Wulkany w Polsce przejawiały swoją aktywność wiele milionów lat temu. W czasach historycznych nie odnotowano żadnej erupcji lub nawet najdrobniejszych objawów zbliżającego się kataklizmu. Patrząc na to, w jakim stanie dotrwały do dzisiaj pozostałości po dawnych wulkanach, nie ma żadnych szans, aby w którymkolwiek miejscu doszło do erupcji w ciągu co najmniej najbliższych kilku milionów lat.
W zestawieniu siedmiu polskich wulkanów kierowaliśmy się przede wszystkim zróżnicowaniem oraz tym, aby pokazać, że na całej linii Sudetów i Karpat mogą znajdować się pamiątki po dawnym wulkanizmie.
Czytaj też: Płonące hałdy jak wulkany. “Wybuchowo” potrafi być także w Polsce [WYWIAD]
Ostrzyca – Śląska Fudżijama
Znajdujące się na Pogórzu Kaczawskim wzgórze o nazwie Ostrzyca (Ostrzyca Proboszczowska, 501 m n.p.m.) swoim kształtem łudząco przypomina stożek wulkaniczny. Ostatni raz magma gromadziła się w tym miejscu około 15 mln lat temu w miocenie, chociaż istnieją również zdania niektórych badaczy, że nawet 5 mln lat temu jeszcze na Pogórzu Kaczawskim mogły płynąć strumienie lawy. To, co dzisiaj możemy oglądać, jest jedynie fragmentem dawnego wulkanu, który uformowały w specyficzny kształt procesy erozyjne. Poszukiwacze mniej znanych rodzajów skał mogą natrafić tutaj na bazanity, które są skałami magmowymi wylewnymi o strukturze afanitowej, składzie podobnym do bazaltu, ale z większą zawartością plagioklazów i skaleniowców.
Organy Myśliborskie – tak wygląda środek wulkanu
O ile na Ostrzycy najwyżej możemy sobie wyobrażać, jak to dawniej wyglądał tam wulkan w całej okazałości, to w przypadku Organów Myśliborskich nasza wyobraźnia będzie mogła wędrować po samym wnętrzu komina wulkanicznego. Niemal pionowe kolumny bazaltowe, jakie możemy podziwiać na wzgórzu Rataj (350 m n.p.m.) znajdującym się również na obszarze Pogórza Kaczawskiego, są tak naprawdę nekami. Neki to pewien rodzaj twardzielców, czyli skał twardszych i odporniejszych na erozję od otaczających. W przypadku Organów Myśliborskich nekiem jest tutaj zastygła lawa z komina wulkanicznego – skały budujące stożek zostały wyerodowane i pozostało tylko „samo wnętrze” wulkanu. Skały bazaltowe budujące Organy niczym już nie przypominają kumulującej się tutaj lawy przed 30 mln lat, ale kształt kolumn wskazuje na kierunek jej wydobywania się. Naukowcy dowiedli, że obecny wygląd Organów Myśliborskich jest efektem pojedynczego epizodu wulkanicznego.
Czytaj też: Superwulkan Yellowstone – czy tykająca bomba kiedyś wybuchnie?
Organy Wielisławskie – stare, ale największe
Wulkanizm na Dolnym Śląsku najbardziej przejawiał się na terenie dzisiejszego Pogórza Kaczawskiego i dlatego kolejny przykład został przytoczony właśnie z tych okolic. Należy jednak zwrócić uwagę, że aktywność wulkaniczna na tym terenie istniała nie tylko w okresie oligocenu-miocenu, ale także o wiele dawniej. Organy Wielisławskie, które znajdują się na zboczu wzniesienia Wielisławka, są najbardziej spektakularnym przykładem po wulkanizmie sprzed niespełna 300 mln lat. Wówczas w dolnym permie zachodziły waryscyjskie ruchy górotwórcze, którym towarzyszyła działalność wulkaniczna. Organy Wielisławskie zbudowane są z ryolitów, co jest bardzo nietypową skałą budującą tego typu cios słupowy, który jest efektem zastygania stopu magmy. Ryolit jest skałą wulkaniczną wylewną o dużej zawartości krzemionki i jasnych skaleni.
Miękinia k/Krakowa – prawdziwe trapy bazaltowe
Trapy bazaltowe, czyli płaskowyże powstające w wyniki długotrwałych erupcji o charakterze szczelinowym lub powierzchniowym, znajdują się nie tylko na dalekiej Syberii, ale również w Polsce. W podobnym czasie, kiedy dolnośląskie wulkany pluły lawą podczas orogenezy waryscyjskiej, tak na terenie Wyżyny Olkuskiej także zachodziły zjawiska wulkaniczne. We wsi Miękinia w gminie Krzeszowice (powiat krakowski) możemy zobaczyć przykład trapu bazaltowego po wczesnopermskim wulkanie. Okolica jest już silnie przeobrażona. Po dawnym stożku nie ma śladu ze względu na niecałe 300 mln lat, które upłynęło oraz wskutek działalności miejscowego kamieniołomu, który doprowadził do powstania jednego z największych wyrobisk górniczych w okolicy. Wulkan miękiński jest nietypowym przykładem na naszej liście, ale zwraca uwagę na fakt, że także obszar pomiędzy Krakowem a Katowicami doświadczał w historii geologicznej wybuchów wulkanów.
