Nowoczesna nauka niewątpliwie narodziła się na Zachodzie. To właśnie w kręgu kultury europejskiej uformowało się racjonalne, a równocześnie podszyte ciekawością spojrzenie na świat, które zaowocowało stworzeniem cywilizacji technicznej. Oparte na niej epoka wielkich odkryć geograficznych i późniejsza rewolucja przemysłowa wysunęły Europę na wiodące miejsce wśród wszystkich kontynentów, czyniąc pochodzącą z niej ludność panami świata. Paradoksalnie jednak zachodnia rewolucja w dużej mierze opierała się na zapożyczeniach myśli technicznej przybywającej na Zachód z Azji. Nasi praojcowie nie dlatego zdominowali glob, bo by byli geniuszami, którzy doszli do wszystkiego sami — wręcz przeciwnie, nazwać ich można ludźmi, którzy widzieli daleko, bo stali na ramionach olbrzymów — giganci ci zaś w przeważającej większości mieli chińskie rysy twarzy. O chińskim pochodzeniu znacznej części wynalazków uznawanych powszechnie za typowe dla zachodniej cywilizacji przez wieki nie pamiętano, o swym wkładzie w rozwój nauki, przemysłu i techniki zapomnieli nawet sami Chińczycy. Kwestiami tymi nie interesowali się zarówno europejscy i amerykańscy sinolodzy, wolący badać klasyczne teksty i dzieła chińskiej sztuki — jak i mandaryni. Ci ostatni nie uważali zresztą niezwykłych odkryć dokonanych w przeszłości przez ich rodaków za godne uwagi ludzi uczonych — za takich bowiem w Państwie Środka uchodzili wyłączni humaniści.
By ponownie odkryć naukową spuściznę chińskiego cywilizacji, potrzebny był człowiek z zewnątrz — i taki się znalazł w osobie brytyjskiego biochemika z Uniwersytetu Cambridge — Josepha Needhama (1900-1995), który w latach 30. XX wieku wskutek zawarcia przyjaźni z kilkoma chińskimi badaczami bawiącymi na jego uczelni zainteresował się historią chińskiej nauki. W roku 1936 Needham wyjechał do Państwa Środka, gdzie spędził II wojnę światową. W tym czasie doskonale opanował język chiński, co umożliwiło mu przeprowadzenie szczegółowych kwerend. Do Wielkiej Brytanii wrócił przekonany o ogromnym wkładzie ojczyzny Konfucjusza w dzieje nauki. Wkrótce zainicjował projekt monumentalnej monografii poświęconej historii chińskich odkryć naukowych, której pisaniu i redagowaniu poświęcił resztę życia (seria Nauka i cywilizacja Chin ukazuje się do dzisiaj mimo śmierci swego pomysłodawcy, do chwili obecnej opublikowano dwadzieścia siedem tomów). Równocześnie Needham nieustannie usiłował znaleźć odpowiedź na naczelne pytanie badawcze, które sformułował na początku swoich dociekań – brzmiało ono: Dlaczego skoro Chiny w średniowieczu były najbardziej zaawansowanym technicznie krajem świata, zatrzymały się w rozwoju i dały przegonić Europie? Kwestia owa mimo ogromu pracy dokonanej przez brytyjskiego naukowca po dziś dzień pozostaje otwarta.
Teraz zaś zgodnie z zapowiedzią przekonajmy się jakie wynalazki współczesny świat zawdzięcza pomysłowości Chińczyków. Wybrane przykłady posegregowaliśmy przydzielając im numery w kolejności malejącej odzwierciedlającej znaczenie kolejnych odkryć dla ludzkiej cywilizacji-najważniejsze z nich zostawiając na sam koniec.
15. Zapałki
Trudno wyobrazić sobie bardziej prozaiczny a zarazem niedoceniany przedmiot niż paczka zapałek. Codziennie na całym świecie zużywane są setki milionów służących rozpalaniu ognia patyczków. Przed ich rozpowszechnieniem wskrzesanie płomienia by podgrzać żywność, ogrzać się w zimną noc czy zrobić coś tak prozaicznego jak zapalenie papierosa, wymagało nielichej gimnastyki z wykorzystaniem hubki i krzesiwa.
