Zheng Yi Sao przeszła do historii jako królowa najprawdziwszego pirackiego imperium. Seks, intrygi i żelazna dyscyplina zapewniły jej powodzenie trwające lata
Jest taki stary cmentarz w Makau, najstarszej europejskiej kolonii w Chinach kontynentalnych, wciśnięty między pozieleniałe od tropikalnych deszczów bloki mieszkalne. Nagrobki europejskich żeglarzy i kupców z przełomu XVIII i XIX w. często opatrzone są napisem: „zginął z rąk chińskich piratów”. Tuż za murem zabytkowej nekropolii mieści się równie zabytkowy Casa Garden – park, pamiętający czasy świetności tej portugalskiej enklawy w Chinach. W cieniu mangowców starzy Chińczycy wyprowadzają na spacer swoje słowiki, skowronki i kolorowe papużki, zamknięte w ozdobnych klatkach. Praprapradziadowie tych ludzi zasilali pewnie szeregi największej pirackiej floty świata, która w początkach XIX w. siała postrach wśród kupieckich statków, faktorii, osad i miast u ujścia Rzeki Perłowej.
OD PROSTYTUTKI DO PIRATKI
Gdy wodza piratów zmyła z pokładu fala podczas potężnego huraganu w 1807 r., małżonka zajęła jego miejsce. Od tego czasu znana była wyłącznie pod przydomkiem Wdowa Zheng Yi. U szczytu powodzenia jej Flotę Czerwonej Flagi szacowano na 200 dużych i około 400 mniejszych jednostek, na których służyło nawet 60 tysięcy piratów. Formalnie dowódcą tej morskiej armii był Zheng Po Tsai – porwany przez Zhenga Yi w wieku 15 lat z rybackiej wioski, a potem usynowiony. Po Tsai był też kochankiem wodza, a następnie jego żony. Kiedy została wdową, poślubił ją. Było to sprytne posunięcie, bo kobieta nie miałaby szans na dowodzenie tysiącami morskich rzezimieszków w kraju takim jak Chiny, gdzie kobiety uważano za „rozlaną wodę”. Po Tsai był więc nominalnym wodzem i dowódcą floty, ale to Wdowa Zheng Yi pociągała za sznurki. To ona ustanawiała piracki kodeks i podatki, ściągane od osad, portów i miasteczek od Makau po Kanton.
BANDYCKIE PAŃSTWO W PAŃSTWIE ŚRODKA
Podstawą sukcesu pirackiej federacji była żelazna dyscyplina. Żaden z dowódców podległych jej pirackich dżonek nie mógł podejmować akcji bez pozwolenia Wdowy. Łupy należało oddawać w całości. Następnie Wdowa Zheng dokonywała ich inspekcji w towarzystwie skryby, który inwentaryzował zdobycz (dbała przy tym o pozory – zamiast łupu używano w ewidencji eufemizmu „towary przeładowane”). Za dezercję obcinano uszy. Za nieposłuszeństwo i podkradanie łupów, będących wspólnym dobrem wspólnoty, płaciło się głową. Podobnie jak za splądrowanie wioski, która płaciła haracz. Także gwałt na wziętych do niewoli kobietach karano śmiercią. W ogóle Wdowa dbała o ich los, choć czyniła to w osobliwy sposób. Brzydkie branki nie miały szans w jej flocie. Ustanowione przez Wdowę prawo mówiło, że szpetne zakładniczki należało odwozić na brzeg. Godne uwagi wystawić zaś na aukcję. Pirat, który zapłacił najwięcej, uznawany był automatycznie za męża branki ze wszystkimi tego konsekwencjami. W ten uproszczony – w obliczu surowych morskich obyczajów – sposób Wdowa sankcjonowała powszechny nawet dziś w Chinach obyczaj handlowania zdolnymi do zamążpójścia kobietami. W obliczu panującej wówczas nędzy, ciągłych buntów i odwetowych wypraw cesarskiej armii porwanie przez piratów Wdowy Zheng było nie lada przygodą. Jej ludzie cieszyli się już taką sławą, że praktycznie nie musieli zbyt brudzić sobie rąk morskim rozbojem. Większość dochodów pochodziła z myta, jakie pobierali od statków obsługujących Kanton i mniejsze porty u ujścia Rzeki Perłowej. Flota Czerwonej Flagi ustanowiła nawet sieć placówek, w której zapobiegliwi kapitanowie mogli wpłacać datki w gotówce lub towarze, by uniknąć spotkania z rozbójnikami Po Tsaia.
