Położona tuż pod Olsztynem, nieprzypadkowo jest określana mianem warmińskich Pompejów. Skąd w ogóle takie porównanie i co dokładnie znaleźli na miejscu poszukiwacze? Tego dowiadujemy się dzięki informacjom przekazanym przez naukowców z Uniwersytetu Gdańskiego.
Czytaj też: Megalityczne budowle i ich mroczna strona. Archeolodzy odnaleźli słynne struktury
Określenie warmińskie Pompeje być może jest nieco na wyrost, ponieważ na próżno szukać tam jakiegokolwiek wulkanu, lecz przyjęło się ono nie bez powodu. Jest związane z faktem, że dawniej na tych terenach funkcjonowało miasto Wartberg. Na skutek najazdu Kiejstuta i Olgierda, czyli litewskich książąt, całość została zrównana z ziemią. Być może nie byłoby w tej historii niczego specjalnego, gdyby nie fakt, że nikt nie podjął się od 1354 roku próby odbudowania miasta. Z tego względu pozostało ono w niezmienionej formie aż do czasów współczesnych.
To, podobnie jak w przypadku Pompejów, daje archeologom niepowtarzalną okazję do zbadania odległej przeszłości. Wystarczy się do niej dokopać i lepiej poznać. A jest czego szukać i co wydobywać, ponieważ tegoroczne znaleziska obejmują między innymi zbiór srebrnych monet. Łącznie archeolodzy natrafili na 150 tych tzw. brakteatów, które wybijano jednostronnie i wykonywano z cienkiej blaszki.
Określenie warmińskie Pompeje odnosi się do faktu, że zgliszcza miasta pozostały w niemal nienaruszonym stanie od XIV wieku
Pracami zespołu badawczego kieruje Arkadiusz Koperkiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Jak podkreśla, pod względem materialnym tego typu monety nie były szczególnie cenne, ale z perspektywy badań jest zupełnie inaczej. Ich wysoka naukowa wartość bierze się przede wszystkim z faktu, iż mowa o bardzo zróżnicowanym zbiorze, najprawdopodobniej obejmującym wszystkie rodzaju takich monet pozostających w obiegu na terenie XIV-wiecznej Warmii.
Znaleziska dokonane w Barczewku zainteresują nie tylko fanów numizmatyki. Polscy archeolodzy natrafili także na zakończenie rękojeści miecza, długi nóż zwany kordem, fragmenty kuszy i groty bełtów do niej oraz groty oszczepów. Jeśli zaś chodzi o lokalne zabudowania, to naukowcy zdołali już zidentyfikować spalone pozostałości drewnianych budynków i konstrukcji. Dalsze ekspertyzy powinny dostarczyć informacji na temat tego, jak wyglądała ówczesna zabudowa na tych terenach. Sami zainteresowani dodają, iż ich dokonania będą istotne pod kątem badania procesów urbanizacji na terenie całej Europy Środkowo-Wschodniej.
Czytaj też: Historia niemal wylewa się z tych murów. Archeolodzy natrafili na prawdziwą perełkę
Poza dowodami znalezionymi w czasie wykopalisk analizy obejmują także źródła pisane. To właśnie dzięki nim wiemy, że w Wartbergu mieszkali między innymi proboszcz Henryk, młynarz Wawrzyniec oraz sołtysi – Jan i Piotr będący braćmi. Informacje na temat miasta można znaleźć w zapiskach kronikarza Piotra z Dusburga, a o tym, jak zostało ono zniszczone pisał Wigand z Marburga. Obecne wykopaliska mają potrwać pod Olsztynem do połowy tego miesiąca.