Holownik parowy o drewnianej konstrukcji, znany jako John Evenson, został zbudowany w 1884 roku. W czerwcu 1895 roku doszło natomiast do jego zatonięcia. Od tego momentu minęło niemal 130 lat, ale wreszcie udało się dotrzeć do pozostałości XIX-wiecznej jednostki. Taka sztuka udała się dwójce historyków: Brendonowi Baillodowi oraz Robertowi Jaeckowi.
Czytaj też: Jaskiniowe sanktuarium zadziwia naukowców. Historia tego miejsca liczy miliony lat
Początek całej historii miał miejsce 5 czerwca 1895 roku, kiedy to załoga Johna Evensona przygotowywała się do holowania znacznie większego statku. Ten, znany jako I.W. Stephenson, miał zostać przeciągnięty do Sturgeon Bay w hrabstwie Door. Niestety, w pewnym momencie pojawiły się komplikacje, które doprowadziły do zderzenia obu jednostek.
Trzy minuty wystarczyły, aby holownik zniknął pod wodą. Czterech członków załogi udało się uratować, lecz piąty – Martin Boswell pełniący rolę mechanika pokładowego – zginął. Musiało minąć znacznie ponad sto lat, aby poszukiwaczom udało się dotrzeć do wraku z końcówki XIX wieku. Długi na nieco ponad 16 metrów John Evenson przepadł niczym igła w stogu siana.
Z drugiej strony, mając na uwadze ogromne rozmiary zbiornika, w którym toczyły się jego poszukiwania, nie powinno to dziwić. Ostatecznie wrak zlokalizowano na głębokości około trzynastu metrów. Historycy stojący za tym sukcesem wykorzystali na potrzeby poszukiwań wycinki z dawnych gazet oraz wyniki pomiarów prowadzonych z użyciem sonarów.
Wrak holownika znanego jako John Evenson spoczywał w wodach jeziora Michigan od 1895 roku. W czasie katastrofy na pokładzie przebywało pięć osób. Cztery udało się uratować, a zginął mechanik Martin Boswell, którego szczątki znaleziono miesiąc później
Paradoksalnie, jednostka wykorzystywana do pomocy statkom pływającym po wodach jeziora Michigan sama potrzebowała wsparcie. Na nie było jednak za późno, dlatego badaczom pozostawało co najwyżej odnalezienie tego, co pozostało po holowniku. Warto zauważyć, że szczątki zmarłego Boswella zostały zidentyfikowane niedługo po katastrofie. Zostały bowiem wyrzucone na brzeg jeziora w około miesiąc po zatonięciu Johna Evensona.
Czytaj też: Niesamowite odkrycie w Łomiankach! Archeologowie znaleźli łódź z sprzed czasów potopu szwedzkiego!
Baillod i Jaeck wykonali ponad 2000 zdjęć podwodnych w wysokiej rozdzielczości. Wykorzystując te obrazy byli w stanie stworzyć trójwymiarowy model fotogrametryczny wraku. W przyszłości być może będą tam mogli działać nurkowie, co powinno pozwolić na zabranie jeszcze większej ilości informacji na temat feralnego statku. Dwójka znalazców już nie pierwszy raz gości na łamach naszej strony: niedawno pisaliśmy o nich w związku z dotarciem do warku szkunera Margaret A. Muir, również spoczywającego w wodach jeziora Michigan.