W przeciwieństwie do większości odkryć, o których będzie mowa w tym artykule, dzięki zachowanym chińskim źródłom znamy dokładną datę wynalezienia zapałek, a także towarzyszące temu odkryciu okoliczności. Były one zaś zaiste dramatyczne – w roku 577 w trakcie wojen wstrząsających podzielonym na rywalizujące królestwa Państwem Środka grupa dam dworu, należących do świty władcy Północnej Dynastii Qi, cierpiała z powodu głodu i zimna w trakcie oblężenia stolicy swej ojczyzny. Nieszczęsnym dwórkom skończył się zapas hubki, nie miały więc jak rozpalić ognia, by się ogrzać i przygotować strawę. Sprawdziło się tu stare przysłowie głoszące, iż potrzeba jest matką wynalazków – odcięte w twierdzy kobiety wymyśliły pokryte siarką patyczki mające zastąpić im hubkę. Losów wojny to co prawda nie odwróciło, królestwo Qi padło pod ciosami najeźdźców, ale sama idea zapałki (której pomysłodawczynie zapewne w międzyczasie zgwałcono i zamordowano) okazała się bardzo chwytliwa. W IX wieku tzw. ogniste calowe patyki były już w powszechnym użyciu, a w czasach, gdy Chiny odwiedził Marco Polo, Chińczycy traktowali je jako oczywistą część wyposażenia gospodarstwa domowego. Europejczycy na zapałki poczekać musieli za to aż do XVI wieku – możliwe, że pierwsze ich pudełka przywieźli żeglujący na Daleki Wschód kupcy, którzy w chińskich portach zaopatrywali się na zapas w ten jakże przydatny w życiu codziennym gadżet.
14. Szczepienia
Chińczykom należy się też palma pierwszeństwa w dziedzinie immunologii. To właśnie oni jako pierwsi opracowali w X wieku technikę zaszczepiania przeciwko ospie, która następnie poprzez Indie i Bliski Wschód trafiła w osiem wieków później do Europy, kładąc podstawy pod opracowanie nowoczesnych szczepionek, z których korzystamy dzisiaj.
Wprowadzenie techniki zaszczepiania polegającej na wprowadzeniu do organizmu pacjenta poprzez nozdrza sproszkowanego materiału, uzyskanego z odpowiednio spreparowanych wcześniej strupów, wykwitłych wcześniej na skórze innego człowieka poddanego uprzednio całej procedurze, przypisuje się taoistycznym mnichom z góry Emei w Syczuanie. Jako że taoiści chętnie parali się alchemią, odkrycie przez nich skutecznej metody walki z siejącą dotychczas spustoszenie chorobą nie powinno nas dziwić. Przez długi czas pozostawała ona, jak się wydaje, sekretem monasteru na zboczach Emei, ale na początku X wieku zaprezentowano ją światu zewnętrznemu podczas ogólnokrajowej konferencji medycznej zorganizowanej przez wielkiego ministra Wang Dana. Syn dostojnika niedawno zmarł na ospę, a niepocieszony ojciec, bojąc się, że infekcja może zaatakować też pozostałych członków rodziny, wezwał do swej rezydencji lekarzy, alchemików i magów, by radzili nad najlepszymi sposobami walki z chorobą. Wśród zgromadzonych znalazł się taoistyczny mistrz wiedzy tajemnej z rzeczonego klasztoru. Technika praktykowana przez jego braci okazała się tak skuteczna, że z czasem weszła w zakres standardowych zabiegów wchodzących w ofertę chińskich medyków. W następnych stuleciach powędrowała na zachód, rozpowszechniając się Lewancie. Z Turcji wieści o niej przedostały się do Europy, a gorącą orędowniczką zaszczepiania stała się żona brytyjskiego ambasadora w Konstantynopolu – lady Mary Wortley Montagu, która sama poddała się całej procedurze w roku 1718. Musiało jednak minąć jeszcze kilka dziesięcioleci, nim Europejczycy przekonali się do przybyłego z orientu sposobu walki z ospą – ale nie ma się czemu dziwić, skoro jeden z ówczesnych angielskich autorytetów medycznych uparcie nazywał zaszczepianie przesądem starych tureckich bab i jako najlepsze lekarstwo przeciw chorobie propagował… lewatywę.
13. Głębokie wiercenia
Nie jest przesadą stwierdzenie, że współczesna komunikacja opiera się na ropie, jak uczy zaś historia najnowsza, chęć położenia ręki na zasobach tego cennego dobra potrafi pchnąć całe narody do krwawych wojen. Problem z kopalnymi paliwami polega jednak na tym, że znajdują się głęboko pod ziemią i by się do nich dostać, należy zejść tysiące metrów pod powierzchnię gruntu, dokonując głębokich odwiertów. Również i tu Chińczycy byli pionierami, platformy wiertnicze stawiali bowiem już od I wieku p.n.e.
