Naukowcy z Pacific Centre for Isotopic and Geochemical Research (PCIGR) przeanalizowali skład 36 próbek miodu pobranych z paryskich uli w lipcu 2019 roku. Chcieli zbadać stężenie szkodliwych metali ciężkich w miodzie, w tym – zawartość ołowiu. Wyniki analizy – opublikowane w ostatnim czasie na łamach Environmental Science & Technology Letters – ujawniły, że w miodzie z uli znajdujących się od strony zawietrznej po pożarze katedry Notre Dame średnie stężenie ołowiu było nawet czterokrotnie większe niż w próbkach pobranych na przedmieściach lub terenach wiejskich otaczających miasto. A także do 3,5 raza większe niż w miodzie paryskim pobranym przed pożarem katedry.
– Ze względu na sposób, w jaki wiatr wiał w nocy, kiedy miał miejsce pożar, kierunek przemieszczania się smugi dymu jest dobrze określony. Podwyższone stężenia ołowiu zostały zaobserwowane w miodzie zebranym z uli w obrębie oddziaływania tego dymu – mówi Kate Smith, główna autorka pracy, w rozmowie z portalem phys.org.
Naukowcy porównali miód zebrany trzy miesiące po pożarze z miodem z tej samej lokalizacji z 2018 roku, oraz z próbkami z regionu Auvergne-Rhône-Alpes zebranymi w 2017 roku. Najwyższe stężenie ołowiu – 0,08 mikrogramów na gram – stwierdzono w próbce z ula zlokalizowanego w promieniu pięciu kilometrów na zachód od katedry.
Miód paryski sprzed pożaru zawierał 0,009 mikrogramów ołowiu na gram, a miód z Rodanu-Alp zawierał 0,002 do 0,009 mikrogramów ołowiu na gram. Zgodnie z unijnymi normami maksymalna dopuszczalna zawartość ołowiu wynosi 0,10 mikrogramów na gram w przypadku syropów, słodzików i soków.
Tony ołowiu w iglicy
Za zatrucie miodu ołowiem odpowiada bezpośrednio właśnie pożar katedry. Ołów był bowiem powszechnym materiałem budowlanym w czasach, gdy powstawała katedra Notre Dame, a historia jej budowy sięga przecież XII wieku. Eksperci szacują, że dach i iglica Notre Dame zawierały nawet kilkaset ton ołowiu, którego większość stopiła się w ubiegłorocznym pożarze uwalniając do atmosfery niebezpieczne tlenki ołowiu. Nadal wśród zgliszczy katedry znajdować się może blisko 180 ton ołowiu.
– Fakt, że iglica Notre Dame była wypełniona ołowiem, stanowił absolutnie wyjątkową okazję do badań. Udało nam się również wykazać, że miód jest pomocnym wskaźnikiem zanieczyszczenia środowiska. Nic dziwnego, ponieważ zwiększona ilość ołowiu w pyle lub wierzchniej warstwie gleby, które zaobserwowano na obszarach zawietrznych pożaru Notre Dame są silnym wskaźnikiem zwiększonej ilości ołowiu w miodzie – wyjaśnia współautor badań Dominique Weis, dyrektor PCIGR.
Pszczoły miodne żerują w promieniu od dwóch do trzech kilometrów od ula. Dzięki temu zgromadzony przez nie miód może dostarczyć przydatnych informacji na temat warunków środowiskowych panujących na danym terenie. Podczas żerowania pszczoły zbierają kurz i cząsteczki unoszące się w powietrzu, które przedostają się do miodu.
Sarkofag dla katedry
O trujących skutkach pożaru katedry Notre Dame donoszono już wcześniej. Jeszcze w sierpniu 2019 roku, a więc zaledwie cztery miesiące po pożarze, Agence Regionale de Sante (Ile-de France) opublikowała bilans wskazujący, że w sąsiedztwie katedry mieszkają i uczą się dzieci, u których przekroczony został dopuszczalny poziom ołowiu we krwi.
Przebadano wówczas blisko 200 dzieci i choć zaledwie u kilku poziom ołowiu we krwi rzeczywiście był powyżej dopuszczalnych norm, organizacja podniosła alarm. Na pewien czas zamknięte zostało m.in. zlokalizowane niedaleko katedry przedszkole, na którego dziedzińcu wykryto niepokojąco wysoki poziom ołowiu. Ostatecznie kontroli poddano wszystkie okoliczne placówki edukacyjno-opiekuńcze. Zarządzono też odkażanie placów i parków.
W związku z ryzykiem zatrucia ołowiem pojawił się nawet pomysł, aby katedrę przykryć kloszem i odseparować ją od środowiska – jak to miało miejsce w przypadku reaktora w Czarnobylu zamkniętego betonowym sarkofagiem.
Emmanuel Gregoire, pierwszy zastępca mera Paryża, szybko odpowiedział na te propozycje stwierdzając, że zarówno z logistycznego, jak i finansowego punktu widzenia byłaby to misja praktycznie niewykonalna.
Niewykluczone, że z trującymi skutkami pożaru Notre Dame będziemy borykać się jeszcze przez lata. Ołów – wdychany z powietrzem bądź przyswajany z pożywieniem – trafia do naszego krwiobiegu i dociera do narządów, powodując zaburzenia w ich działaniu. Zależnie od przyswojonej dawki, skutki zatrucia mogą nie pojawić się od razu.