Porzekadło głosi, że sport to zdrowie. W przypadku sportu zawodowego nie jest to prawda. Wystarczy spojrzeć na nogę piłkarza, palce wspinacza lub nos boksera. Wynaturzone, pokiereszowane, opuchnięte.
PIŁKARSKI KICK-BOXING
Wbrew pozorom to nie w sportach walki najłatwiej o kontuzję. Analiza częstości urazów w poszczególnych dyscyplinach sportu ujawniła, że najbardziej kontuzjogennym sportem jest piłka nożna. Aż 19% wszystkich sportowych urazów dotyczy właśnie piłkarzy. Podczas spotkań o dużą stawkę w ruch idą łokcie, celowe nadeptywania, „przypadkowe” nokautujące uderzenia głową i mocne kopnięcia trafiające nie w piłkę, ale w kolano przeciwnika.
Z niektórymi urazami da się dotrwać do końca meczu, a nawet czasami towarzyszący bolesnemu zdarzeniu zastrzyk adrenaliny przekłada się na lepszy występ zawodnika. Wystarczy przypomnieć spotkanie podczas eliminacji do Mistrzostw Świata w 1990 roku. W Sztokholmie Anglia zremisowała ze Szwecją 0:0. Remis dał Anglikom awans: między innymi dzięki poświęceniu Butchera, który grał z poważną kontuzją głowy. Założone szwy nie były w stanie zatrzymać upływu krwi. Piłkarz kończył mecz w zakrwawionej koszulce.
Wielką charyzmę i charakter pokazał też świetny polski piłkarz Jakub Błaszczykowski. W meczu przeciwko zespołowi Herthy Berlin nasz reprezentant po mocnym uderzeniu w twarz od Marka Steina, z zakrwawioną koszulką i złamanym nosem musiał zejść z boiska. Lekarze Borussii nie byli w stanie zatamować krwi i dlatego Błaszczykowski musiał zostać zmieniony, mimo że bardzo chciał wrócić na boisko. Mimo złamanego nosa Kuba wystąpił już w następnym meczu Borussii. Grał w specjalnie przystosowanej masce ochronnej.
Zdarzają się też kontuzje tragiczne w skutkach, przerywające na długi czas karierę. W roku 2006 bramkarz londyńskiej Chelsea Petr Cech podczas meczu z Reading został uderzony przez rywala kolanem w głowę. Uraz był bardzo poważny, życie piłkarza zagrożone. Mało kto spodziewał się, że bramkarz jeszcze wróci na boisko. A jednak wrócił, choć od tego czasu gra w ochraniaczu na głowę.
Kilkanaście miesięcy po tym wypadku głowa Petra Cecha znowu spoczęła w dłoniach chirurga. Bramkarz podczas treningu niefortunnie zderzył się z obrońcą Ben-Haimem, który korkami uderzył go w twarz, rozcinając wargę i podbródek. Zalany krwią piłkarz padł na ziemię, konieczne było założenie aż 50 szwów, a potem zabieg chirurgów plastycznych.
WIĘZADŁA KRZYŻOWE KRZYŻUJĄ KARIERĘ
Jedną z najpoważniejszych kontuzji, kończącą kariery najlepszych piłkarzy, jest zerwanie więzadeł krzyżowych kolan.
Ta kontuzja utrudniła karierę wielu wybitnym zawodnikom. Jednym z nich był dwukrotny laureat prestiżowej nagrody „Złota piłka” i trzykrotny Piłkarz Roku według FIFA – Brazylijczyk Ronaldo. Na przełomie 1999 i 2000 roku dwukrotnie zrywał więzadła, a mimo to ponownie dostawał się na szczyt piłkarskiej elity. W 2002 roku został królem strzelców mistrzostw świata w Korei i Japonii, by za chwilę zostać uznanym za najlepszego piłkarza świata. Jednak w lutym 2008 roku kontuzja odnowiła się po raz trzeci i już mało kto wierzy, że jeden z najzdolniejszych piłkarzy w historii jeszcze się odrodzi.
Dr Maciej Pawlak, który brał udział w operacjach piłkarzy Barcelony, AS Monaco i Manchesteru United, twierdzi, że zawodnicy o określonym typie budowy mają predyspozycje do ulegania pewnym typom kontuzji. Według lekarza sposób biegania Ronaldo nie korelował z jego nadwagą. Wykonywał on dużo zwodów związanych z balansem ciała, co nie współgrało z jego wagą. To właśnie spowodowało szereg kontuzji.
Są oczywiście piłkarze, którzy mają bardziej elastyczne mięśnie, mocniejsze nogi, mniej sztywne stawy, i urazy ich omijają. Ale są też piłkarze wyjątkowo narażeni na kontuzje. Urodzili się z cechami osoby szczupłej, nie są w stanie zbyt mocno rozbudować mięśni, choćby nie wiadomo jak ćwiczyli. Tacy, niestety, mogą mieć problemy ze stawami.