Wdowa opanowała także lukratywny rynek handlu solą, wymuszając słone opłaty za ochronę transportów. Każdy statek, który odmówił płacenia haraczu piratom, był palony, niezależnie od tego, czy należał do osoby prywatnej, czy cesarskiej floty. Piraci utrzymywali nawet oficjalne biuro podatkowe w porcie w Kantonie. Próba napaści na statek, który opłacił się piratom, była surowo karana, a sprawca zamieszania musiał zapewnić kupcom odszkodowanie za straty.
ROZBÓJNICY I PATRIOCI
Gdy Wdowa Zheng siała postrach u ujścia Rzeki Perłowej, Hongkongu – który miał się stać perłą brytyjskiego imperium kolonialnego – jeszcze nie było. Wysepki, z których go potem sklecono, służyły ludziom Wdowy i jej synowca-kochanka Po Tsaia za bazy wypadowe do ataków na statki płynące do Kantonu. Potężny port u ujścia Rzeki Perłowej był wówczas chińskim oknem na świat. To stamtąd wypływały towary z izolowanego przez dynastię mandżurską Państwa Środka. Południe Chin, prowincje Guandong (której stolicą był Kanton) i Fujian oraz wyspa Tajwan były wówczas centrum oporu przeciwko rządom Mandżurów. Dynastia Qing, jak ich nazywali Chińczycy, panowała w Pekinie od połowy XVII wieku i całkowicie się zsinizowała. Jednak na południu Mandżurowie ciągle byli uważani za najeźdźców, którzy pozbawili władzy prawowitą chińską dynastię Ming. Oporowi wobec władz w Pekinie sprzyjał fakt, że południowcy mówili innym językiem niż mandaryńska elita i od stuleci – z racji bliskich kontaktów z morzem i światem zewnętrznym – zachowywali względną niezależność od imperium. Kantońscy piraci, kierowani na przełomie XVIII i XIX wieku przez klan Zheng, stanowili naturalne oparcie dla tajnych stowarzyszeń, które jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać po obaleniu przez Mandżurów dynastii Ming. Głównym zadaniem organizacji, które z czasem przekształciły się w przestępcze triady, kontestujące oficjalny system władzy, było przywrócenie Mingom tronu w Pekinie.
Południowe Chiny stanowiły idealne terytorium dla rozwijania rebelii. Zwłaszcza że w półtora wieku po zajęciu Pekinu przez Mandżurów władza cesarska w Fujianie czy Guandongu była iluzoryczna. Realne szanse na restaurację dynastii Ming przepadły co prawda w 1662 r., gdy zamordowany został ostatni w linii prostej członek tej dynastii Zhu Youlang, ale mrowie pretendentów i uzurpatorów przysparzało wiele kłopotów mandżurskiej administracji. Na Tajwanie praktycznie do początków XVIII wieku niezależnie od władz w Pekinie rządzili generałowie, lojalni wobec Mingów. W łupieniu dżonek, pływających w ujścia Rzeki Perłowej, widzieli nie tyle piracki proceder, ile rodzaj insurekcji przeciwko mandżurskim uzurpatorom. Gdy Wdowa Zheng rozwijała swoje pirackie państewko, praktycznie całe południe imperium pogrążone było w ogniu wojny domowej, która ciągnęła się latami. Triady wzniecały powstania kolejno na Tajwanie, w Syczuanie i Guizhou. W 1796 roku całe południe ogarnęła Rebelia Białego Lotosu. Chińczycy mają smykałkę do wymyślania zmysłowych nazw – nawet na określenie trwającej 8 lat jatki, która pochłonęła 16 mln ludzi! Za rebelią stało na poły mistyczne Stowarzyszenie Białego Lotosu, którego przywódcy obiecywali pośmiertne zbawienie w zamian za gromienie mandżurskich wojsk w świętej wojnie o przywrócenie dynastii Ming. Atmosfera sprzyjała buntowi, bo młody cesarz Jiaqing był słaby, a pierwsze skrzypce w Chinach grał znany z korupcji i bezwzględności Heshen – były cesarski ochroniarz, który awansował na kanclerza i faktycznego władcę imperium. Siłom rządowym udało się opanować rewoltę dopiero w 1804 roku. Ale nie na morzu. Floty Wdowy Zheng i Po Tsaia, wspierane przez innego pirata Cai Qiana – który był członkiem Stowarzyszenia Białego Lotosu i toczył otwartą wojnę morską z cesarską flotą – wyrwały spod kontroli Pekinu praktycznie całe ujście Rzeki Perłowej i kontrolowały je długo po stłumieniu rebelii na lądzie.