W przeciwieństwie do ludzi XXI wieku dawni mieszkańcy Państwa Środka trud wgryzania się w skorupę ziemską podejmowali nie ze względu na ropę czy gaz ziemny (choć te ostatnie również wydobywali, ale o tym będzie później), lecz solankę. Wydobywana spod powierzchni stanowiła drugie najważniejsze po odparowywaniu morskiej wody źródło soli wykorzystywanej w Chinach. Niestety, dotarcie do niej kosztowało wiele trudu i wymagało skomplikowanych rozwiązań inżynieryjnych, dość powiedzieć, że najgłębsze chińskie odwierty sięgały ponad półtora kilometra pod ziemię!
Paradoksalnie stosowana w cesarstwie technika była bardzo prosta. Najpierw za pomocą łopat odgarniano glebę, docierając do gołej skały, na której układano jeden na drugim płaskie kamienie z okrągłą dziurą pośrodku. Do tej dziury na bambusowej linie wpuszczano żeliwny świder. Specjalnie urządzenie unosiło go rytmicznie do góry i opuszczało stopniowo krusząc skałę. Cała operacja była długotrwała, gdyż praca posuwała się naprzód w ślimaczym tempie i mogła zająć lata, zaś jedyną energię napędzającą urządzenie wiertnicze stanowiła siła ludzkich mięśni – od dwóch do czterech robotników wskakiwało i zeskakiwało na specjalną deskę-dźwignię, która poruszała świdrem.
Na własne głębokie odwierty świat zachodni czekać musiał aż… dziewiętnaście stuleci, dopiero bowiem w roku 1834 urządzeń wzorowanych na chińskich użyto w Europie do wydobywania solanki, zaś w roku 1859 w Oil Creek w amerykańskiej Penyslwanii za pomocą dokładnej kopii chińskiego sprzętu wiertniczego wydrążono studnię, z której zaczęto wydobywać ropę. Jej konstruktor – pułkownik E.L. Drake instrukcje, jak zbudować maszynę wiercącą, uzyskał najprawdopodobniej od pracujących przy budowie kolei chińskich kulisów.
14. Wykorzystanie gazu ziemnego i ropy naftowej
Poszukiwacze solanki często natrafiali w swoich odwiertach na złoża gazu ziemnego. Czasami towarzyszyły one poszukiwanemu surowcowi, innym razem występowały samodzielnie. Sprytni Chińczycy bardzo szybko nauczyli się, że wydobywający się spod ziemi metan sam w sobie może zostać wykorzystany na wiele przydatnych sposobów. Używano go choćby do podgrzewania olbrzymich patelni, na których odparowywano wodę z solanki – jedna ognista studnia, jak nazywano szyby sięgające złóż gazowych, mogła zapewnić płomień ponad 5000 takich naczyń! Z czasem wynajdywano nowe zastosowania dla gazu ziemnego, konstruując choćby bambusowe rurociągi, którymi dostarczano go (przynajmniej w Syczuanie) do miast, gdzie był wykorzystywany jako paliwo ulicznych lamp gazowych oraz do ogrzewania domów. Innym sprytnym wynalazkiem, były wykonane również z bambusa turystyczne butle gazowe – podróżny mógł je wziąć ze sobą w drogę, by nawet w kompletnej dziczy, odkręcając niewielki kranik, stworzyć sobie polową kuchenkę i przyrządzić na niej ciepły posiłek o wiele wygodniej, niż gdyby musiał gotować sobie strawę na ognisku.
Niekiedy w trakcie wierceń powstawały ogniste studnie, z których nie wydobywał się gaz, lecz czarna śmierdząca ciecz – ropa naftowa. I dla niej znaleziono praktyczne zastosowania – choćby wykorzystując przy budowie lamp naftowych czy wysadzaniu w powietrze skał.
13. Strzemiono
Udomowienie koni było jednym z największych dokonań w dziejach ludzkości. Oswojenie tych wytrzymałych, silnych i mądrych zwierząt zrewolucjonizowało sztukę wojenną, wojownicy zyskali na mobilności i mogli przeprowadzać szarżę na wrogów, by wycinać ich z wysokości końskiego grzbietu. Jednak przez całą starożytność i wczesne średniowiecze europejscy jeźdźcy musieli wykonywać niebywałe wygibasy, by nie tylko utrzymać się na swych rumakach i z nich nie pospadać, ale nawet po to, aby w ogóle na nie wsiąść! Wszystkie problemy brały się z bardzo prostego faktu, na Zachodzie nie znano wówczas strzemion. Nie mając podparcia dla nóg, na grzbiet konia wskakiwano, niekiedy wspomagając się włócznią, co nadawało całej operacji pozór skoku o tyczce.
