Strefa Wielkich Rowów Afrykańskich jest największym ryftem kontynentalnym na świecie, który ciągnie się przez 6 tysięcy kilometrów. Zaczyna się w Rowie Jordanu na granicy Palestyny, Izraela i Jordanii. Następnie biegnie przez Morze Czerwone, potem strefa wkracza na ląd afrykański, gdzie się rozdziela na Wielki Rów Wschodni i Zachodni.
Czytaj też: Gigantyczne góry nawet pięć razy wyższe od Mount Everestu. Nie trzeba nawet opuszczać Ziemi
Do stopniowego rozpadu Afryki oraz oddalania się tego kontynentu od Półwyspu Arabskiego dochodzi tutaj od 25 milionów lat. Gruba skorupa kontynentalna cienieje w biegiem czasu, aż wreszcie w perspektywie kilku milionów lat stanie się na tyle cienka, że dojdzie do jej przerwania. Jeśli skalna szczelina uzyska połączenie z Morzem Czerwonym, to zostanie zalana przez ocean.
Raczej wyklucza się, aby ryft afrykański otworzył się jeszcze w czasach epoki człowieka. Mimo, że 5 czy 10 milionów lat może brzmieć jak bardzo odległa perspektywa, to w skali czasu geologicznego i istnienia Ziemi jest to krótki moment.
Afryka rozdziela się na dwoje. Źródłem rozpadu jest gorąco płynące z płaszcza Ziemi
Badania nad Wielkimi Rowami Afrykańskimi pozwalają nam nie tylko prognozować, co i kiedy się dalej stanie z tą częścią świata. Jest to również olbrzymie „laboratorium”, w którym możemy poznawać procesy zachodzące we wnętrzu Ziemi. Naukowcy z amerykańskich uczelni w Wirginii i Pensylwanii przeprowadzili modelowanie termomechaniczne 3D dla szczelin i deformacji terenu występujących w system ryftu wschodnioafrykańskiego (East African Rift, EAR). Z wynikami ich obserwacji możemy się zapoznać na łamach JGR Solid Earth.
Czytaj też: Mamy to! Pierwszy raz w historii dowierciliśmy się do płaszcza Ziemi, a co tam zastaliśmy?
Okazuje się, że skorupa kontynentalna rozszerza się tutaj w różne strony. Wydawałoby się, że deformacje powinny przebiegać prostopadle do ruchu płyty, ale również przebiegają równolegle. Winowajcą tego zamieszania jest olbrzymi pióropusz gorących skał z płaszcza Ziemi. Rozciąga się na głębokości 400-600 kilometrów pod powierzchnią Ziemi od południowego zachodu po północny wschód, wzdłuż systemu ryftowego.
Przepływ gorąca zwiększa się w kierunku Etiopii, co może powodować, że mamy tutaj anomalne równoległe do ruchów skorupy ziemskiej deformacje. Odkrycie pokazuje w pełni złożoność procesów rozpadu Afryki. Nie kieruje nimi jedna siła, ale kilka różnych jednocześnie. Jak widzimy zjawiska zachodzące we wnętrzu Ziemi są bardziej skomplikowane, niż chcielibyśmy to sobie wyobrażać.