IMPERIUM KONTRATAKUJE
Flota rządowa, słaba i ze skorumpowanymi dowódcami, nie radziła sobie z piratami. W ciągu trzech lat ludzie Wdowy i Po Tsaia zatopili ponad 60 cesarskich dżonek, które nie miały szans w starciu z setkami jednostek pirackich, uzbrojonych nawet w 20 dział. Władze traciły okręty w takim tempie, że trzeba było rekwirować rybackie dżonki, by zapewnić choćby pozory obecności sił rządowych na morzu. Bezradny wobec potęgi Floty Czerwonej Flagi Pekin prosił nawet o pomoc Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską, żeby ściągnęła w rejon walk jednostki Royal Navy. Jednak Brytyjczycy toczyli wtedy wojnę z Napoleonem i nie mieli głowy do chińskich piratów. Pomocą nie był także zainteresowany zarząd samej Kompanii, ponieważ potrzebował piratów do szmuglowania produkowanego w Bengalu opium do Państwa Środka.
Oficjalnie władze cesarskie zakazały kupowania go od Brytyjczyków. Jednak chaos na południu i korupcja panująca wśród lokalnej administracji sprzyjały kontrabandzie towaru, który już niebawem miał się stać przyczyną kolonialnej interwencji brytyjskiej w Chinach. Na razie jednak cesarstwo radziło sobie jako tako z problemem. Było też coraz bliższe pokonania piratów Wdowy Zheng. Punktem zwrotnym okazał się rok 1808, gdy w jednej z bitew w ręce piratów wpadł dowódca cesarskiej floty w Guandongu admirał Kwo Lang. Nie mogąc znieść upokorzenia, jakim była klęska zadana przez rozbójników, próbował sprowokować Po Tsaia. Chwycił pirata za włosy i zaczął szczerzyć na niego zęby w nadziei, że bandzior wpadnie w szał i go zabije. Po Tsai szanował jednak pokonanego przeciwnika i próbował go uspokoić. To było dla Kwo Langa jeszcze większe upokorzenie i w końcu popełnił samobójstwo. Opowieść ta, którą odnotowały nawet kroniki Kompanii Wschodnioindyjskiej, dotarła także do Pekinu. Cesarstwo nie mogło już dłużej tolerować utraty zysków z handlu solą i chaosu wokół strategicznego portu w Kantonie. Cesarz Jiaqing, po tym jak odsunął od władzy Heshena i utopił we krwi Rebelię Białego Lotosu, był zdecydowany dokończyć „porządki” w południowych prowincjach. Przysłał do Kantonu energicznego cesarskiego namiestnika o nazwisku Bai Ling. Ten ostro zabrał się do roboty. Ustanowił lądową blokadę i zaczął zbroić do walki z piratami ludowe milicje. Pozbawił flotę Wdowy oparcia na kontynencie. W 1809 roku w walkach z siłami rządowymi zginął Cai Qian, a także dwóch innych członków pirackiej federacji: Zhu Fen i Liang Bao. To doprowadziło do izolacji ludzi Wdowy w Guandongu. Z portu Makau ruszyli się też Portugalczycy – zachęceni osłabieniem Floty Czerwonej Flagi i obietnicą poszerzenia koncesji na handel z Kantonem, które obiecał im namiestnik Bai Ling.
