Do rekordowego wybuchu doszło w obrębie supermasywnej czarnej dziury na terenie gromady galaktyk Ophiuchus. Z wyliczeń ekspertów z ICRAR (International Centre for Radio Astronomy Research) wynika, że eksplozja mogła uwolnić nawet pięć razy więcej energii niż poprzedni rekordowy wybuch. Była tak silna, że wybiła lukę w gazie otaczającym czarną dziurę.
– Widzieliśmy już wybuchy w centrach galaktyk, ale ta była naprawdę ogromna. I nie wiemy, dlaczego była aż tak duża – mówi profesor Melanie Johnston-Hollitt z Curtin University.
– Ale działo się to wszystko bardzo powoli – jak eksplozja w zwolnionym tempie, która trwała przez setki milionów lat – opisuje Johnston-Hollitt to niezwykłe zjawisko.
Dr Simona Giacintucci z Naval Research Laboratory, główna autorka badań, porównała kosmiczny wybuch do erupcji wulkanu St. Helens w 1980 roku. Była to największa erupcja wulkaniczna w Stanach Zjednoczonych. Jej skutki były widoczne w 48 kontynentalnych stanach z wyłączeniem Alaski. Siła wybuchu była tak duża, że część skały wulkanu zaczęła pękać, a ostatecznie się ukruszyła.
Cztery teleskopy, 2 tysiące anten
Profesor Johnston-Hollitt przyznaje, że początkowo inni badacze byli sceptyczni co do wyników obserwacji. Nie wierzyli, że to siła wybuchu mogłaby spowodować wyrwę w plazmie tworzącej gromadę galaktyk. – Ludzie byli sceptycznie ze względu na rozmiar wybuchu. Ale taka jest prawda. Wszechświat to dziwne miejsce – powiedziała.
Prawidłowość wniosków udało się potwierdzić dzięki wykorzystaniu czterech teleskopów radiowych: Chandra NASA, XMM-Newton ESA, MWA w Australii oraz GMRT w Indiach.
Profesor Hollitt podkreśliła, że odkrycia udało się dokonać dzięki 2048 antenom skierowanym w niebo i zapowiedziała, że wkrótce centrum będzie dysponowało dwukrotnie większą liczbą sprzętu, czyli 4096 antenami, które – jak mówi – „powinny być dziesięć razy bardziej czułe”.
To może oznaczać, że czeka nas więcej równie fascynujących odkryć.