CIERPIENIA ŚRODKOWEGO PALCA
Specyficzne kontuzje spotykają wspinaczy: zarówno tych skałkowych, godzinami wiszących na ścianach, często głową do dołu, jak i himalaistów, którzy wiele tygodni spędzają na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza, w warunkach, które dla większości osób są wręcz niewyobrażalne.
Jak powiedziała „Focusowi” himalaistka Kinga Baranowska, wspinacze najczęściej zmagają się z chorobami gardła, z racji suchego powietrza i częstego „nabierania” oddechu: „Jest tak mało tlenu w powietrzu, że trzeba szybko oddychać. To prowadzi do różnych chorób, włącznie z zapaleniem płuc. Można bardzo łatwo podrażnić oczy, na przykład mając kiepskie okulary lub mając je źle założone, albo nie mając ich wcale. Dochodzi wówczas do tzw. ślepoty śnieżnej trwającej zazwyczaj kilka dni”.
Himalaiści narażeni są m.in. na urazy kolan i stawów skokowych. Mówiąc o poważnych kontuzjach, należy wspomnieć też o odmrożeniach. Ciemne palce świadczą o zniszczeniach w całej stopie lub dłoni, organizm odrzuca tylko zbędne elementy, nie należy kontynuować wspinaczki, tylko schodzić jak najszybciej na dół.
Jak powiedział himalaista Piotr Morawski, zdobywca sześciu ośmiotysięczników, palce wieloletnich wspinaczy mają płaskie końcówki oraz zdeformowane paznokcie i stawy. Kłopoty z palcami mają też wspinacze skałkowi. Z badań wynika, że 65% wszystkich urazów w tym sporcie to kontuzje palców ręki: z nich prawie połowa to urazy najczęściej używanego we wspinaczce palca środkowego. Często początkujący „łojanci” lekceważą urazy, ponieważ nie zdają sobie sprawy, jak nieleczone kontuzje mogą się odnawiać i utrudniać życie na ścianie. Niejednokrotnie wspinacze po prostu nie wiedzą, co im jest, myśląc, że za 2 dni ból przejdzie i będzie można wznowić treningi. Najczęstszym powodem powstania kontuzji jest przemęczenie, brak umiaru, brak rozgrzewki i często – brak doświadczenia w treningu.
RĘKA ZŁAMANA, WALKA WYGRANA
Bardzo kontuzjogennym sportem jest boks, gdyż każda niemal walka kończy się co najmniej poobijanymi żebrami i głową. Zdaniem byłego zawodnika i aktualnego trenera boksu Karola Chabrosa najczęstszymi kontuzjami są urazy nosa, złamania kości śródręcza, paliczków i nadgarstka; bardzo często przydarzają się również urazy torebek stawowych łączących kości śródręcza z paliczkami. Niemal każdy zawodowy bokser miał rozcięty łuk brwiowy – najczęściej mimo tego urazu walka jest kontynuowana, po zatamowaniu krwotoku poprzez zapchanie rozcięcia wazeliną. Jeśli zawodnikom bardzo często pękają łuki brwiowe, to niektórzy z nich poddają się operacji spiłowania tych łuków, by nie były takie ostre i tak łatwo nie pękała na nich skóra.
Jednak kontynuowanie walki z rozciętym łukiem brwiowym to pestka w porównaniu z innymi urazami towarzyszącymi bokserom na zawodowym ringu. Często bokserzy kontynuują walkę ze złamaną ręką bądź palcami. Do prawdziwych twardzieli należy bez wątpienia Władimir Kliczko – podczas walki o mistrzostwo świata organizacji IBF z Lamonem Brewsterem w lipcu 2007 roku doznał złamania środkowego palca ręki, lecz mimo bólu znokautował Amerykanina w szóstej rundzie. Zwycięstwo po heroicznym pojedynku z pękniętą w łokciu ręką osiągnął Krzysztof „Diablo” Włodarczyk: podczas gali w Rzeszowie bez najmniejszych problemów pokonał Alory’ego Moyoyo Mensaha przez nokaut w piątej rundzie.
Niejednokrotnie walki, szczególnie w kategorii ciężkiej, kończą się nokautem i utratą świadomości. Towarzyszy temu często zmiana stanu psychicznego po walce, co wymaga natychmiastowej wizyty na pogotowiu z tomografem komputerowym lub USG. Podobnie trwały ból głowy, wymioty lub problemy ze wzrokiem mogą być oznaką poważnego wstrząsu mózgu. Często dochodzi też do wylewu mózgowego podtwardówkowego. Większość urazów można operować, jeśli się je wykryje odpowiednio wcześnie. Inaczej prawdziwe nieszczęście gotowe.
