W Polsce to niemożliwe, a tam jakby cud. Węgiel w tym kraju będzie całkiem wyrugowany

W ostatnim tygodniu sierpnia zanotowano rekordowo niską produkcję energii z węgla. Rzecz się tyczy dokładnie Australii, która w ostatnich latach coraz bardziej do serca bierze sobie transformację energetyczną. Już teraz widać całkiem imponujące efekty działań na antypodach.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Australia jest wysoko rozwiniętą gospodarką, ale kiedy spojrzymy na jej system energetyczny, to możemy się niemało zdziwić. W 2000 roku aż 80 proc. energii było produkowane w tym kraju z węgla. Obecnie w Australii działa aż 16 elektrowni węglowych, ale plany rządowe zakładają zamknięcie większości z nich w nadchodzących latach – donosi TechXplore, powołując się na dane od agencji prasowej AFP.

Czytaj też: Starszy niż dinozaury i węgiel na Śląsku. Sensacyjne odkrycie najstarszego lasu na Ziemi

Kraj na antypodach planuje osiągnąć neutralność klimatyczną przed 2050 rokiem, podobnie jak wiele innych państw. W związku z tym inwestuje ogromne środki w odnawialne źródła energii takie jak panele słoneczne czy turbiny wiatrowe. Australia nie zapomina także o potrzebie instalowania bateryjnych systemów magazynowania energii – pod tym względem jest swoistym liderem na świecie. W ostatnim czasie nawet zapowiedziano budowę sześciu ogromnych akumulatorów na południu kraju, które będą dostarczać energii o mocy aż 1 GW. Inwestycja ma się zakończyć w 2027 roku.

Pod koniec sierpnia br. Australia wygenerowała rekordowo małą ilość energii pochodzącej ze spalania węgla. Był to efekt porywistych wiatrów i dużej produkcji z turbin wiatrowych

Australijskie węgiel w odwrocie. Odnawialne źródła energii biorą górę w tamtejszej energetyce

Mimo wszystkich proklimatycznych i proekologicznych działań węgiel wciąż ma się dobrze w ogólnym miksie energetycznym. Niemniej ostatni tydzień sierpnia pokazał, że dominacja paliw kopalnych wkrótce może zostać zachwiana. Jak donosi AFP, w ostatnich dniach minionego miesiąca produkcja energii z węgla osiągnęła najniższy poziom w historii – było to 49,1 proc. całej generacji. Odnawialne źródła wyprodukowały aż 48,7 proc. energii.

Czytaj też: Zamiast spalać węgiel, używajmy go w elektronice. Za oceanem już to się dzieje

Tak gigantyczny wzrost generacji z OZE nie miałby prawa bytu, gdyby nie sprzyjające warunki meteorologiczne. Obecnie w Australii zaczyna się wiosna, której towarzyszą porywiste wiatry i anomalna wysoka temperatura. Sprzężenie tych dwóch czynników sprawiło, że turbiny wiatrowe miały… łopaty pełne roboty. Produkcja energii wiatrowej pod koniec sierpnia była na poziomie dwukrotnie wyższym niż zazwyczaj.

Czytaj też: Węgiel z… dwutlenku węgla. Nowa przełomowa metoda na pozyskania surowca i walkę z globalnym ociepleniem

Oczywiście, jak mówi przysłowie „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, tak tutaj raczej nie mamy do czynienia z kompletnie nowym rozdaniem w historii australijskiej energetyki. Sierpniowa produkcja była odchyleniem od dotychczasowej normy. Niemniej doskonale ta sytuacja ukazuje, w którą stronę zmierza kraj i dalszych rekordów możemy się spokojnie spodziewać. Niewykluczone, że w najbliższych miesiącach podczas podobnie porywistych wiatrów zostanie przekroczona epokowa granica – więcej energii będzie generowanej z OZE aniżeli z węgla.