Trener osobisty nie może ci niczego wciskać. Jak go dobrze wybrać?

Coach to nie sprzedawca. Jego postawa polega na wycofaniu i oddaniu pola klientowi, sprzedawca natomiast to pole zagarnia.
Trener osobisty nie może ci niczego wciskać. Jak go dobrze wybrać?

“Na początku przejrzałem kilka ofert i stron internetowych. Oceniałem doświadczenie, rekomendacje i kompetencje. Wybrałem trzech coachów, którzy nie biorą za pierwszą sesję pieniędzy, i postanowiłem ich sprawdzić. W końcu pierwsza randka jest bez zobowiązań” – opowiada Jerzy Piątek, specjalista public relations i fotograf z Wrocławia. „U pierwszego raził mnie sztuczny luz, u drugiego było bardzo sztywno. Posłuchałem intuicji i wybrałem osobę, której pytania mnie ciekawiły i przy której nie czułem napięcia. Na jego korzyść przemawiało również to, że ma wykształcenie psychologiczne”.  

 

Puste krzesło – Coach nie jest guru. Towarzyszy klientowi, a wręcz za nim podąża.

Proces coachingu polega na wspieraniu klienta w osiąganiu celów, które ten sobie stawia, by podnieść jakość swojego życia. Sesje odbywają się średnio co dwa tygodnie, trwają minimum 60 minut i inaczej niż w terapii zazwyczaj nie kończą się wraz z wybiciem określonej godziny, ale wtedy gdy coach i klient stwierdzą, że wyczerpali temat. Czasami może to być 70 minut, czasami 90. Cały proces obejmuje najczęściej 6–10 spotkań. Ceny, kiedyś astronomiczne, spadają. Sesja life coachingu kosztuje 100–300 zł, a biznes coachingu od 200 zł do 2000 zł.

Coach aktywnie słucha, zadaje pytania, dzieli się swoimi obserwacjami i wiedzą. Poza tym wzmacnia klienta i jego mocne strony, inspirując do działania, podejmowania decyzji i odkrywania swojego potencjału. Z coachingu korzystają najczęściej ludzie wolnych zawodów i menedżerowie, ale także przedsiębiorcy, którzy zaczynają działalność albo dokonują zmian. Impulsem do skorzystania z pomocy jest zazwyczaj wydarzenie, z którym ktoś sobie nie radzi. Wyzwanie. „Jeśli ktoś jest bardzo świadomy siebie, to nie potrzebuje coachingu, ale poza kilkoma prezesami dużych firm nie znam takich ludzi” – mówi Jacek Wiśniewski, prezes Stowarzyszenia Coachów Polskich.

Coach nie jest guru, nie mówi, co zrobić, co jest zdrowe, lepsze, szybsze. Towarzyszy klientowi, a wręcz za nim podąża. Wspiera, pobudza, nie narzuca swojego zdania. „Coach ma się trzymać z dala ze swoją wizją świata” – dodaje Monika Zubrzycka-Nowak, wiceprezeska Polskiego Stowarzyszenia Coachingu i Rozwoju. „Ale ponieważ każdy obserwator wpływa na obiekt obserwowany, nie ma możliwości nieoddziaływania na klienta. Każde zadane pytanie jest ukierunkowane na odpowiedź. Jeśli jednak coach jest bliżej obserwatora niż manipulatora, to sprawdza, czy klientowi pasuje to, co się dzieje na sesji, pytając i śledząc sygnały niewerbalne”. Coach, który będzie zaszczepiał innym swoją wizję życia, spowoduje, że jego klienci wyruszą w świat, ale nie w swoich celach. Początkowo mogą osiągać spektakularne sukcesy, zza których prędzej czy później wypłynie jednak brak satysfakcji i frustracja.