Tymczasem w dalekich Chinach dokonany został wynalazek mający ułatwić konnym wojownikom ich rzemiosło. Z III wieku pochodzi figurka znaleziona w grobowcu w Changshy, przedstawiająca kawalerzystę, tym, co przykuwa wzrok, jest to, że mężczyzna trzyma stopy w strzemionach! Prawdopodobnie innowacja ta powstała w wyniku kontaktów Chińczyków z zamieszkującymi stepy ludami koczowniczymi i była rozwinięciem wykorzystywanej przez te ostatnie skórzanej pętli ułatwiającej dosiadanie zwierzęcia. I właśnie jedno z owych tureckich plemion, dokładnie Awarowie, wyruszając w wielką migrację na Zachód, przyniosło Europejczykom strzemiona. Pierwsze wzmianki na ich temat w naszym kręgu kulturowym pojawiają się właśnie w kontekście Awarów w bizantyńskim podręczniku wojskowym z VI wieku. Rozpowszechnienie się wynalazku po Europie miało zająć jeszcze kilka wieków, prawdopodobnie dużą rolę odegrały tu zapóźnienia w sztuce metalurgii, aby zapoczątkować masową produkcję strzemion, trzeba było bowiem czekać na udoskonalenie techniki lania żelaza.
12. Wielorzędowy siewnik
W II wieku p.n.e. w północnych Chinach wynaleziony został wielorzędowy siewnik. Urządzenie to miało sprawić, że przez następne kilkanaście wieków chińscy rolnicy bili pod względem wydajności upraw swoich kolegów z Zachodu na głowę – szacuje się, że plon uzyskany z pola o takiej samej powierzchni był w Chinach aż trzydziestokrotnie (!) wyższy niźli w Europie.
Siewnik pozwalał obsiewać pole kontrolowaną liczbą ziaren. Europejczycy praktykowali zasiew ręczny, w trakcie którego znaczna część ziarna przepadała – nasiona wpadały po kilka do jednego rowka w ziemi, a kiełkujące z nich rośliny cisnęły się obok siebie, walcząc o światło i sole mineralne, przez co część z nich obumierała. By obsiać swoje grunty, przeciętny europejski chłop musiał przeznaczać na zasiew połowę tegorocznego zbioru, łatwo więc sobie wyobrazić, jaką katastrofę stanowił nieurodzaj powodujący, że rolnik stawał przed dylematem – odjąć sobie od ust i zasiać ziarno czy też w tym roku jeszcze sobie pojeść, a w przyszłym umrzeć z głodu. Tymczasem w Chinach siewniki wielorzędowe zapewniały racjonalizację produkcji rolnej.
W XVI wieku na Zachód dotarły wieści o tajemniczym urządzeniu używanym w Chinach do prac rolnych. Niestety, jako że siewników używano głównie na północy, a odwiedzane przez kupców i podróżników porty leżały na południu cesarstwa, nikomu nie udało się nabyć egzemplarza i jedyne, co przywożono z powrotem, to opowieści. Historie te zainspirowały europejskich wynalazców, którzy zaczęli na własną rękę próbować skonstruować podobny przyrząd. Pierwszym, któremu się to udało, był Wenecjanin, jego wynalazek został opatentowany przez senat wenecki w roku 1566. Niestety, siewnik ów nie należał do najwydajniejszych, na urządzenia dorównujące chińskim Europie przyszło czekać aż do XVIII wieku.
11. Żelazny pług
Pług jest podstawowym narzędziem rolniczym od najdawniejszych czasów – znamy przedstawienia tego typu urządzeń pochodzące zarówno ze starożytnego Egiptu jak i Mezopotamii. Jednak wszędzie tam, podobnie jak później przez wiele wieków w Europie, do orania ziemi wykorzystywano pługi drewniane – tymczasem sprytni Chińczycy już w VI wieku p.n.e. wynaleźli pług żelazny, który udoskonalali w kolejnych stuleciach. Z czasem powstały zawansowane narzędzia z okładnicami i regulacją głębokości, na jaką radło wgryzało się w ziemię. Chińskie pługi były o tyle lepsze od europejskich, że obsłużenie ich wymagało o wiele mniejszych nakładów energetycznych – rolnik z Państwa Środka do zaorania swych ziem potrzebował zaledwie jednego wołu, podczas gdy jego posługujący się prymitywnym pługiem europejski kolega musiał zapatrzyć się w zaprzęg liczący od czterech do ośmiu zwierząt pociągowych! Była to ogromna inwestycja, na którą mało kogo było stać, więc wspólnoty wiejskie często zrzucały się na najęcie odpowiedniej liczby wołów.
Nowoczesne chińskie pługi zostały przywiezione do Europy w XVII wieku przez Holendrów. Najpierw zrobiły wielką furorę w Anglii, gdzie zwano je cholernymi holenderskimi pługami, później rozpowszechniły się na kontynencie, w XVIII wieku ich wykorzystanie było już normą, pozwalając znacząco zwiększyć areał ziemi ornej i uzyskiwać z niej wyższe plony.