PRZEZ NARTY DO KALECTWA
Wśród sportów niezespołowych najbardziej kontuzjogenne jest narciarstwo. W sporcie tym – inaczej niż w wymienionych dotychczas – urazów najczęściej doznają nie zawodowcy, lecz amatorzy. Do urazów narciarskich dochodzi przede wszystkim u osób, które nie uprawiają regularnie sportu, a tym samym mają bardzo osłabione mięśnie, ścięgna i stawy. Amatorzy szusowania wraz z nadejściem sezonu narciarskiego próbują nadrobić całoroczne zaległości i w ciągu 3–4 tygodni przygotować się do sezonu narciarskiego, zbić wagę, wzmocnić mięśnie. Potem zakładają narty i jeżdżą przez tydzień po 8–10 godzin dziennie. Zwykle nie wytrzymuje kolano, gdzie podobnie jak u piłkarzy może dojść do poważnych powikłań zdrowotnych. W poprzednim sezonie narciarskim TOPR-owcy zanotowali ponad 280 wypadków na stokach. W zimie zakopiański szpital przeżywa prawdziwe oblężenie. Tylko 30 grudnia 2007 r. oddział ratunkowy udzielił pomocy medycznej 220 osobom. Z tego większość to kontuzjowani narciarze.
Kolano jest największym stawem człowieka, łączy długie dźwignie kości udowej i piszczelowej i jest niezwykle podatne na kontuzje. Staw kolanowy ma szerokość około 11–12 cm. Jeśli przymocujemy do nóg narty długości 160–180 cm, to przykładamy do niego ramię siły o 15–17-krotnym przełożeniu. Człowiek upadający często skręca kostkę i ten typ urazów dominował w narciarstwie przez wiele lat. Obecnie chronimy staw skokowy, zakładając wysokie buty narciarskie, więc cała ta potężna siła działa przy skrętach poprzez kość piszczelową na aparat więzadłowy kolana i łąkotki. Wystarczy chwila nieuwagi, źle ustawione wiązania lub nieprzygotowany sprzęt – i można odnieść poważną kontuzję.
Dwie trzecie narciarskich kontuzji kolan wymaga operacji. Co dwudziesty pacjent zostaje na zawsze inwalidą. Warto o tym pamiętać, zanim przypniemy narty.
WAZELINA W NAROŻNIKU
Rozcięte łuki brwiowe smaruje się wazeliną. Ma to na celu nie tyle zaczopowanie naczyń, ile ich zwężenie lub zamknięcie. Do wazeliny (w proporcji nie większej niż 1 do 1000) dodawana jest adrenalina, jako środek miejscowo hamujący krwawienie. Odpoczywającemu w narożniku, mocno poobijanemu bokserowi przykłada się też miejscowo lód, by obniżyć temperaturę miejsca urazu, zwęzić naczynia krwionośne i ograniczyć wylewy podskórne.
Często, szczególnie w boksie zawodowym, dochodzi do sytuacji, gdy zawodnik musi walczyć, choć ma ograniczone pole widzenia. Jak tłumaczy trener kadry narodowej kick-boxingu Tadeusz Duda, powodów tego stanu rzeczy może być kilka, najprostszy z nich to zatarcie gałki ocznej. Może też dojść do odmy podpowiekowej: przy tzw. podbitym oku często uszkadza się kanał łzowy, przez który przy wydmuchiwaniu nosa dostaje się powietrze pod powiekę. Trzeba wtedy umiejętnie wycisnąć powietrze i pamiętać, by nie smarkać, ale wciągać wydzielinę do gardła i wypluwać ją. Czasem pole widzenia zasłania krwiak i pozostaje punkcja, czyli wyciągnięcie krwi strzykawką.
PIŁKARSKA MIĘTA
Jeśli zawodnik na skutek starcia w walce o piłkę dozna bolesnego stłuczenia, stosuje się okład z lodu, który poprzez obkurczenie naczyń krwionośnych zmniejsza tymczasowo ból. Stosuje się również maści i spraye, które dzięki zawartości mentolu chłodzą i znieczulają miejsce kontuzji. Wiele z tych środków zawiera też d-pantenol, który sprawia, że skóra jest miękka i elastyczna. Istotnie skracają one czas odzyskiwania sprawności. Jednakże silnym czynnikiem pozwalającym piłkarzom kontynuować grę mimo poważnej kontuzji są wydzielane podczas meczu hormony, zwane katocholaminami, takie jak adrenalina, noradrenalina i dopamina (hormon szczęścia) oraz kortyzol, zwany hormonem stresu.
Żeby kontuzji było mniej, konieczna jest odpowiednia rozgrzewka. Jej celem jest podniesienie temperatury wewnętrznej ciała do 39°C. Dzięki temu wzrasta elastyczność mięśni, ścięgien i stawów, co powoduje, że zwiększa się zakres ruchów, szczególnie gwałtownych, a mięśnie i więzadła mogą wytrzymać większe obciążenia. Najprostsza a zarazem bardzo efektywna jest rozgrzewka w biegu i marszu. Jej idealnym uzupełnieniem jest stretching, tj. rozciąganie poszczególnych grup mięśniowych, głównie stawów kolanowych i skokowych oraz mięśni czworogłowych i dwugłowych uda i przywodziciela.