„Istotą coachingu jest nie przywiązywać klientów do siebie” – wyjaśnia Jacek Wiśniewski i dodaje, że „dobry coach nie jest dobrym sprzedawcą. Postawa coacha polega na wycofaniu, oddaniu pola klientowi, sprzedawca natomiast to pole zagarnia”. Najbardziej udane sesje to te, po których klient ma przekonanie, że najważniejsze słowa padły z jego ust. Podstawą tego procesu jest założenie, że każdy człowiek ma w sobie wystarczający potencjał do poradzenia sobie z trudnościami i wyzwaniami. Coaching nie służy do naprawiania człowieka, leczenia go, ale do usprawnienia sposobu myślenia i działania zgodnie z indywidualnymi potrzebami.

Wielu coaching kojarzy się przede wszystkim z z zadawaniem pytań. „Ja bardzo mało pytam, głównie pracuję ćwiczeniami” – tłumaczy jednak Jacek Wiśniewski. Jestem ciekawy, jak to wygląda w praktyce. Wiśniewski prosi, bym opisał swoją obecną sytuację, problem czy też wyzwanie. Mówię mu, że niedawno przyszła mi do głowy myśl, by na kilka tygodni lub miesięcy rzucić wszystko i pojechać do Birmy po spokój, rozwój duchowy, nowe smaki i doznania. Jacek mnie pyta, co się stanie, gdy będę w nowym miejscu, jak to sobie wyobrażam. Czy mam środki na realizację tego celu, czy cel jest autentyczny, a realizacja wydaje mi się realna? Po serii pytań stawia przede mną puste krzesło, mówiąc, że to jest Birma. Mam na nim usiąść, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że tam jestem, że cel został zrealizowany. „Co czujesz? – słyszę. „Wyłącz głowę, spójrz bardziej w siebie i skup się na ciele, co ono mówi? A teraz wróć na swoje miejsce, to ten moment w twoim życiu, w którym jesteś teraz. Co teraz czujesz?”. „Wykonuję takie ćwiczenie na początku spotkania, by zweryfikować, czy cel jest prawdziwy. Ciała nie da się oszukać. Wolę tak, niż przez pięć sesji pracować nad celem, o który tak naprawdę klientowi wcale nie chodzi” – wyjaśnia Jacek Wiśniewski. To, że na pustym krześle, czyli na nowym miejscu w życiu, klienci czują się źle, bywa ważną informacją z podświadomości.

 

Scenariusz zmian – Chodzi o to, by czasem wyłączyć głowę, a uruchomić emocje i ciało.

Często coaching jest impulsem do skorzystania z terapii i odwrotnie. Oba procesy nastawione są na poprawę funkcjonowania człowieka, wzrost samoświadomości i zmianę niepożądanych zachowań, jednak terapia zajmuje się przebudową osobowości, a coaching tego obszaru nie powinien dotykać. Osoba pracująca terapeutycznie skoncentruje się na wzorcach osobowościowych, które decydują na przykład o tym, czy jest w stanie zrealizować te marzenia, czy nie. Będzie analizowała przyczyny zastoju w swoim życiu, badała swoje wcześniejsze funkcjonowanie i poszukiwała źródła bierności. Coach skupi się na przyszłości, wraz z klientem poszuka sposobów na realizację marzenia.

Ryzyko pojawia się wtedy, gdy na coaching trafia ktoś, kto bardziej potrzebuje terapii. „Jeśli coach postępuje nieetycznie lub jest niekompetentny i nie potrafi tego zdiagnozować, oferowane wsparcie będzie chybione” – wyjaśnia dr Martyna Goryniak, terapeuta i certyfikowany trener Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Coach powinien umieć rozpoznawać podstawowe formy zaburzeń psychicznych, by klienta z problemem odesłać do psychoterapeuty. Wielu coachów z zapleczem terapeutycznym może widzieć głębsze dno problemu, ale to nie znaczy, że powinni się tym zajmować.