10. Racjonalna uprawa roli
Kolejnym chińskim wynalazkiem, który zrewolucjonizował rolnictwo, było powstanie w VI wieku p.n.e. żeliwnych motyk. W przeciwieństwie do ich drewnianych odpowiedników, używanych na Zachodzie, narzędzia te były bardzo wytrzymałe, jedna sztuka mogła służyć chłopu nawet przez dziesięć lat, zaś kolejne usprawnienia w metalurgii jeszcze ten czas wydłużyły. W efekcie chińscy rolnicy mogli starannie okopywać uprawiane rośliny i usuwać przeszkadzające im we wzroście chwasty. Ponadto to właśnie w Państwie Środka zainicjowano uprawę szeregową. I choć zarówno ona jak i odchwaszczanie pól wydawać się mogą oczywistością, to w Europie rozpowszechniły się one dopiero… w XVIII wieku!
9.Efektywna końska uprząż
Przez całą starożytność transport konny w Europie był wyjątkowo nieefektywny z powodu stosowania uprzęży podgardlnikowo-popręgowej, w której szyję zwierzęcia oplątał rzemień, nie tylko boleśnie ją obcierając, ale także dusząc przy jakimkolwiek większym wysiłku. Z tego powodu w imperium rzymskim większych ilości towarów w ogóle nie przewożono wozami, co powodowało niekiedy straszliwe problemy logistyczne. Najlepszy przykład stanowi uzależnienie Rzymu od zboża sprowadzanego statkami z Egiptu. Stolicę cesarstwa spokojnie można by wyżywić plonami italskiej ziemi, problem polegał na tym, że nie istniał żaden sposób przetransportowania ich do Wiecznego Miasta. Ówczesny typ uprzęży sprawiał, że zaprzęg dwukonny był w stanie udźwignąć (i to z wielkim trudem) ładunek o wadze zaledwie pół tony. Z tego powody podstawowy pojazd konny stanowił lekki rydwan, przeznaczony do przewożenia maksimum trzech osób.
Tymczasem w odległych Chinach w IV wieku p.n.e. wynaleziono uprząż szorową, obejmującą miast szyi zwierzęcia jego pierś za pomocą specjalnego napierśnika. Zaprzęgnięty w ten sposób do wozu koń był w stanie samodzielnie udźwignąć półtorej tony, a ciężar wykonywanej pracy miast skupiać się na jego szyi, przyduszając, rozkładał się równomiernie na obojczykach. Patent ten ewoluował przez następne trzy stulecia, owocując w końcu kolejnym rewolucyjnym usprawnieniem, jakim była uprząż z chomątem.
Starożytnym Rzymianom nie dane było, niestety, skorzystać z chińskiego wynalazku, bo na Zachód przybył on dopiero w VI wieku wraz z Awarami.
8. Taczka
Następnym rewolucyjnym wkładem Chińczyków w powstanie nowoczesnego świata było wynalezienie w I wieku p.n.e. taczki. Legenda przypisuje to dokonanie taoistycznemu pustelnikowi Ge Yu, który ewidentnie zmęczony rodakami zbudował drewnianego kozła i odjechał nim w góry. Jeśli było tak naprawdę to mędrzec zapewnił sobie tym czynem nieśmiertelność i to w sensie najzupełniej dosłownym – następne pokolenia producentów taczek czciły go jako opiekuńcze bóstwo swego fachu.
Rola taczki w dziejach cywilizacji często jest niedoceniania, tymczasem wykorzystanie jej pozwala zredukować liczbę robotników, wykonujących jakąś wymagającą siły mięśni pracę, o połowę. Taczka ułatwia też transport, dlatego też stała się podstawowym wyposażeniem kwatermistrzowskich służb chińskiej armii, za maszerującymi wojskami pędziły konwoje pchanych przez kulisów taczek. Używano ich także w celach bojowych, do przewożenie np. wyrzutni rakiet, czyniących z nich swego rodzaju katiusze, jak i szybkiego budowania barykad, za których żołnierze mogli się bronić. Użycie taczki stało się tak ważnym elementem sztuki wojennej, że przez pewien czas szczegóły konstrukcji niektórych ich typów stanowiły tajemnicę państwową. Warto też zauważyć, że przez następne stulecia Chińczycy wykazywali się nieprawdopodobną wręcz kreatywnością w tworzeniu kolejnych wariacji tego przydatnego urządzenia, z których większość pozostaje nieznana poza Państwem Środka.
Do Europy taczki dotarły dopiero w XII wieku, wiadomo, iż używano ich przy budowie katedry w Lincoln. Można zaryzykować zatem stwierdzenie, że taoistyczny mędrzec Ge Yu przyczynił się pośrednio do stworzenia zachwycających kościołów europejskiego gotyku.
