Mogłoby się wydawać, że wojsko USA o tym wie, ale prawda jest inna
Tym razem na potencjalny problem wojska USA zwrócił uwagę niezależny dziennikarz wojenny Chris Naganuma, który to opisał swoje spojrzenie na aktualny stan technologii wojskowej i skupił się na amerykańskich siłach. Wnioski wyciągał na podstawie rozmów z przedstawicielami amerykańskich sił zbrojnych, z których wyszło, że żołnierze wcale nie zdają sobie sprawy z zagrożenia związanego z dronami. To jest ogromne.
Czytaj też: Okręty USA będą niezniszczalne. Śmigłowce zaczną strącać nadlatujące przeciwokrętowe pociski
Wojskowe drony przyjmują już formę nie tylko tych wielkich stałopłatowych bezzałogowców, które latają tysiące metrów nad polem bitwy, zapewniając ciągle podgląd na linię frontu i mogąc przeprowadzać ataki swoimi bombami lub pociskami. To, o czym wspominał Naganuma, sprowadza się do dronów miniaturowych, które latają bezpośrednio na froncie, wznosząc się maksymalnie na kilkaset metrów.
Wielokrotnie dostawaliśmy przykłady tego, że dziś różnego rodzaju drony miniaturowe są w stanie przeszukiwać miasta i zwalczać pojedyncze cele, penetrować okopy i prowizoryczne bazy w praktycznie całkowitej tajemnicy przed wrogami, a do tego zapewniać praktycznie bezpośredni wgląd na stan ukrytych wrogich sił, pozostając w całkowitym ukryciu. To wszystko sprawia, że tradycyjne manewry piechoty stają się coraz bardziej przestarzałe.
Czytaj też: To mógł być najważniejszy myśliwiec dla USA. Poznajcie historię konkurenta F-35
Nie jest to jednocześnie najbardziej zaawansowana technologia, bo tego typu drony są tanie, a ich cena będzie ciągle spadać i to nawet do ledwie setek dolarów za sztukę. To wręcz fenomen w porównaniu do kosztujących dziesiątki tysięcy “głupich pocisków” i to zwłaszcza przez fakt, że drony mogą łączyć w sobie cechy sprzętu zwiadowczego i bojowego, znacząco przyspieszając i ułatwiając operacje bojowe.
Czytaj też: Wojsko USA podjęło poważną decyzję. Wyjątkowe maszyny uziemione do odwołania
Wzrost znaczenia tanich dronów sygnalizuje więc transformacyjną wręcz erę w strategii i taktyce obronnej. Spostrzeżenia Chrisa Naganumy są przekonującym przypomnieniem o nieustannym tempie postępu technologicznego w prowadzeniu wojen i potrzebie szybkiego dostosowania się do tego w dążeniu do utrzymania strategicznej przewagi. Dziś mamy nawet na to twarde, namacalne dowody.