Mowa tutaj o pierścieniu zimnego powietrza, który stale wiruje wokół bieguna. Od kilku tygodni wiruje on w przeciwnym kierunku niż zwykle. Taka zmiana nie pozostaje bez konsekwencji. Z jednej strony doprowadziła ona do istotnego skoku ilości ozonu, a z drugiej może mieć znaczący wpływ na warunki pogodowe na powierzchni całej Ziemi.
Jak donoszą naukowcy, całe zdarzenie zaczęło się na początku marca, kiedy to doszło do gwałtownego ocieplenia górnych warstw atmosfery nad Arktyką. Badacze przyznają, że tak gwałtownej zmiany warunków nie obserwowano od lat. Co więcej, z historii wiemy, że jakiekolwiek zakłócenia wiru polarnego wielokrotnie powodowały bardzo niskie temperatury, które na długi czas skuwały dużą część terytorium np. Stanów Zjednoczonych. Choć teraz takie skutki nie są przewidywane, to jednak zmiany są zauważalne.
Czytaj także: Rekordowo niskie temperatury w USA. Czym jest wir polarny?
Wir polarny co do zasady jest zjawiskiem sezonowym, które najsilniejsze jest w trakcie nocy polarnej, a więc w trakcie zimy na danej półkuli. Wtedy to ów układ niskiego ciśnienia sięga aż do stratosfery, na wysokość nawet 50 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Wiatr zwykle wieje tam w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara z prędkością do 250 kilometrów na godzinę. Taki sam wir występuje także na półkuli południowej.
Zarówno na jednym, jak i drugim biegunie od czasu do czasu dochodzi do odwrócenia kierunku wiru. Zazwyczaj jest to spowodowane gwałtownym ociepleniem atmosfery, kiedy to druga warstwa atmosfery ogrzewa się nawet o 50 stopni Celsjusza w ciągu kilku dni. Tak sprowokowana zmiana czasami utrzymuje się przez kilka dni, a czasami przez kilka miesięcy. Zjawisko obserwowane obecnie w Arktyce tak długie raczej nie będzie. Kierunek wiru zmienił się 4 marca, ale już teraz po trzech tygodniach naukowcy rejestrują zmniejszanie prędkości wiatrów, co może wskazywać na stopniowy powrót wiru polarnego do normy. Nie zmienia to jednak faktu, że prędkość wiatru wiejącego była jedną z wyższych zarejestrowanych w historii.
Czytaj także: Wyjątkowo gorące lato pali półkulę północną. Zima także może się nam dać we znaki
Na szczęście, jak wskazują badacze, wydarzenia ostatniego miesiąca nie zmieniły kształtu wiatru strumieniowego, który ogranicza oddziaływanie wiru polarnego do obszaru okołobiegunowego. Dzięki temu, tym razem unikniemy zimnego frontu atmosferycznego. Gdyby jednak wir zakłócił i odkształcił wiatry strumieniowe, moglibyśmy mierzyć się z wyjątkowo chłodną temperaturą w nadchodzącym sezonie.
Meteorolodzy wskazują, że trzeba się liczyć z pojawianiem się kolejnych zdarzeń tego typu, szczególnie podczas zjawisk El Niño oraz La Niña, kiedy to wszelkie układy pogodowe stają się bardziej niestabilne. Zważając na fakt, że aktualnie znajdujemy się w fazie El Niño, ryzyko ponownego wystąpienia takiej anomalii jest całkiem spore.