7. Wykorzystanie energii wodnej
W I wieku n.e. za panowania dynastii Han na południu Chin zaczęto stosować siłę wody do napędzania miechów metalurgicznych. W efekcie osiągnięto znaczne zwiększenie wydajności, co przyniosło pozytywne skutki w obniżeniu kosztów produkcji żeliwnych narzędzi rolniczych. W klasycznej chińskiej powieści Dzieje Trzech Królestw anonimowy autor tak pisze o tej innowacji:
Han Ji, w czasie pełnienia przez niego funkcji prefekta Luolingu, uczyniono nadintendentem odpowiedzialnym za produkcję hutniczą. Stara metoda polegała na wykorzystaniu siły koni do obsługi dmuchaw, a każdy tan oczyszczonego żelaza zgrzewnego otrzymywano kosztem pracy setek koni.Używano także siły ludzkich mięśni, ale to również było zbyt kosztowne. Tak więc Han Ji zastosował miechy metalurgiczne napędzane zawsze przecież płynącą wodą, osiągnięto w ten sposób trzykrotnie wyższą wydajność niż poprzednio. Podczas siedmiu lat sprawowania urzędu narzędzia żeliwne stały się bardzo liczne
Na zakończenie dodajmy, że europejscy kowale na ten typ miechów czekać musieli jeszcze dwanaście stuleci
6. Ster
Choć starożytni Grecy i Fenicjanie słynęli jako doskonali żeglarze, morską ekspansję hamował im brak sterów z prawdziwego zdarzenia – statkami żeglującymi po Morzu Śródziemnym kierowano za pomocą prymitywnych wioseł sterowych. Oczywiście dla chcącego nie ma nic trudnego, czego dowiedli wikingowie, dopływając do Ameryki bez posiadania wymyślnych urządzeń sterowniczych, ale fakt pozostaje faktem, pierwsze europejskie wyobrażenie statku wyposażonego w ster pochodzi dopiero z roku 1180.
Podobnie jak wiele innych udogodnień również i ta innowacja przybyła do nas z Chin, gdzie była znana od I wieku n.e. Wyposażone w stery dżonki mogły wypuszczać się na wyprawy nie do pomyślenia dla większości europejskich wilków morskich. Wiadomo, że kupcy z Państwa Środka żeglowali do Indii, krajów Azji Południowo-Wschodniej czy jako pierwsi postawili stopę na australijskim brzegu, zaś na początku XV wieku cesarz Yongle z dynastii Ming zorganizował szereg oficjalnych państwowych wypraw dalekomorskich. Żeglującym na ogromnych jednostkach, przy których karawele Kolumba wyglądałyby jak szalupy, marynarze dowodzeni przez admirała – eunucha Zheng He dotarli aż do Przylądka Dobrej Nadziei, przywożąc swemu władcy z afrykańskiej ekspedycji… żyrafę.
5. Papierowe pieniądze
Mieszkańcem Państwa Środka była również mądra głowa, która wymyśliła, że ciężkie monety można by wymienić na lekkie papierowe banknoty, co z pewnością ułatwiłoby przewóz dużych sum. W IX wieku zaczęto więc wydawać weksle bankowe, z których wyewoluowały papierowe pieniądze sensu stricte. W X wieku rząd dynastii Song wydał oficjalne zezwolenie szesnastu prywatnym mennicom czy też bankom na emisje własnych serii banknotów mających oficjalną cesarską aprobatę. W następnym stuleciu władcy doszli jednak do wniosku, że zostawianie tak poważnej sprawy w rękach prywaciarzy jest kiepskim pomysłem i powołany został pierwszy w dziejach bank centralny mający wyłączność na druk państwowych środków płatniczych.
Papierowe pieniądze powszechnie nazywano w Chinach lekkimi i takie były zarówno dosłownie jak i w przenośni. Silniejszy podmuch wiatru mógł wyrwać je z dłoni ku wielkiej uciesze przechodniów, ale też bardzo szybko ich wprowadzenie zaowocowało inflacją. Rząd emitował banknoty w liczbach egzemplarzy idących w miliony, tak że szybko dostępna na rynku waluta straciła pokrycie w przechowywanych w skarbcach cennych kruszcach. Problemowi temu starali się zaradzić Mongołowie, którzy, przejąwszy władzę nad Państwem Środka, wprowadzili do obiegu papierową walutę, której wartość obliczano nie w złocie czy srebrze, lecz przędzy jedwabnej. Właśnie z takimi banknotami do czynienia miał Marco Polo, który przywiózł wieści o nich do swej ojczystej Wenecji.
