Archeolodzy specjalizujący się w podwodnych poszukiwaniach wydobyli ten przedmiot i błyskawicznie zabrali się za poświęcone mu ekspertyzy. Badania przyniosły rezultat w postaci identyfikacji specyficznej formy żelaza. Do jego pozyskiwania konieczne było przetopienie surówki w palenisku mającym nietypową budowę. Takowe musiało bowiem być głębsze i węższe od zwyczajowo spotykanych.
Czytaj też: Chciał zbierać śmieci, a odnalazł drogocenny miecz. Szalona historia rozegrała się w Europie
Pozyskiwany w ten sposób produkt był istotnym elementem szwedzkiego eksportu w czasach średniowiecza, a następnie aż do XVII wieku. Wrak, na pokładzie którego przewożono takie żelazo, został znaleziony w 2017 roku. Zatopiony statek został wykonany metodą poszycia zakładkowego, którą stosowano już we wczesnym średniowieczu. Cechą charakterystyczną tej techniki było ustawianie klepek poszycia tak, aby nachodziły na siebie.
Istotnych informacji w tej sprawie dostarczyły badania dendrochronologiczne. Dzięki nim naukowcy dowiedzieli się, że drewno wykorzystane w czasie budowy statku pochodziło z lat 40. XVI wieku. W okolicach 1553 roku przeprowadzono natomiast prace naprawcze. Tym razem wykorzystano materiały dostarczone z południowej Finlandii.
Spoczywający u wybrzeży Szwecji wrak zawierał około 30 beczek. Większość z nich miała w sobie charakterystyczną dla tego kraju formę żelaza
Mimo upływu setek lat, wrak zachował się w relatywnie dobrym stanie. Wciąż widoczny jest jego główny maszt, przetrwał także ładunek, który znalazł się w centrum zainteresowania członków zespołu badawczego. Jak się dowiedzieli, w obrębie wraku znaleziono 30 beczek. 20 z nich zawierało wspomnianą formę żelaza, natomiast w pozostałych umieszczone były inne towary, takie jak smoła, popiół i masło.
Czytaj też: Rysunki naskalne z dalekiej Azji. Istnienie tego miejsca utrzymywano w tajemnicy
Poza tym na miejscu odnaleziono liczne pozostałości po rybach oraz zwierzętach z rodziny jeleniowatych. Rogi tych ostatnich były przed laty powszechnie wykorzystywane w produkcji grzebieni. Jak wyjaśniają uczestnicy ekspedycji, prowadzenie działań – w szczególności mających na celu wydobycie beczki – stanowiło wielkie wyzwanie. To ze względu na głębokość, na jakiej spoczywała oraz gabaryty tego pojemnika.