Najdziwniejsza wojna w historii Bałkanów. Wszystko przez jednego psa

Bardzo różne były przyczyny wojen, które w swojej historii prowadziła ludzkość. Jedne powody były bardziej prozaiczne, podczas gdy inne wydawały się wyjątkowo podstawne. Okoliczności konfliktu sprzed niemal stu lat są jednak dość zabawne. O ile w ogóle można tak powiedzieć o sytuacji, w której śmierć poniosło kilkadziesiąt osób. 
Najdziwniejsza wojna w historii Bałkanów. Wszystko przez jednego psa

Zacznijmy jednak od początku. Okres międzywojenny był na Bałkanach dość burzliwy – szczególnie na linii Grecja – Bułgaria. Napięcia były na tyle silne, że nawet pozornie nieznaczące wydarzenie mogło okazać się istnym punktem zapalnym dla rozpoczęcia walk pochłaniających wiele ludzkich żyć. Przekonali się o tym wartownicy pilnujący granicy dzielącej oba kraje.

Czytaj też: Wyjątkowe znalezisko sprzed 2600 lat. Archeolodzy odkrywają tajemnice Fenicjan

Cała historia miała miejsce w niewielkim mieście Petricz znajdującym się w południowo-zachodniej Bułgarii. W 1925 roku tamtejszej granicy strzegli wartownicy i nie były to jedynie działania na pokaz, wszak relacje między oboma krajami były napięte już od początku ubiegłego stulecia. Wynikało to z rywalizacji o sprawowanie kontroli nad Macedonią. Z czasem napięcia przerodziły się w oficjalne starcia.

I kiedy sytuacja nieco się ustabilizowała, pewien bezpański pies sprawił, że napięcia rozgorzały na nowo. Stało się tak w październiku 1925 roku, kiedy grecki żołnierz udał się w pościg za psem, który uciekł ze strony greckiej na bułgarską. Jako że mężczyzna przekroczył przy okazji granicę, to musiał ponieść najwyższe tego konsekwencje: został zastrzelony przez bułgarskich żołnierzy.

Wybuch wojny, a w zasadzie lokalnego konfliktu na linii grecko-bułgarskiej, miał miejsce w związku z ucieczką psa przez tamtejszą granicę

W międzyczasie pojawiły się również alternatywne teorie co do genezy konfliktu, włącznie z tymi sugerującymi, że wszystko zaczęło się przekroczenia granicy przez dwójkę Bułgarów, którzy otworzyli ogień w kierunku Greków. Ci ostatni byli na tyle poddenerwowani całą sytuacją, że zagrozili wręcz wkroczeniem do Petricza i zajęciem miasta.

Jak zapowiedzieli, tak zrobili: greckie wojska podjęły próbę okupacji terenów należących do Bułgarii, co oczywiście spotkało się z oporem tamtejszych żołnierzy. W wywołanych tym sposobem starciach mogło zginąć ponad pięćdziesiąt osób. Ostatecznie Grecy zgodzili się wycofać z Petricza i zapłacić stosowną grzywnę. Mediacje w tej sprawie były prowadzone przez istniejącą jeszcze wtedy Ligę Narodów, która została rozwiązana w 1946 roku.

Czytaj też: ORP Hetman Żółkiewski odnaleziony! Dlaczego Polacy chcieli go zatopić za wszelką cenę?

Tak dziwaczny konflikt może z jednej strony wzbudzać uśmiech politowania, natomiast z drugiej przypomina nam, jak brutalne potrafią być konsekwencje napięć militarno-politycznych. W wyniku dość – mówiąc kolokwialnie – idiotycznej sytuacji śmierć poniosło kilkadziesiąt osób. Oczywiście ucieczka psa, o ile faktycznie do niej doszło, pełniła w tym przypadku jedynie rolę pretekstu, ale nie zmienia to faktu, iż wiele osób zginęło na marne.