Bryjarka i Jarmuta – pienińskie wulkany
Pieniński Pas Skałkowy jest bardzo interesującą jednostką geologiczną. Ciągnie się na długości 600 kilometrów, a jego maksymalna szerokość wynosi najwyżej 20 kilometrów. Jedynie niewielki jego fragment wynurza się na powierzchnię i jest to dokładnie pasmo górskie Pienin. W trakcie orogenezy alpejskiej (która zresztą cały czas zachodzi), kiedy tworzył się łańcuch Karpat, dochodziło również do przejawów wulkanizmu. Kilka wzniesień w okolicach Pienin zbudowane jest ze skał wulkanicznych i są pamiątkami po niewielkich „pienińskich wulkanach”. Jarmuta o charakterystycznym stożkowym kształcie znajdująca się geograficznie na terenie Małych Pienin oraz Bryjarka na terenie już Beskidu Sądeckiego są właśnie takimi przykładami. Zbudowane są z andezytów, co oznacza, że magma o takim składzie się tutaj gromadziła. Lawa wylewała się przez skalne szczeliny podczas dwóch etapów – we wczesnym miocenie 20 mln lat temu i w późnym 12 mln lat temu.
Czytaj też: Magma nie zawsze płynie wprost spod wulkanu. Gigantyczne pokrywy lawowe zdradzają nam co innego
Góra Wdżar – wulkan, który nie był wulkanem
W obrębie Pienińskiego Pasa Skałkowego, ale na granicy Gorców i Pienin Właściwych we wsi Kluszkowce znajduje się góra Wdżar, która nieco swoim kształtem może przypominać stożek wulkaniczny, chociaż najpewniej nigdy nim w swojej historii nie była. W tym miejscu również spotkamy ten sam typ andezytowych skał, co na Jarmucie i Bryjarce, ale tutaj jego odsłonięcia są dużo bardziej spektakularne. Przez wiele dekad wydobywano w tym miejscu skałę wulkaniczną na potrzeby budownictwa. Dla przykładu: fasada Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie została wybudowana z andezytu pienińskiego. Wracając jednak do góry Wdżar, jak wyglądał tutejszy „wulkan”? Okazuje się, że lawa wydostawała się na powierzchnię bardziej w postaci niewielkich, szczelinowych intruzji niż przez ogromny komin wulkaniczny, strzelając strumieniami lawy w powietrze.
Bazaltowa skałka – największa zagadka polskich gór
Niewielka bazaltowa skała znajdująca się w Małych Pieninach na skraju dawnej wsi Biała Woda tak naprawdę nie powinna znajdować się w tym zestawieniu, ale ze względu na jej zagadkowość postanowiliśmy ją jednak umieścić. Wędrując szlakiem przez rezerwat Biała Woda, w jego niedalekim sąsiedztwie możemy natrafić na nietypowe miejsce – otóż w otoczeniu skał wapiennych znajduje się bazaltowa skała. Przez wiele lat sądzono, że jest to pozostałość po wręcz miniaturowym wulkanie (albo raczej niewielkiej intruzji bez wyraźnego kształtu stożka) sprzed tylu lat, co niedalekie Jarmuta, Bryjarska czy Wdżar. Odsłonięcie nawet wykazuje cechy ciosu kolumnowego, zatem „jakaś lawa musiała płynąć i zastygnąć w tym miejscu” – możemy lakonicznie pomyśleć. Dokładne datowania przyniosły spore zaskoczenie, a dla niektórych pewno i rozczarowanie. Bazaltowa skałka nie jest śladem żadnej mioceńskiej erupcji, a tylko zwykłym porwakiem skalnym, który jako pozostałość z nieistniejącego już starszego wulkanu spłynął podczas jednego z wielu podmorskich megaosuwisk razem z innymi osadami w trakcie formowania się fliszu karpackiego. Wiek bazaltu okazał się jurajski, a więc jest on o co najmniej 120 mln lat starszy niż sądzono.
Czytaj też: Mieszkasz w pobliżu wulkanu? Oto jaki niepokojący wpływ może on mieć na uczniów i ich wyniki w nauce
Zestawienie wulkanów w Polsce być może nie budzi zachwytów podobnych do tych, kiedy spogląda się na aktywną włoską Etnę, hawajski Kilauea czy którykolwiek z indonezyjskich wulkanów, ale ukazuje, jak bogata była historia geologiczna naszego kraju. Obecnie w żadnym miejscu w Polsce nie spodziewamy się przebudzenia żadnego z dawnych, wygasłych wulkanów. Może kolejne miliony lat przyniosą nieco więcej dynamiki w procesach górotwórczych i tym samym jakieś ożywienie wulkaniczne. Jedno jest pewne – my już tych przyszłych wybuchów wulkanów w Polsce nie doczekamy.
Niemniej na sam koniec warto wspomnieć o dwóch przykładach wulkanów, które znajdują się u naszych sąsiadów i przejawiały swoją aktywność w okresach, kiedy człowiek rozumny lub neandertalczycy powoli „kolonizowali” Europę. Pierwszy z nich to Lacheer See – jezioro, którego wody znajdują się w samym sercu kaldery wulkanicznej. Zlokalizowane jest w zachodnich Niemczech w górach Eiffel. Ostatni raz do wybuchu wulkanu pod jeziorem doszło ledwie 13 tys. lat temu. Warstwa popiołów wulkanicznych i pumeksu, które dotarły aż do doliny Renu, według szacunków liczyła aż 7 metrów grubości. Drugim ciekawym przykładu „bardziej współczesnego” wulkanu jest Putikov vŕšok w środkowej Słowacji. Niewielkie wzniesienie znajdujące się na południowym krańcu łańcucha Karpat w Kraju bańskobystrzyckim było świadkiem erupcji lawy 100 tys. lat temu. Dzisiaj spacerując po tym terenie, dostrzeżemy przeobrażone już lawy bazaltowe, które w formie potoków spływały po zboczach Putikova.