Tylko w ostatnim tygodniu we Włoszech odnotowano 50 kolejnych przypadków gorączki zachodniego Nilu, gdzie liczba tegorocznych infekcji gwałtownie wzrosła. Całkowita liczba zachorowań w północnych regionach Veneto, Piemontu, Lombardii i Emilii-Romanii wynosi obecnie 144. Z powodu infekcją wirusem zmarło łącznie 10 osób. To jeszcze nie koniec.
Czym jest Wirus Zachodniego Nilu?
Wirus Zachodniego Nilu (WNV) to wirus z rodziny flawiwirusów. Pojedynczy wirion ma ok. 50 nm średnicy i składa się z dwuwarstwy lipidowej zapożyczonej z organizmu gospodarza, w której są zatopione białka błonowe M i E. Wewnątrz znajduje się rdzeń nukleokapsydu, na który składa się pojedyncza nić RNA licząca 11 000 reszt nukleotydowych.
Czytaj też: Nowy wirus w Chinach wywoła kolejną pandemię? Badacze zwracają uwagę na coś zupełnie innego
WNV to arbowirus – jest przenoszony przez komary, głównie z rodzaju Culex. Występuje u człowieka, koni i ptaków. Patogen namnaża się w cytoplazmie, co jest cechą charakterystyczną flawiwirusów. Cząstki wirusa dostają się do pęcherzyków siateczki śródplazmatycznej szorstkiej i jednym z mechanizmów wydzielniczych opuszczają komórkę.
WNV jest neuropatogenem i powoduje gorączkę Zachodniego Nilu. Początkowo wydawało się, że WNV stanowi zagrożenie głównie dla dzieci, a szczyt infekcji przypada na lato (ze względu na komary). Najważniejszą cechą gorączki zachodniego Nilu jest wysoka temperatura, rzadko przechodząca w zapalenie opon mózgowych. Szybko jednak okazało się, że WNV może zarazić się dosłownie każdy, nie tylko dzieci.
Warto jednak wspomnieć, że u większości osób infekcja WNV nie daje żadnych objawów i dochodzi do spontanicznego wyleczenia. W przypadku osób, u których pojawiają się objawy, występują one 2-14 dni od ukąszenia komara.
Wirus Zachodniego Nilu w Europie
Od 1999 r. wirus wywołujący gorączkę Zachodniego Nilu przemieszczał się daleko od obszarów, na których był tradycyjnie rozpowszechniony. Obecnie WNV występuje na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. W Europie nadal jest stosunkowo rzadki – tegoroczne przypadki skupiają się głównie na Włoszech. Część odnotowano w Grecji, Serbii, Słowacji i Rumunii.
Czytaj też: Jak ewoluują wirusy? Gdyby nie ten szczegół, byłoby już po pandemii…
W ostatnich tygodniach liczba zgłoszonych przypadków gorączki Zachodniego Nilu we Włoszech drastycznie wzrosła – jednego dnia odnotowano nawet 50 nowych zachorowań. Niziny Veneto są w rzeczywistości idealnym miejscem do rozmnażania się komarów – entomolodzy stwierdzili, że liczba komarów na tym obszarze w tym roku wzrosła o 27%.
Przypadki WNV nie są nowością we Włoszech, ale nigdy nie było ich tak dużo w ciągu jednego tylko lata. Eksperci nie ustalili jeszcze, dlaczego przypadki zachorowań gwałtownie rosną, ale istnieje związek między wyższymi temperaturami spowodowanymi globalnym ociepleniem a eksplozją infekcji wywołanych przez komary. Ostrzegano o tym już kilka lat temu. Badania z 2020 r. przeprowadzone przez uczonych z Imperial College London i Uniwersytet w Tel Awiwie wykazały, że do 2030 r. wyższe temperatury mogą rozprzestrzenić po Europie komary przenoszące dengę, żółtą febrę i zikę.
Czy są powody do obaw?
Tylko mniej niż 1% osób zarażonych WNV (1 na 150) rozwija najcięższe objawy, a tylko 1 na 1000 chorych umiera z powodu wirusa. Osoby, u których wystąpią tylko łagodne objawy – ok. 20% – przechodzą wirusa w ciągu kilku dni lub w najgorszym przypadku kilku tygodni – jak w przypadku zwykłego przeziębienia. Bardziej podatne na patogen są osoby starsze, a większość ofiar we Włoszech to osoby w wieku 70-80 lat. Eksperci ostrzegają, że sytuacja we Włoszech może się pogorszyć i to jeszcze przed zakończeniem tegorocznego lata.