YouTube ma nowy sposób na blokery reklam
Od miesięcy możemy obserwować walkę YouTube’a z blokerami reklam, która popycha firmę do wymyślania coraz to nowych sposobów na utrudnianie życia użytkownikom darmowej wersji. Oczywiście, podejście jest dość zrozumiałe. Google przede wszystkim utrzymuje się z reklam, ponadto właśnie dzięki nim serwis może istnieć w darmowej wersji. Niestety, obecnie naprawdę ciężko oglądać coś na platformie bez odczuwania coraz większej irytacji. Reklam jest naprawdę dużo, sporej części z nich nie da się pominąć. Sama od lat korzystam z wersji Premium, bo kiedy dużo się w serwisie ogląda, reklamy stają się nie do zniesienia.
Taka jest właśnie taktyka YouTube’a na zmuszenie nas do płacenia. Jeśli chcemy móc cieszyć się przeglądanymi treściami, bez kombinowania (utrudnianego na każdym kroku), to wyjście jest jedno – zapłacić. Jeśli zaś płacić nie chcemy, to musimy wyłączyć blokery reklam albo poszukać alternatywnej platformy, a takowa zwyczajnie nie istnieje. TikTok testuje coraz dłuższe formy, jednak raczej nieprędko uda mu się wygryźć YouTube’a.
W kwestii metod walki z blokerami, widzieliśmy już kilka różnych sposobów. Na początku były to tylko monity wyświetlane na ekranie, a ich wyłączenie możliwe było tylko po dezaktywowaniu programu blokującego reklamy lub po przejściu na wersję premium. Potem pojawiły się informacje o znacznych opóźnieniach podczas ładowania filmów, które mogły sięgać nawet pięciu minut, co w zasadzie uniemożliwiało normalne oglądanie. Natomiast niedawno serwis po prostu przeskakiwał film do samego jego końca, a cofnięcie, by normalnie obejrzeć materiał było niemożliwe bez dezaktywowania blokera. Użytkownicy zgłaszali też wyłączanie dźwięku.
Pomysły Google’a są, jak widać, coraz bardziej kreatywne. Z drugiej strony twórcy wtyczek do blokowania czy nawet przeglądarek też tworzą kolejne sposoby na omijanie ograniczeń. Jednak najnowszy sposób YouTube’a może położyć temu kres.
Według informacji SponsorBlock (wtyczka identyfikująca i pomijająca segmenty sponsorowane w filmach), trwają testy przesyłania reklam po stronie serwera. Innymi słowy, YouTube chce poniekąd umieścić reklamy w samym filmie, przez co blokery reklam nie będą mogły w łatwy sposób stwierdzić, gdzie zaczyna się i kończy fragment sponsorowany. Nie uczyni ich całkowicie bezużytecznymi, ale będzie stanowić znaczny problem. Ponadto takich reklam – wedle doniesień – nie będziemy mogli w żaden sposób pominąć. Czy na tym koniec? Okazuje się, że nie, bo niektórzy użytkownicy donoszą, że YouTube wymaga od nich logowania się przed obejrzeniem filmu, wyświetlając powiadomienie związane z bezpieczeństwem: „Zaloguj się, aby potwierdzić, że nie jesteś botem”.
Co na to Google? Pojawiło się oficjalne oświadczenie, w którym firma przyznała, że wydała aktualizację mogącą mieć wpływ na narzędzia blokujące reklamy. Dodatkowo zasugerowała, że użytkownicy powinni zezwolić na reklamy w serwisie lub wypróbować YouTube Premium. Nic się więc tutaj nie zmieniło. Albo będziemy kombinować dalej, albo damy sobie z tą walką spokój. Niezależnie od naszych wyborów, Google wygra, bo dostanie pieniądze – czy to z subskrypcji, czy z oglądania reklam.