ROZDARTA CZERWONA FLAGA
U wybrzeży wyspy Chek Lap Kok (na której obecnie znajduje się międzynarodowe lotnisko w Hongkongu) Po Tsai poniósł druzgocącą klęskę. Artyleria pokładowa Portugalczyków dosłownie zmiotła z powierzchni morza największe dżonki pirackie. Zatopiła m.in. okręt z mnichami i relikwiami bogini morza Mazu, który towarzyszył piratom w ich akcjach. Dla Po Tsaia był to zły omen. Mazu to bogini do dziś czczona w Guandongu, Fujianie i na Tajwanie (nawet współcześni Chińczycy dokonują dla niej rytualnych samookaleczeń). Naprawdę nazywała się Lin Moniang i była córką rybaka z wyspy Meizhou. Żyła w X w. Przeszła do legendy, gdy utonęła, płynąc na ratunek ojcu i bratu, których tajfun zaskoczył na pełnym morzu. Piraci Wdowy byli wiernymi wyznawcami Mazu. Po Tsai ufundował bogini morza kilka świątyń, stojących w dzisiejszym Hongkongu. Po feralnym starciu z portugalską flotą pirat załamał się i wycofał do kryjówki – miejsca, gdzie obecnie znajduje się dzielnica Hongkongu o nazwie Stanley. Nie miał nawet dość sił, by pogodzić skłócone pirackie frakcje. Władzę Po Tsaia zakwestionował jeden z komendantów o nazwisku O Po Tae. Faworyt Wdowy nie był w stanie zmusić go do kapitulacji. Wykorzystując fakt, że namiestnik Bai Ling od dawna kusił piratów obietnicą amnestii, O Po Tae podpisał ugodę z rządem cesarskim.
Czasy pirackiej potęgi dobiegały końca. Wdowa Zheng postanowiła więc wykorzystać moment, by zabezpieczyć choćby część zgromadzonej fortuny. Negocjacje z Bai Lingiem ruszyły wiosną 1810 roku. 20 kwietnia Zheng Yi Sao poddała swoją flotę, liczącą 226 okrętów i obsługiwaną już tylko przez 17 318 piratów. Skrupulatni cesarscy skrybowie spisali, że pirackie dżonki były uzbrojone w 1315 dział i prawie 3 tys. sztuk innej broni palnej. W zamian za amnestię Wdowa przekazała całą armadę pod rozkazy cesarskiej administracji.Zapewniła też godną emeryturę sobie oraz posadę we flocie chińskiej Po Tsaiowi, któremu pozostawiono flotyllę 30 jednostek na własny użytek. Z pirackiego bractwa, które w chwilach największej chwały liczyło kilkadziesiąt tysięcy marynarzy, zaledwie około 400 trafiło pod sąd za swoje przestępstwa. Ścięto tylko 126 najgorszych opryszków, a pozostali – o ile byli zainteresowani służbą – zachowali łupy i zostali przyjęci do imperialnej floty. Sama Wdowa wróciła tam, gdzie zaczynała swoją karierę. Czyli do burdelu w Kantonie. Oczywiście nie w roli prostytutki, tylko zamożnej burdelmamy, której kasyno działało w stolicy prowincji Guandong przynajmniej do śmierci Wdowy w 1844 r. Miała wtedy koło sześćdziesiątki.
O jej kochanku Po Tsaiu wiadomo tylko tyle, że został ze swoimi okrętami wysłany w rejon archipelagu Peskadorów na Morzu Południowochińskim i tam miał bronić morskich granic Państwa Środka. Wiele nie wskórał, bo zaraz po tym, jak w Europie zakończyły się wojny napoleońskie, o Chinach przypomnieli sobie Brytyjczycy. Dlaczego? Pokonawszy piratów, cesarz Jiaqing natychmiast potwierdził zakaz handlu opium. Towar nie przestawał jednak płynąć do Chin szeroką rzeką; około 1820 r. dostawy szacowano na 900 t rocznie! Gdy Pekin próbował zamknąć Kanton dla statków Kompanii Wschodnioindyjskiej, w obronie wolnego handlu interweniowała Royal Navy. Dżonki cesarskiej floty nie miały szans w starciu z najpotężniejszą marynarką wojenną ówczesnego świata. Dysponujący przewagą techniczną Brytyjczycy zajęli dawną korsarską stolicę Kanton. Wzorem piratów Wdowy, którzy rzekami zapuszczali się daleko w głąb Chin, pożeglowali w górę Rzeki Perłowej i Jangcy. Tam przejmowali barki z podatkami, transportowanymi z południa na dwór cesarski w Pekinie. W 1842 roku upokorzeni Mandżurowie musieli zgodzić się na warunki traktatu nankińskiego, który m.in. przekazywał pod brytyjskie panowanie wysepki, na których wcześniej swoje kryjówki mieli ludzie Wdowy Zheng. W ten sposób powstał Hongkong. Do dziś, wśród nowoczesnych drapaczy chmur i malowniczych zatoczek, można w nim znaleźć świątynie bogini Mazu, wybudowane przez Zheng Po Tsaia – przybranego syna i kochanka niekwestionowanej królowej chińskich piratów.