Xiaomi 14T mogą trafić do nas bez ładowarki
W ostatnich latach dużo mówi się o ekologii, także w kontekście smartfonów. Wielu producentów chwali się wykorzystywaniem materiałów z recyklingu, co jest akurat dobrą praktyką. Jednak niektóre firmy, takie jak Samsung czy Apple, poszły o krok dalej i w celu zmniejszenia ilości elektrośmieci (lub własnej oszczędności), przestały dodawać ładowarki do zestawu ze smartfonem. Pierwszy zrobił to gigant z Cupertino, za co został mocno skrytykowany przez swojego rywala, choć ten ostatecznie i tak poszedł w jego ślady.
Czytaj też: Unia Europejska znów naciska na Apple’a. Tym razem chodzi o wearables innych firm
Pozostałe marki wciąż twardo trzymają się dodawania ładowarek do zestawu, co z punktu widzenia klientów jest jak najbardziej zrozumiałe. Podczas gdy Samsung i Apple niezbyt przejmują się przyspieszaniem ładowania (iPhone’y 16 ponoć mają już obsługiwać 45 W), to chińscy producenci sukcesywnie ulepszają tę kwestię. Dobrze więc, gdy klient nie musi wydawać dodatkowych pieniędzy na adapter, bo ten, który ma w domu, jest za słaby lub obsługuje inny protokół, by wykorzystać pełnię możliwości szybkiego ładowania.
Czytaj też: Kolejny zegarek Redmi za kilka dni wejdzie na rynek, ale jego funkcje już zostały ujawnione
Wygląda jednak na to, że Xiaomi może zdecydować się na taki sam krok. Jak twierdzi użytkownik chunvn8888 na X, Xiaomi 14T i Xiaomi 14T Pro nie dostaną ładowarki w niektórych regionach, w tym w Azji Południowo-Wschodniej, czyli regionie SEA obejmującym takie kraje, jak Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Filipiny, Singapur, Tajlandia, Wietnam i inne. Choć nie ma tu mowy o Europie, to może być to jasny sygnał, że Xiaomi szykuje zmiany w swojej polityce. A jeśli to prawda, może się okazać, że w zestawie z nadchodzącymi flagowcami Xiaomi 15, także ładowarki nie uświadczymy.
Czytaj też: OnePlus 13 pojawi się z niesamowitą ilością pamięci RAM
Zgodnie z doniesieniami, nadchodzące Xiaomi 14T i Xiaomi 14T Pro obsługiwać będą odpowiednio ładowanie z mocą 67 W i 120 W. By zapewnić sobie tak szybkie prędkości, konieczna będzie odpowiednia ładowarka, a skoro takowej producent nam nie dostarczy, klienci będą musieli kupić coś nowego. Zwłaszcza że chiński gigant stosuje inny, mniej popularny protokół, więc nawet jeśli mamy w domu odpowiednią „kostkę”, niekoniecznie będzie ona kompatybilna z tymi modelami. Wychodzi na to, że znów pod płaszczykiem ekologii kolejna firma zrzuci na nas obowiązek wykładania dodatkowych pieniędzy na akcesorium, które jest przecież nieodzowne do korzystania ze smartfona.