Kiedy słyszymy o topnieniu lodu w wyniku zmian klimatycznych, do głowy przychodzą nam automatycznie lodowce na Antarktydzie czy Grenlandii oraz lód morski w Arktyce. To jednak nie wszystko. Równie ważnym elementem jest tzw. wieczna zmarzlina, która obecna jest na obszarze całej Arktyki. Jak się bowiem okazuje, wieczna zmarzlina w obliczu zmian klimatu wcale nie jest taka wieczna.
Od lat naukowcy obserwują coraz poważniejsze problemy w azjatyckich rejonach Arktyki, gdzie topnienie wiecznej zmarzliny prowadzi do destabilizacji budynków mieszkalnych czy też infrastruktury drogowej. Problem jest jednak znacznie większy.
Czytaj także: Rosja zapada się pod ziemię. Czarny scenariusz dotyczący tego kraju już się spełnia
Kiedy spojrzy się na krajobraz obszarów arktycznych, można zobaczyć, że jest to obszar względnie gładki, charakteryzujący się niewielką ilością rzek. Za taki właśnie wygląd tego regionu odpowiada właśnie wieczna zmarzlina, która w tym obszarze odpowiada za kształtowanie terenu. W przeciwieństwie do cieplejszych rejonów świata tutaj woda tak łatwo nie jest w stanie rzeźbić terenu i tworzyć licznych koryt rzecznych. Uniemożliwia to znajdująca się tuż pod powierzchnią warstwa wiecznej zmarzliny.
Teraz jednak gdy klimat się zmienia, a w regionach biegunowych i arktycznych temperatury rosną szczególnie szybko, także wieczna zmarzlina zaczyna ulegać klimatowi. Naukowcy wskazują, że może to mieć poważne konsekwencje dla całego świata, ale także i dla tego, jak wyglądają rozległe obszary półkuli północnej.
Warto tutaj pamiętać, że w wiecznej zmarzlinie uwięzione są olbrzymie ilości węgla, który, dopóki lód istnieje, nie jest uwalniany do atmosfery. Wraz z topnieniem wiecznej zmarzliny, ten węgiel będzie uwalniany do atmosfery, gdzie będzie jedynie intensyfikował efekt cieplarniany, wzrost temperatur i dalsze topnienie wiecznej zmarzliny. Można powiedzieć zatem, że mamy tu do czynienia z błędnym kołem, które samo będzie się napędzało.
Czytaj także: Wirusy z wiecznej zmarzliny wracają. Namierzono kolejnego rekordzistę
Na powierzchni Ziemi także sytuacja się zmieni. Jakby nie patrzeć, kurczenie się wiecznej zmarzliny będzie oznaczało mniej zmarzliny, więcej roztopionego gruntu i więcej wody, która w tym miękkim, roztopionym gruncie będzie w stanie rzeźbić doliny i koryta rzeczne. Może się zatem okazać, że dotychczasowy gładki teren istotnie się zmieni. Dotychczasowe rzeki staną się jeszcze obfitsze, a także najprawdopodobniej powstaną nowe rzeki i strumienie.
Tutaj warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt rzeczywistości. Im wyższa będzie temperatura w rejonach północnych, tym rzadziej będziemy mieli do czynienia z opadami śniegu, które mogły uzupełniać wieczną zmarzlinę, a tym częściej śnieg będzie zastępowany przez opady deszczu. Ów deszcz będzie zwiększał ilość wody na powierzchni tego regionu, z jednej strony zasilając w wodę dotychczasowe i nowe rzeki, a z drugiej wspomagając topnienie pozostałej jeszcze wiecznej zmarzliny.
Wychodzi zatem na to, że żyjemy w wyjątkowych czasach, w których powierzchnia Ziemi zmienia się nie w skali tysięcy czy setek lat, ale w skali dekad i jeszcze za naszego życia zobaczymy znaczące zmiany. Problem w tym, że raczej nie będą to zmiany na lepsze.