Każdego roku 21. dnia miesiąca adar, w rocznicę śmierci cadyka Elimelecha (zmarł w 1786 r.), pobożni chasydzi z całego świata przybywają do jego grobu, wierząc, że właśnie wtedy jego dusza wraca na ziemię i jest gotowa przekazać ich prośby Bogu. Pielgrzymują na cmentarz, na którym znajduje się ohel, czyli kaplica nagrobna Elimelecha. Pielgrzymi – jak to pielgrzymi – liczą na uzdrowienie, oświecenie, spełnienie próśb. Podczas II wojny światowej pojawili się tam jednak przybysze innego rodzaju i nie po to, by się modlić, tańczyć i śpiewać. Hitlerowcy zdewastowali wiekowy cmentarz. Jak mówi legenda, wykopali też zwłoki cadyka. Kiedy jednak zorientowali się, że ciało jest w nienaruszonym stanie, przerazili się i uciekli, pozostawiając je pod drzewem. Potem dosięgła ich surowa ręka Bożej sprawiedliwości: choroby, męki, śmierć. Zwłoki mędrca zaś z powrotem zakopano kilka dni później. W latach 60. odbudowano całą kaplicę nagrobną. Dziś nad tajemnicami ruchu chasydzkiego oraz nad dramatyczną historią leżajskich Żydów można się zastanawiać, podziwiając we wnętrzu ohelu zachowaną (chyba faktycznie cudem) oryginalną macewę Elimelecha, otoczoną kratą, oraz stojące pod ścianą dwie macewy: Eleazara, syna Elimelecha i jego wnuka Naftalego. Obydwaj byli cadykami w Leżajsku.
Zwierzyniec – plaga szarańczy i pomników
Jak chwalą się miejscy włodarze, w liczącym ok. 3,5 tys. mieszkańców Zwierzyńcu jest prawie 70 różnego rodzaju pomników (kto wie, czy nie przybyły kolejne?). To ogólnopolski rekord, jeden pomnik przypada bowiem na 50 mieszkańców. Jak wyliczyły władze miasta, „gdyby zachować te proporcje np. w stosunku do Warszawy, to w stolicy byłoby 34 tys. monumentów”! Są w Zwierzyńcu miejsca pamięci AK i ormowców, leśników i ukochanego psa Marysieńki Sobieskiej. Ten ostatni, ponoć złośliwie otruty, doczekał się sarkofagu na wyspie Stawu Kościelnego. Ulicę Wachniewską zdobi najbardziej tajemniczy pomnik z „okiem opatrzności” i datą 1852. Nikt nie wie, kto i dlaczego go postawił, ale tropy wiodą oczywiście do masonów. Najbardziej zaskakuje ustawiony w parku miejskim jedyny na świecie pomnik… szarańczy, który upamiętnia zwalczenie tej plagi w 1711 roku. Jeszcze niedawno sądzono, że odnosi się do wydarzeń z 1859 r., ale po odtworzeniu napisów na pomniku okazało się, że w Zwierzyńcu problem z żarłocznymi owadami pojawił się półtora wieku wcześnie.
Chełm – okruchy z legendy Golema
Wszyscy znają legendę o praskim Golemie. Ten gliniany człekopodobny stwór na posługi zbuntował się przeciw rabinowi kabaliście, który go stworzył, i stał się zagrożeniem dla ludzi. Niewielu jednak pamięta, że opowieść w tej formie powstała nie w Pradze, lecz w polskim Chełmie („Focus Historia”, nr 2/2009). Historycznym odpowiednikiem żydowskiego mędrca z legendy był rabin Eliasz Baal-Szem, urodzony w 1550 r. Niestety, po dawnych Żydach w Chełmie zostało niewiele: jest synagoga przerobiona na restaurację (na rogu ulic Kopernika i Krzywej) oraz niewielki cmentarz (z najstarszym nagrobkiem z połowy XIV w.). O Golemie przypomina również zapomniany kirkut pod Drohiczynem. To właśnie rabin z tego miasta – Dawid Jaffe miał stworzyć ostatniego glinianego stwora w 1800 r. Istnieje jednak podejrzenie, że nie chodziło o Drohiczyn na Podlasiu, ale na Polesiu. Ten zaś znajduje się dziś na Białorusi…
Chełm, cmentarz przy zbiegu ulic Kolejowej i Starościńskiej; dawny budynek Małej Synagogi, ul. Kopernika 8. Drohiczyn, kirkut 2 km na wschód za miastem, nad Bugiem.
Lublin – Jagiełło bez twarzy
Za panowania króla Władysława Jagiełły malarze pokryli wnętrze zamkowej kaplicy Trójcy Świętej, wybudowanej w I połowie XIV w., bizantyjsko-ruskimi freskami. W dwóch miejscach sportretowano na nich samego władcę: raz klęczy przed Matką Boską z Jezusem, a raz galopuje na koniu. To jedyny pewny wizerunek Jagiełły, wykonany jeszcze za jego życia! A odkryty został – tak jak pozostałe freski – w roku 1889, pod warstwą tynku. Od tego czasu malowidła były starannie odnawiane. Okazało się, że przetrwał na nich nie tylko wizerunek fundatora, ale i imię malarskiego mistrza. Nazywał się Andrzej, a prace nad freskami zakończył w 1418 r. Tyle szczęścia, co freski, nie miała imponująca relikwia Krzyża Świętego, przechowywana od czasów Jagiełły w lubelskiej bazylice św. Stanisława (w kaplicy Firlejów). Co ciekawe, herbem króla był tzw. krzyż lotaryński, wzorowany na relikwii Krzyża Świętego znajdującej się we Francji. Lubelski fragment rzekomego krzyża Chrystusa, jeden z największych na świecie, przez wieki przyciągał tłumy pielgrzymów. Ale nie tylko – także złodziei. W roku 1434 relikwię próbował zrabować pewien kupiec. Bez powodzenia. Kradzież udała się natomiast współczesnym złodziejom w 1991 r. Sprawców nie wykryto. Dziś bazylika – zamiast być miejscem przechowywania bezcennej relikwii – jest wspomnieniem nierozwiązanej zagadki kryminalnej.
Lublin. Kaplica Trójcy Świętej na dziedzińcu zamkowym i bazylika św. Stanisława, ul. Złota 9