Ziemia nie wcale taką spokojną planetą, jak może się to wydawać w skali życia ludzkiego. Tylko teoretycznie kontynenty stoją w miejscu, góry zachowują tę samą wysokość, a poziom oceanu jest niezmienny. Wulkan Erta Ale, jak również cała Kotlina Danakilska, jest znakomitym przykładem, że mamy do czynienia z geologią „na żywo”.
Czytaj też: Chmura dymu i popiołu długa na 1500 kilometrów. Tak mruczy najwyższy wulkan Eurazji
Zanim przejdziemy do tego, co ukazało najnowsze zdjęcie satelitarne NASA, przyjrzyjmy się budowie geologicznej pogranicza Etiopii, Erytrei i Dżibuti. Region ten jest swoistą bombą zegarową, która znajduje się w kontynentalnej strefie ryftowej. Oznacza to nie mniej, nie więcej, że dochodzi tutaj powolnego cielenia się płyty tektonicznej budującej Afrykę.
Kotlina Danakilska w Etiopii miejscem, gdzie odzywa się Ziemia
Prawdopodobnie za tym zjawiskiem stoją procesy endogeniczne zachodzącej we wnętrzu Ziemi, a dokładnie w płaszczu. Niewykluczone, że duże pióropusz magmy podtapia od spodu i wypycha skorupę ziemską, która w perspektywie kilku milionów lat przerwie się, doprowadzając do rozdzielenia się Afryki na dwie części.
W związku z tym na znacznym obszarze Etiopii obserwuje się liczne zjawiska. Powstają gorące źródła czy budzą się do życia stożki wulkaniczne. Regionem, który szczególnie nosi ślady tej działalności, jest Kotlina Danakilska. Nie jest to miejsce, do którego chcielibyśmy podróżować. Jest to najgorętsze miejsce na Ziemi, gdzie temperatury przez cały rok przekraczają granice upału (tego rozumianego w Polsce).
Czytaj też: Pod Kalifornią mruczy superwulkan. Wiemy, co się dzieje w jego wnętrzu
Kotlina Danakilska jest nie tylko gorąca, ale wygląda również jak kraina rodem z Księżyca lub Marsa. Sporą część pokrywają pole lawowe lub starsze skały bazaltowe. Powierzchnia terenu znajduje się około 100 metrów pod poziomem morza – jest to jeden z największych obszarów depresyjnych na naszej planecie.
Z każdym rokiem to miejsce ulega niewielkiej zmianie wskutek działalności wulkanicznej. Jednym z najsłynniejszych wulkanów w kotlinie jest Erta Ale – najaktywniejszy stożek w Etiopii, który wzbija się na wysokość około 600 metrów n.p.m. Jest to wulkan tarczowy, który wyrzuca z siebie lawę o niskiej lepkości, co sprawia, że nie zastyga ona szybko i nie buduje stromych zboczy.
Erta Ale w lokalnym języku Afarów oznacza „dymiącą górę”. Jest w tym źdźbło prawdy, ponieważ w kraterze wulkanu ciągle bulgocze lawa. Nie mamy pewności, jak długo tak się dzieje. Niektóre przekazy mówią o tym, że od 1906 roku nieprzerwanie w kraterze znajduje się jezioro lawy. Taka nazwa dla wulkanu zdecydowanie wskazuje na to, że nie jest to miejsce spokojne.
Najnowsze przejawy aktywności Erta Ale. Ziemia nie jest tutaj wcale spokojna
Ostatnia znaczna aktywność miała tutaj miejsce w okresie od stycznia 2017 do marca 2022. Wówczas ze szczelin w południowo-wschodniej części wulkanu zaczęła wydobywać się bazaltowa lawa, która spływała powoli po zboczach na dół. Potoki lawowe liczyły do 30 kilometrów, co jest wartością gigantyczną w porównaniu do innych wulkanów na Ziemi.
Czytaj też: Magma wydostaje się aż z płaszcza Ziemi. Te wulkany wybuchają zupełnie inaczej, niż sądzono
Spokój nad Erta Ale nie trwał jednak długo, ponieważ we wrześniu 2023 roku satelity wykryły anomalie termiczne w kraterze szczytowym, o czym donosili naukowcy z Global Volcanism Program Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w USA. Być może miały one związek z niewielkimi erupcjami w obrębię krateru, które nie uruchomiły dużych potoków lawowych (najwyżej do 400 metrów).
Najnowsze zdjęcie NASA zostało wykonane 27 listopada przez Operational Land Imager, jaki jest zamontowany na satelicie Landsat 8. Aparat wykrył miejsca, gdzie znajduje się stopiona skała, co może świadczyć o tym, że wciąż w kraterze wulkanu znajduje się płynna lawa. Z jednej strony nie są to wyjątkowo zaskakujące doniesienia od agencji, ale z drugiej – bardzo rzadko udaje się dowiedzieć coś nowego o wulkanie Erta Ale.
Czytaj też: Odkryto najnowszy wulkan na Ziemi. Znajduje się w Europie!
Region ten jest bardzo rzadko nawiedzany przez naukowców (o turystach już nie wspominając). Zdecydowaną większość danych na temat zachodzących tutaj erupcji pozyskujemy ze zdjęć satelitarnych. Pewnym jest to, że etiopski wulkan jest w stanie permanentnego przebudzenia. W ostatnich tygodniach przejawiał silniejsze epizody aktywności, które świadczą o ciągłym ciśnieniu wywieranym tutaj na skorupę ziemską przez siły z płaszcza Ziemi. Raczej nie jest to zwiastun “pełnego otwarcia się” tutaj strefy ryftowej, ale kolejny z małych kroczków, jakie pokonuje tutaj nasza planeta na drodze do rozerwania Afryki na pół.