Szerokość geograficzna tego obiektu to 29,9792458°N. Czy mówimy o przypadkowej zbieżności, czy może starożytni Egipcjanie byli tak biegli w nauce? Cóż, jako że za pierwszego człowieka prowadzącego pomiary prędkości światła uznaje się duńskiego astronoma, Ole Roemera, który dokonał tego w 1676 roku, to z pewnością możemy mówić o intrygującej kwestii.
Czytaj też: Neolityczny sztylet z Lubelszczyzny. To znalezisko wpływa na historię naszych ziem
Nie wygląda jednak na to, by w grę wchodziło coś więcej, niż bardzo nietypowy zbieg okoliczności. Trudno wyobrazić sobie, by budowniczowie Piramidy Cheopsa byli w posiadaniu narzędzi pozwalających na pomiar prędkości światła. Obiekt ten powstał przecież ponad 4500 lat temu – na długo przed dokonaniami Roemera. Jakby tego było mało, nawet w jego czasach nie istniała jednostka miary taka jak metr. Ta ostatnia, jak wynika z oficjalnej definicji, oznacza dystans pokonywany w próżni przez światło w czasie 1/299 792 458 s.
Osobną kwestię stanowi fakt, że na tej samej szerokości geograficznej, co egipska piramida można znaleźć wiele różnych miejsc. Po prostu autor odkrycia dopasował wyniki do oczekiwań, choć oczywiście nie da się ukryć, iż mowa o naprawdę niebywałym zbiegu okoliczności.
Prędkość światła i szerokość geograficzna Piramidy Cheopsa się ze sobą pokrywają, choć jest to niemal na pewno zbieg okoliczności
To właśnie wykorzystywana współcześnie miara odległości stanowi najlepszy dowód w tej sprawie. Starożytni Egipcjanie korzystali bowiem z łokci, a w przeliczeniu na obecne jednostki jeden łokieć wynosiłby mniej więcej 52,36 centymetra. W takich okolicznościach, prędkość światła wyrażona w łokciach wynosiłaby około 571 033 253 łokci na sekundę. Kompletnie nie pasowałoby to do teorii o współrzędnych Piramidy Cheopsa pokrywających się z prędkością światła wyrażoną w metrach na sekundę.
Czytaj też: Starożytny hełm przetrwał do współczesności. Archeolodzy są zachwyceni jego stanem
Nawet gdyby starożytni Egipcjanie jakimś cudem byli w stanie mierzyć prędkość światła i wyrażać tę wartość w teoretycznie nieznanych wtedy jednostkach, to zapewne do czasów współczesnych przetrwałoby więcej dowodów potwierdzających ten fenomen. Oczywiście zapewne pojawią się głosy łączące przytoczoną historię z odwiedzinami pozaziemskiej cywilizacji, lecz to wydaje się już czystym science fiction.