https://www.focus.pl/artykul/manuskrypt-wojnicza-szyfr-doskonaly napisany około 1345 roku przez mediolańskiego zakonnika Galvaneusa Flammę może opisywać wybrzeża https://www.focus.pl/artykul/czlowiek-dotarl-do-ameryki-polnocnej-15-tys-lat-wczesniej-niz-sadzilismy-nowe-odkrycie. Tak twierdzi znawca literatury łacińskiej Uniwersytetu w Mediolanie prof. Paolo Chiesa, który odkrył dokument.
Kronikę odkryto w 2013 roku. Jej treść wskazuje, że genueńscy żeglarze wiedzieli o istnieniu lądu, który nazywali „Marckaladą”. Tymczasem o „Marklandzie” wspominają także islandzkie kroniki. Jak sądzą historycy, mogły to być najbardziej na wschód wysunięte wybrzeża Ameryki Północnej, które odpowiadają dzisiejszemu Labradorowi lub Nowej Fundlandii.
W periodyku naukowym „Terrae Incognitae” prof. Chiesa dowodzi, że są to pierwsze wzmianki o Ameryce Północnej odnotowane w rejonie Morza Śródziemnego. Oznacza to, że inni żeglarze https://www.focus.pl/artykul/czy-portugalczycy-odkryli-ameryke-przed-kolumbem.
Cronica universalis czyli co średniowieczny włoski mnich wiedział o świecie
Galvaneus był mediolańskim dominikaninem, spokrewnionym z rodziną rządzącą wówczas miastem. Napisał kilka dzieł po łacinie, głównie o tematyce historycznej. Odnotowywał też bieżące fakty z życia Mediolanu. „Cronica universalis” analizowana przez prof. Chiesę jest jego późnym dziełem. Jej ukończenie przerwała śmierć mnicha. W zamierzeniu miała być szczegółową historią znanego wówczas świata – od czasów stworzenia do mnichowi współczesnych.
Podczas analizy dzieła prof. Chiesa zauważył, że Genua była ośrodkiem, z którego Galvaneus czerpał wiele wiadomości o świecie. Zwykle były one przekazywane ustnie przez żeglarzy. Wspominali oni o https://www.focus.pl/artykul/z-topniejacych-lodowcow-grenlandii-uwalnia-sie-smiertelnie-niebezpieczna-trucizna, a ich opisy są zgodne z ówczesną wiedzą na temat tej wyspy.
Genueńscy żeglarze wspominali też, co skrupulatnie odnotował Galvaneus, o dalszych lądach na północnym zachodzie i o zyskach, jakie można było z takich podróży osiągnąć. Opowieści żeglarzy były jednak zbyt mało konkretne, by znalazły odzwierciedlenie na ówczesnych mapach i w uczonych księgach.
O Marckaladzie opowiadali żeglarze, ale ówcześni uczeni ani możnowładcy najwyraźniej nie sądzili, że to ważne odkrycie. Galvaneus jednak skrupulatnie jej istnienie odnotował.
Skąd średniowieczny włoski mnich mógł wiedzieć o Ameryce
– Nie widzę powodu, żeby mu nie wierzyć – mówi prof. Chiesa. I dodaje, że pochodzące z tego okresu portolany (zwane też mapami portolanowymi) wykorzystywane przez żeglarzy genueńskich i katalońskich często zawierają szkice wybrzeży lądów na zachód od Grenlandii. Być może średniowieczne statki rzeczywiście docierały aż na Nową Fundlandię lub Labrador.
– Genueńczycy mogli wiedzę o tych ziemiach, częściowo prawdziwą, częściowo ubarwioną fantazjami, przywieźć z północnych portów, gdzie handlowali ze Szkotami, Anglikami, Duńczykami i Norwegami – dodaje badacz.
Prof. Chiesa uważa, że „Cronica universalis” jest „bezprecedensowym dowodem na prawdziwość spekulacji o tym, że wiedza o istnieniu Ameryki, pochodząca ze źródeł nordyckich, krążyła we Włoszech półtora wieku przed Kolumbem”. Według profesora wyjątkowa jest nie sama informacja – wikingowie o istnieniu lądów na zachód od Grenlandii wiedzieli wcześniej – lecz to, że już wtedy krążyła w północnych Włoszech.
Średniowieczna kronika nie opisuje Islandii ani Grenlandii. To musi być Ameryka
Galvaneus opisuję Marckaladę jako ląd porośnięty drzewami i zamieszkiwany przez zwierzęta. Z pozoru może dotyczyć dowolnego lądu, ale o skalistej i pokrytej lodem Grenladii mnich wspomina osobno. Opis nie pasuje też do (znanej innym współczesnym mu mnichom) Islandii, która także opisywana jest jako ziemia jałowa i zimna. Najbardziej słowa Galvaneusa przypominają Markland opisany w islandzkiej „Grœnlendinga Saga” (czyli „Sadze o Grenlandczykach”).
Saga ta opowiada o Bjarnim Herjólfssonie, który w 1002 lub 1003 roku żeglował z Norwegii, by dołączyć do swojego ojca na Islandii. Gdy przybył na wyspę dowiedział się, że jego ojciec pożeglował dalej, na Grenlandię. Postanowił do niego dołączyć, ale jego łódź z kursu zniosły północne wiatry. Gdy pogoda się poprawiła, dotarł do zalesionych wybrzeży. Widząc, że nie jest to skalista i jałowa Grenlandia, postanowił płynąć dalej.
Piętnaście lat później ten sam ląd postanowił odszukać https://www.focus.pl/artykul/300-lat-grozy. Dotarł do skalistych brzegów, którym nadał nazwę Helluland, czyli „Ziemia Płaskich Kamieni” (prawdopodobnie były to północne wybrzeża Labradoru). Lasy odkrył dalej na południu, a ląd nazwał Markland, czyli „Ziemia Oznaczona” (lub „Wzięta w posiadanie”). Stamtąd jego załoga zabrała na Grenlandię drewno. Saga wspomina również o 160 Islandczykach, którzy około 1010 roku spędzili na nowym lądzie zimę.
Nie ma żadnych wzmianek o tym, że https://www.focus.pl/artykul/10-rzeczy-ktore-warto-wiedziec-o-wikingachzasiedlili Markland. Prawdopodobnie żeglowali tam jednak, by sprowadzać na Grenlandię drewno. Islandzkie kroniki z 1347 roku mówią o statku, który w drodze powrotnej z Marklandu zboczył z kursu i dotarł na Islandię.
Prof. Chiesa sądzi, że powinniśmy uwierzyć Galvaneusowi. W swoim opisie ówczesnego świata zaznacza, że opowieści zasłyszał sam. Na poparcie swoich słów przytacza zaś inne fakty zgodne z ówczesną wiedzą – nawet, jeśli są w nich elementy legend. Innymi słowy, Galvaneus nie miał skłonności do zmyślania.
Dzieło Galvaneusa, „Cronica universalis” nie zostało jeszcze wydane. Takie plany ma Uniwersytet w Mediolanie.
Źródła: Taylor Francis Group, Terrae Incognitae.