Do tej pory w różnych laboratoriach powstawały jedynie „mierniki uśmiechu”. Naukowcy konstruowali je w oparciu o kamerę i specjalny program rozpoznający obrazy. Japońscy wynalazcy zaopatrzyli innowacyjny system w czujniki, które umieszczane są na policzkach, klatce piersiowej oraz brzuchu badanego człowieka, a więc w miejscach, gdzie znajdują się mięśnie, biorące udział w procesie śmiania się. Te właśnie czujniki trzy tysiące razy na sekundę mierzą prądy bioelektryczne, określając tym samym aktywność mięśni podczas śmiechu. Następnie specjalny program analizuje otrzymane dane i określa „poziom śmiechu”. Japońscy naukowcy wymyślili nawet jednostki siły śmiechu – aH. Jedna sekunda silnego, szczerego śmiechu to 5 aH – wyjaśnia główny autor wynalazku – Yoji Kimura.
W jaki sposób odróżnić nieszczery, udawany śmiech od prawdziwego? Kiedy udajemy, że coś nas śmieszy, nasza przepona nie pracuje, nawet wtedy, gdy śmiech wygląda bardzo naturalnie. A podczas prawdziwego chichotu przepona działa z częstotliwością 2-5 wahań na sekundę. Te właśnie dane rejestrują czujniki.
System został już nawet oficjalnie przetestowany. Dwie ochotniczki – 30-letnia kobieta i jej 5-letnia córka – oglądały komedię. Dla kobiety komedia nie była śmieszna, dlatego też jej śmiech system oszacował na nieco wyżej niż 0. Natomiast dziewczynka śmiała się na cały głos – jej śmiech osiągnął poziom 42 aH.
Opracowanie systemu pomiaru śmiechu zajęło specjalistom z Uniwersytetu w Kansai trzy lata. Obecnie chcą oni stworzyć przenośny wariant takiego systemu, który można będzie stosować w celach medycznych i… rozrywkowych.