4. Papier
Papier jest tak podstawowym elementem naszej egzystencji, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z kluczowej roli, jaką w niej odgrywa. Uświadamiamy ją sobie dopiero w sytuacji jego niedoboru, takiej jaka choćby miała miejsce w trakcie pandemii COVID-19, gdy w pewnym momencie na rynku zaczęło brakować papieru toaletowego, później zaś z powodu przerwania łańcucha dostaw w górę poszybowały ceny książek.
Chińczycy wynaleźli papier w II wieku p.n.e., jednak jeszcze przez długie lata do pisania woleli wykorzystywać bambusowe listewki lub jedwab. Powód był prosty, ówczesny surowiec cechował się szorstką powierzchnią, włóknistą konsystencją i dużą grubością kart. Wytwarzano go z włókien konopnych i znaleziono dlań zastosowania, o jakich ludzie Zachodu nigdy by nawet nie pomyśleli, mianowicie…. szyto zeń ubrania, a nawet wykorzystywano do produkcji zbroi. O właściwościach ówczesnego papieru najlepiej świadczy to, że odzienia z niego uznawano za bardzo ciepłe, choć narzekano, że nie pozwalają skórze swobodnie oddychać, zaś papierowe pancerze niekiedy ceniono wyżej od tych żelaznych – były lżejsze, a potrafiły skutecznie zatrzymać strzałę lub cios mieczem. Wśród artefaktów z pierwszych wieków naszej ery, odnalezionych przez chińskich archeologów, był także papierowy but, a wiemy, iż praktyka robienia z papieru podeszw do obuwia była powszechnie stosowana.
W okresie panowania dynastii Han nowe lepiej przystosowane do tego celu odmiany papieru sprawiły, że wyparł on z użycia inne materiały rękopiśmiennicze. Produkowany na olbrzymią skalę i bardzo tani umożliwił bujny rozwój piśmiennictwa, a trzeba pamiętać, że właśnie na bazie słowa pisanego opiera się cała chińska cywilizacja. Szybko znaleziono też mniej szlachetne zastosowania dla papierowych kart, to właśnie w Państwie Środka wynaleziony został papier toaletowy!
3. Proch strzelniczy
Proch strzelniczy jest kolejnym wynalazkiem, jaki zawdzięczamy Chińczykom. Zrewolucjonizował on pola bitew toczonych od Jangcy po Sekwanę, umożliwiając ludziom masowe mordowanie się z nieznaną wcześniej łatwością. Paradoksalnie substancję odpowiedzialną prawdopodobnie za śmierć największej liczby ludzi w historii odkryto przypadkiem w trakcie poszukiwań specyfiku, mającego owo życie ratować i przedłużać – eliksiru nieśmiertelności.
W Chinach całe pokolenia taoistycznych alchemików, często opłacanych przez cesarzy, trudziły się od stuleci w poszukiwaniu magicznego środka dającego życie wieczne. Efekty owych eksperymentów były opłakane – panujący w III wieku p.n.e. – patronujący alchemikom cesarz Qin Shi Huangdi – wskutek przyjmowania warzonych dlań mikstur… zmarł przed pięćdziesiątymi urodzinami, a jego dolę podzieliło wielu innych pacjentów taoistycznych mędrców. Z kolei około IX wieku sami badacze zaczęli jeden po drugim opuszczać ten ziemski padół i to w bardzo widowiskowy sposób – wylatując w powietrze. Owa czarna seria była efektem eksperymentów z saletrą potasową, siarką i węglem, a problem musiał być poważny, skoro w roku 850 autor podręcznika dla alchemików – Zheng Yin przestrzegał młodych adeptów szlachetnej sztuki alchemii przed zabawami z takimi mieszankami.Tym sposobem, zupełnie przypadkowo odkryty został proch – początkowo jego słabsza odmiana, która tylko gwałtownie się spalała (często wraz z brodą pochylonego nad nią alchemika), później już proch strzelniczy sensu stricte, eksplodujący w zetknięciu z ogniem. Wojskowi szybko pojęli potencjał wynalazku i znaleźli dla niego szereg zastosowań, wykorzystując do konstrukcji rakiet, bomb, armat i ręcznej broni palnej. Podczas gdy w Europie najbardziej zawansowanymi broniami dystansowymi były kusza i łuk, tysiące kilometrów na wschód grzmiały działa, śmigały rakiety i ziały płomieniami miotacze ognia. Co ciekawe, jednymi z pierwszych Europejczyków, którzy mieli okazję przekonać się o niszczącej sile tego arsenału, byli… Polacy. W trakcie bitwy z Mongołami, stoczonej pod Legnicą 9 kwietnia 1241 roku, śląska armia Henryka Pobożnego została zaatakowana przez najeźdźców rakietami i smrodliwymi dymami bojowymi powstałymi wskutek spalania prochu.
