trwałego miejsca w tkance społecznej pod koniec życia doświadcza zupełnej samotności.
W czasach, gdy bycie „wnukiem na godziny” może stać się miejscem zatrudnienia może warto zacząć się zastanawiać, jak działa system opieki społecznej, co się stało z więziami między pokoleniami, gdzie dochodzi do pęknięcia, którego potem nie da się zasypać.
„Papa” jest odpowiedzią rynku na realną potrzebę, którą powinni uważnie zbadać naukowcy, a ich wnioski przeczytać politycy, pracodawcy, ludzie „w wieku produkcyjnym” i młodsi. Wygląda na to, że stary mit o wnuku podającym szklankę wody na starość sam okazuje się szklanką: pustą w środku.