Wiesław Szczepański, wiceszef MSWiA, poinformował, że resort pracuje nad nowelizacją rozporządzenia dotyczącego ochrony przeciwpożarowej, która wprowadzi obowiązek montażu czujników dymu lub tlenku węgla w każdym mieszkaniu. Nowe przepisy miałyby objąć zarówno bloki mieszkalne, jak i domy jednorodzinne. Szczepański zaznacza: „Mam nadzieję, że 22 listopada dołączymy do krajów, które spełniają takie wymogi”.
Pomysł nie jest nowy – w wielu europejskich krajach, takich jak Niemcy, Austria, Finlandia czy Holandia, montaż czujników dymu jest już standardem. Polska do tej pory nie miała takich przepisów, ale wygląda na to, że może się to wkrótce zmienić. Jak podkreśla Szczepański, nowe regulacje w pierwszej kolejności mają dotyczyć nowych budynków, co oznacza, że właściciele istniejących mieszkań będą mieli czas na dostosowanie się do wymogów. Mówi się o przynajmniej pięcioletnim okresie przejściowym.
Bezpieczeństwo przede wszystkim, ale bez pośpiechu
Wprowadzenie obowiązkowych czujników dymu jest krokiem w stronę większego bezpieczeństwa, ale warto zastanowić się nad skutecznością tych rozwiązań. Bez wątpienia czujniki mogą uratować życie – wczesne wykrycie pożaru czy tlenku węgla często bywa kluczowe. Z drugiej strony, pozostaje pytanie, na ile szybkie wprowadzenie tego obowiązku będzie możliwe, zwłaszcza że istniejące budynki będą miały czas na adaptację.
Dla wielu osób, które pamiętają sezon grzewczy i przypadki zaczadzeń, ta zmiana może wydawać się koniecznym krokiem. Nie oznacza to jednak, że zmiany te wejdą natychmiast. Jeśli potwierdzi się pięcioletni okres na dostosowanie do tych przepisów, to przed nami wciąż długa droga do zapewnienia bezpieczeństwa w tym aspekcie. Nie mówiąc już o tym, że wielu właścicieli mieszkań będzie opóźniać zakup urządzenia ze względu na brak regularnych kontroli. Choć koszt czujnika dymu w porównaniu do wartości życia to symboliczna inwestycja.
Czy obowiązek montażu czujników dymu to konieczność, która zwiększy nasze bezpieczeństwo, czy kolejny przepis, który będzie trudny do egzekwowania? Choć sama na taki zakup zdecydowałam się już dawno, to obawiam się, że czeka nas drugi scenariusz.