Nie powinno być w tym nic dziwnego. Jakby nie patrzeć, na powierzchni największej planety Układu Słonecznego znajduje się gigantyczna plama, którą ludzie obserwują już od niemal czterystu lat.
Jako pierwszy najprawdopodobniej gigantyczny, ciemnoczerwony wir na powierzchni Jowisza zauważył za pomocą teleskopu astronom Giovanni Cassini. Doszło do tego już w 1665 roku, czyli zaledwie pół wieku po tym, jak Galileusz stworzył pierwszy w historii teleskop (1610).
Czytaj także: Wielka Czerwona Plama sięga głębiej w atmosferę Jowisza, niż sądzili naukowcy. Co się w niej dzieje?
Warto jednak pamiętać, że po odkryciu i opisaniu przez Cassiniego swojego odkrycia astronomowie stracili tę fascynującą plamę z oczu na długie dekady. Po tym jednak kiedy ponownie udało się ją dostrzec, pomiary wyraźnie wskazały, że po długim czasie udało się ponownie dostrzec ten fascynujący twór.
Fascynacja Wielką Czerwoną Plamą nie powinna dziwić. Mówimy tutaj o układzie wiatrów iście niewyobrażalnych rozmiarów. Choć na powierzchni Jowisza nie robi ona aż takiego wrażenia, to wynika to z faktu, że mało kto orientuje się w rzeczywistych rozmiarach tej planety. Warto zatem tutaj nadać Jowiszowi nieco kontekstu
Średnica planet Układu Słonecznego
Merkury – 4 879 km
Wenus – 12 104 km
Ziemia – 12 742 km
Mars – 6 799 km
Jowisz – 139 822 km
Nic zatem dziwnego, że plama, która w niektórych okresach osiągała średnicę rzędu 40 000 km, wygląda na tarczy Jowisza stosunkowo niewinnie. Warto sobie jednak uświadomić, że kilka takich planet jak Ziemia zmieściłoby się rozmiarami w tejże fascynującej strukturze.
Zaraz, zaraz! Czy to na pewno ta sama plama?
Autorzy najnowszego opracowana naukowego wysunęli właśnie niezwykle interesującą teorię, o „antycyklonie, który wieje na powierzchni Jowisza bezustannie od niemal czterystu lat”.
Sytuacja bowiem wygląda tak, że astronomowie od czasów Cassiniego obserwowali plamę do 1713 roku. Po raz kolejny udało się ją dostrzec na tej samej szerokości dopiero w 1831 roku. Od tego czasu jest ona już obserwowana bezustannie. Owszem plama bezustannie zmienia swoje rozmiary, ale nigdy od 1831 roku nie zniknęła całkowicie. Skoro zatem od 200 lat mamy do czynienia z tą samą plamą, to można założyć, że ta obserwowana ponad 350 lat w tym samym miejscu, to także ta sama struktura, prawda?
Czytaj także: Największa burza w Układzie Słonecznym nasila się. Co się dzieje w Wielkiej Czerwonej Plamie na Jowiszu?
Agustín Sánchez-Lavega, planetolog z Uniwersytetu Kraju Basków w Bilbao przekonuje, że tak nie jest. Wykonane przez niego pomiary i symulacje ewolucji obecnej Wielkiej Czerwonej Plamy wskazują, że nie jest to ta sama plama, o której pisał Cassini. To z kolei oznacza, że być może trwająca przez ponad sto lat przerwa w obserwacjach wynika z tego, że na powierzchni Jowisza nie było wtedy żadnego dużego antycyklonu. Plama obserwowana przez Cassiniego po prostu zniknęła, a dopiero jakieś 190 lat temu pojawiła się nowa Wielka Czerwona Plama, którą obserwujemy do dzisiaj.
Taki przebieg ewolucji antycyklonów na Jowiszu może także wskazywać na przyszłość tego, co obserwujemy obecnie. Obserwacje przeprowadzone w 1879 roku wskazywały, że Wielka Czerwona Plama ma około 39 000 km średnicy. Obecnie plama ma jednak jedynie 4000 kilometrów. Możliwe zatem, że zbliżamy się do końca cyklu życia tej konkretnej plamy. Jeżeli jednak teoria Agustína Sáncheza-Lavegi jest prawdziwa i faktycznie mamy do czynienia z drugą już od XVI wieku strukturą tego typu, to być może nawet jak ona zniknie, to za jakiś czas, na tej samej szerokości pojawi się kolejna. To optymistyczna wiadomość dla przyszłych pokoleń.