Efekty procesu coachingowego są porównywalne z tymi, które pojawiają się po krótkoterminowej terapii behawioralno-poznawczej, czyli opartej na pracy z konkretnym zachowaniem, nawykami i celem. Po kilku tygodniach klient ma konkretny plan działania, zazwyczaj już w trakcie realizacji, bo coaching mocno korzysta z zadań domowych. „W biznesie łatwiej sprawdzić efekty, będzie nimi zadowolenie z szefa, wyższe wyniki, szybsze rozliczanie się z raportów. W life coachingu cel opisany jest tak szczegółowo, żeby nie mieć wątpliwości, że został osiągnięty” – tłumaczy Monika Zubrzycka-Nowak. Może na przykład chodzić o zmianę nawyków. Ponieważ kierują nami przede wszystkim instynkty, czasami emocje, prawdziwa zmiana nie nastąpi, jeśli będzie przeprowadzana tylko na  poziomie głowy. Właśnie dlatego wiedza o tym, że palenie papierosów szkodzi, nie prowadzi do rzucenia nałogu. Wiedzieć to za mało, potrzebne jest doświadczenie.

Każdy coach korzysta z własnego zbioru ćwiczeń. Celem większości z nich jest umożliwienie klientowi nie tylko opowiedzenia o swojej sytuacji czy o planach na przyszłość, ale właśnie doświadczenie ich. Chodzi o to, by czasem wyłączyć głowę, a uruchomić emocje i ciało. „Pracuję  eklektycznie, korzystam z tego, co działa” – opowiada Agnieszka Kasprzycka, prezeska Izby Coachingu. „Czasami daję klientowi pudełko z klockami i mówię: wybierz ten, który symbolizuje tę osobę albo ten problem, postaw drugi obok. Ustawienie w przestrzeni powoduje, że klient dostrzega zależności, uruchamia intuicje. Nie wiadomo dlaczego sięga po czerwony, a nie zielony, mały, a nie duży, nagle widzi, że coś jest mniejsze, a coś większe również w jego życiu. A o dojrzałości coacha świadczy umiejętność wycofania się w odpowiednim momencie, tak by zostawić przestrzeń dla klienta”. Profesjonalny coach nie będzie pytał „czy”, ale: „co dalej”, „jak”, „co z tym zrobisz”, bo te pytania otwierają nowe możliwości. W pytaniu „czy?” zawarta jest informacja, że coach ma w głowie przynajmniej jeden scenariusz dla swojego klienta i być może właśnie sprawdza, czy ten zechce go zastosować.

 

Z ust do ust – Warto wybrać osobę pracującą w zespole.

Umiejętności i styl pracy coachów weryfikuje rynek. Wybierając coacha, warto oprzeć się na rekomendacjach (i klientów, i innych coachów), sprawdzić doświadczenie (minimum 100 godzin szkolenia, co najmniej 250 przepracowanych godzin, stała relacja z superwizorem) i certyfikaty, którymi się on legitymuje (najstarszym i najbardziej rozpowszechnionym systemem jest akredytacja International Coach Federation). „Gdybym miała wybierać coacha, preferowałabym tych, którzy skończyli własną terapię, chociaż to jeszcze nie gwarantuje, że ktoś będzie osobowościowo dojrzały i wewnętrznie poukładany” – uważa dr Martyna Goryniak.

Jeżeli nie znamy nikogo z polecenia, warto wybrać osobę pracującą w zespole, bo taki coach jest weryfikowany nie tylko przez klientów, ale również przez kolegów. Nie ma obiektywnych sposobów weryfikacji coachów, najbardziej rozpowszechniona jest wciąż ustna rekomendacja. Po wykonaniu tych wszystkich zabiegów najlepiej zachować się tak, jak to zrobił Jerzy Piątek, którego historia rozpoczyna artykuł: odwołać się do intuicji i emocji, które pojawią się podczas próbnej sesji. „Jestem po trzecim spotkaniu, pomagają mi najzwyklejsze pytania, których sam bym sobie nie zadał. Czasami ich prostota mnie zaskakuje” – opowiada Jerzy Piątek.

Ścieżki rozwoju:

Te strony mogą być pomocne przy szukaniu certyfikowanych coachów: