Zaginiony wrak jak kapsuła czasu. Jeszcze przed katastrofą nazywano go pływającą trumną

Pływanie na pokładzie jednostki, która jeszcze w czasach użytkowania jest uważana za mało bezpieczną nie brzmi jak najlepszy pomysł. W przypadku szkunera o nazwie Trinidad przewidywania te okazały się brutalnie trafne.
Zaginiony wrak jak kapsuła czasu. Jeszcze przed katastrofą nazywano go pływającą trumną

Koniec jego kariery nastąpił w 1881 roku, kiedy to żaglowiec przemierzał wody jeziora Michigan. Dzięki odnalezieniu jego wraku naukowcy zyskali wyjątkową możliwość poznania realiów, z których wywodził się pechowy statek. Poszukiwaniami jego pozostałości kierowali Brendon Baillod oraz Bob Jaeck

Czytaj też: Wielkie osiągnięcie naszych sąsiadów. Odnaleźli żyjących potomków ofiar wielkiej zbrodni

Wysiłki przyniosły skutek, a wrak okazał się spoczywać na głębokości 82 metrów. Zlokalizowany w wodach u wybrzeży miasta Algoma, stanowi istną kapsułę czasu, dzięki której można wirtualnie przenieść się do XIX wieku. Geneza Trinidad sięga 1867 roku, kiedy to został on zbudowany z myślą o wykorzystywaniu go w celu odbywania kursów między Erie oraz Ontario, poprzez kanał Welland.

Na pokładzie miały być transportowane żelazo oraz węgiel (w jedną stronę) i pszenica (w drugą). Niestety, szkuner bardzo szybko popadł w ruinę, o czym najlepiej świadczy spadek jego wartości z 22 tysięcy dolarów w 1867 do 11 tysięcy dolarów w 1878 roku. Zły stan techniczny niestety szybko znalazł przełożenie na losy tej jednostki.

Wrak szkunera Trinidad spoczywał na głębokości ponad 80 metrów od 1881 roku. Cała ludzka załoga zdołała uciec z pokładu jeszcze przed całkowitym zatonięciem

Szczególnie pechowy okazał się 11 maja 1881 roku, kiedy to statek podróżował wzdłuż linii brzegowej stanu Wisconsin w kierunku Milwaukee. W pewnym momencie w ładowni odnotowano wystąpienie przecieku, który ostatecznie doprowadził do zatopienia Trinidad. Szczęśliwie, cała ludzka załoga zdołała wydostać się ze śmiertelnej pułapki, choć niestety nie udało się to jednemu z psów, który akurat przebywał pod pokładem. 

Czytaj też: Jak budowano piramidy? Egipcjanie traktowali robotników w niewyobrażalny sposób

Poszukiwania wraku trwały 142 lata i zakończyły się sukcesem w postaci odnalezienia tej istnej kapsuły czasu. Co zaskakujące, statek zachował się w wyjątkowo dobrym stanie. Do tego stopnia, że uczestnikom ekspedycji udało się odzyskać nawet naczynia, z których korzystali członkowie załogi w dniu zatonięcia. Analiza znalezionych obiektów powinna wykazać, jak wyglądało codzienne funkcjonowanie na pokładzie takiej jednostki.