Co więcej, przekonują oni, że w tym szaleństwie jest metoda. Tamtejsza Narodowa Agencja Środowiska dokonała takiego zabiegu w celu zwalczania dengi, czyli choroby wirusowej, która każdego roku zabija nawet 40 tysięcy ludzi.
Nie bez powodu modyfikacjom zostali poddani przedstawiciele gatunku Aedes aegypti – to właśnie on odpowiada za największą liczbę zakażeń wspomnianym patogenem. Łącznie co roku może dochodzić do nawet 400 milionów infekcji. Właśnie dlatego badacze postanowili wystawić insekty na działanie bakterii znanej jako Wolbachia.
W przypadku kombinacji, w której samce łączą się z samicami wolnymi od wspomnianej bakterii, ze składanych przez nie jaj nie wykluwają się młode osobniki. To z kolei w długofalowej perspektywie prowadzi do spadku liczby komarów. Cały proceder trwa od 2016 roku, a do 2019 roku naukowcy z Singapuru wypuszczali nawet 2 miliony owadów tygodniowo. Za sprawą automatyzacji liczba ta wzrosła do około 5 milionów tygodniowo.
Komary mogą przenosić liczne choroby, między innymi związane z wirusem dengi
Efekty są widoczne już teraz. Tam, gdzie prowadzone są odpowiednie działania, doszło do spadku liczby zakażeń wirusem dengi. Odnotowano również zmniejszenie liczebności komarów z gatunku A. aegypti. Pojawia się jednak pewna intrygująca zależność. Gdy samiec i samica są zarażeni bakterią z rodzaju Wolbachia, mogą się rozmnażać. Aby temu przeciwdziałać naukowcy używają sztucznej inteligencji do separacji samic od samców, zanim przedstawiciele drugiej grupy zostaną wypuszczeni na wolność.
Czytaj też: Czy morsowanie jest na pewno zdrowe? Odpowiedź nie zachwyci wszystkich amatorów
Tego typu działania pokazują, jak współczesna nauka pozwala na podejmowanie interwencji, które mogłyby się wydawać niemożliwe do wykonania. Podobne kroki podjęte wcześniej w Stanach Zjednoczonych, gdzie firma Oxitec wypuściła na wolność setki milionów genetycznie zmodyfikowanych komarów. Genomy tych zwierząt zostały zmienione tak, aby ograniczyć możliwość ich rozmnażania i przenoszania potencjalnych chorób.