Ten miał rzucić klątwę na kobietę o imieniu Taleke i mężczyznę znanego jako Hinrik. Diabelski artefakt, wykonany z ołowiu, wydobyto podczas rozbudowy ratusza w Rostocku. Datowany na XV wiek obiekt znajdował się w pozostałościach średniowiecznej latryny i na pierwszy rzut oka wydawał się jednym z wielu mało istotnych odpadków.
Czytaj też: Tym monetom poświęcano zdecydowanie zbyt mało uwagi. Dzięki Polakom doszło do przełomu
Bliższa inspekcja wykazała jednak, że to niezwykle cenny z punktu widzenia archeologii przedmiot. Uwagę naukowców przykuła inskrypcja: sathanas talke belzebuk hinrik berith. Tekst zapisano pismem gotyckim, które było wyjątkowo popularne w całej Europie Zachodniej od XII do XVII wieku.
Co ciekawe, tego typu tablice były przed laty zaskakująco popularne. Ich celem było rzucanie klątw i przynoszenie nieszczęścia osobom, których imiona zawierano w inskrypcjach. Takie praktyki stosowano zarówno w średniowieczu, jak i wcześniej, w czasach starożytnych. W okresie grecko-rzymskim klątwy spisywano na cienkich arkuszach ołowiu. O ile w średniowieczu ich adresatem mógł być na przykład Szatan, tak wcześniej prośby kierowano do różnego rodzaju bóstw czy duchów. Celem było zazwyczaj przyniesienie nieszczęścia wymienionym osobom.
Zaklęcie przyzywające Diabła zostało wykorzystane w celu rzucenia klątwy na kobietę o imieniu Taleke i mężczyznę zwanego Hinrikiem
W tym przypadku znalezisko jest zdaniem archeologów wyjątkowe. To za sprawą zwrócenia się w stronę Belzebuba, co stanowi jedno z określeń stosowanych względem Diabła. Co ciekawe, w inskrypcji przewija się też imię Berith, co stanowi odniesienie do księcia piekła i dwudziestego ósmego ducha w systemie zwanym Goecją. W ramach tego ostatniego miał działać sam biblijny król Salomon, który otrzymał od Boga moc przyzywania i kontrolowania demonów.
Niestety nie wiadomo, co kierowało autorem bądź autorką klątwy. Możemy w tym kontekście snuć jedynie przypuszczenia, choć badacze mają kilka pomysłów. Ze względu na zawarcie damskiego i męskiego imienia, być może chodziło o zdradę bądź niespełnioną miłość. Poza tym, kto wie, być może motywacja pochodziła z dobrze znanego źródła: sąsiedzkiej zazdrości. Bez względu na to, o co dokładnie chodziło, autor klątwy z pewnością miał z Taleke i Hinrikiem na pieńku.
Czytaj też: Starożytna piekarnia ma mroczną historię. Znaleziono ją w Pompejach
Poza ołowianą tabliczką zawierającą XV-wieczną wiadomość do władcy piekieł, archeolodzy zidentyfikowali także kilka innych znalezisk. Wymienia się wśród nich pozostałości piwnic oraz fundamentów z XVI i XVII wieku, ślady dawnego szlaku wodnego oraz XV-wieczną niebieską misę. Ta ostatnia najprawdopodobniej pochodziła z okolic Walencji w Hiszpanii. Stanowi więc przykład całkiem nieźle rozwiniętej globalizacji, która była widoczna w Europie już setki lat temu.