2. Kompas
Za początek epoki nowożytnej uważa się odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Nie byłoby to jednak możliwe, podobnie jak wcześniejsze wyprawy portugalskich żeglarzy wzdłuż wybrzeża Afryki, gdyby nie wejście do użytku w XII wieku kompasu, urządzenia, które w Chinach znane było już od co najmniej szesnastu stuleci!
Pierwsze wzmianki o kompasach, jakimi dysponujemy, pochodzą z IV wieku p.n.e., prawdopodobnie jednak urządzenia te znano już od dawna, autorzy dostępnych źródeł piszą bowiem o nich jako czymś powszechnie znanym. Warto tu zauważyć, że chińskie kompasy różniły się od tych używanych obecnie pod jednym ważnym szczegółem – wskazywały południe, a nie północ.
Paradoksalnie kompas nie został wynaleziony jako pomoc dla żeglarzy, ci znaleźli sposób na jego zastosowanie dopiero w IX wieku. Pierwotnie przyrząd znajdował się na wyposażeniu taoistycznych magów, którzy wykorzystywali go do ustalania szczęśliwych i pechowych kierunków, oraz dróg przepływu mistycznych energii, do których dostosowywano plany wznoszonych budynków.
Pierwsze kompasy miały formę łyżki z magnetytu lub blaszki w kształcie ryby, którą kładziono na kwadratowej tarczy z brązu. Wiadomo, że podobnego kształtu były wskaźniki w pierwszych arabskich urządzeniach tego typu, co świadczy o zapożyczeniu ich bezpośrednio z Państwa Środka. Prawdopodobnie to właśnie od arabskich kupców dowiedzieli się o kompasach Europejczycy, a pozyskawszy ich egzemplarze, z czasem sami nauczyli się je produkować.
1.Druk
Czas na wielki finał naszego przeglądu chińskich wynalazków, które stworzyły współczesny świat. Złoty wieniec najważniejszego wkładu Państwa Środka w rozwój ludzkiej cywilizacji przypada maszynie drukarskiej. Wprowadzenie w XV wieku w Europie przez Jana Gutenberga druku umożliwiło bowiem wymianę myśli i informacji na niespotykaną wcześniej skalę. W poprzedzających tę innowację stuleciach europejskie książki były mozolnie przepisywane ręcznie, stanowiło to nieefektywną metodę ich kopiowania i sprawiało, że osiągały astronomiczne ceny, więc mało kto mógł sobie na nie pozwolić. Druk całkowicie zmienił rzeczywistość, koszty i czas produkcji kopii tekstów spadły gwałtownie, ponadto możliwe stało się tworzenie naraz setek, a później tysięcy egzemplarzy danego tytułu – i to nie tylko książki, ale również wszelkiej maści druków ulotnych czy plakatów.
Wynalazek druku przypisać należy buddyjskim mnichom, którzy by propagować swą wiarę wśród rzesz ludności Państwa Środka, potrzebowali ogromnych liczby kopii świętych pism. Pierwotnie uzyskiwano je, robiąc tuszowe odbitki tekstów wyrytych w kamieniu, była to jednak metoda niewygodna. W VIII wieku sprytni bonzowie zainspirowani tą praktyką sporządzili pierwsze drewniane matryce drukarskie, które posłużyły im do robienia odbitek sutr. Bardzo szybko wynalazek ów znalazł zastosowanie świeckie, a w IX wieku w Chinach istniał już rozwinięty rynek wydawniczy, na którym największe bestsellery osiągały nakłady nawet kilkuset tysięcy egzemplarzy!
Tym, co różniło chiński druk od późniejszego europejskiego był fakt, że w matrycach ryto całe strony tekstu, miast układać go z kompletów ruchomych czcionek. Wbrew pozorom rozwiązanie to było bardziej racjonalne, szacuje się, że w języku chińskich istnieje około 40 000 znaków pisma. Alfabet łaciński, dysponujący ograniczoną liczbą liter, wyśmienicie nadaje się do powielania za pomocą ruchomej czcionki, w przypadku chińskich tekstów sporządzenie kompletu potrzebnego do wydrukowania pojedynczego tytułu zająć mogło… od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Wiemy o tym, gdyż w dziejach Państwa Środka znalazło się kilku desperatów, którzy podjęli się takowych projektów. Zazwyczaj spędzali na nich większość życia, nawet jeśli zapędzili do pracy całą swoją rodzinę.
W jaki sposób wieści o maszynie drukarskiej dotarły do Europy? Tu, niestety, musimy przyznać rację Baconowi – nie wiemy. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie druk jest największym darem Chin dla ludzkiej cywilizacji.